“Vasharoth. Kuźnia bogów” to trzeci tom wspaniałego cyklu Vasharoth, który stworzyli S.J. Brennenstuhl oraz K.W. Janoska. Ten cykl to moje odkrycie roku i jestem nim zachwycona i bardzo wdzięczna Luizie @vaconafa, że zapoznała mnie ze światem Erethreis.
Dawno nie spotkałam się z serią czy cyklem, który z tomu na tom jest coraz lepszy.
Spotkaliście już cykl książek, gdzie każdy kolejny tom zmiatał z planszy poprzedni?
Obecnie znów muszę zmienić swojego ulubieńca roku, tak jak i ulubieńca tego cyklu, ponieważ zakochałam się w “Kuźni bogów”, oraz w postaci Elizabeth. Ta dziewczyna rozwaliła system i jest moją ulubienicą. Jej cięty język to tylko wisienka na torcie, dawno tak się nie śmiałam tak jak z jej tekstów. Uwielbiam ją.
Elizabeth to postać bardzo barwna i bardzo się cieszę, że mogłam ją bardziej poznać w tym tomie tak jak i Souji’ego. Już w pierwszym tomie zainteresował mnie swoją tajemniczością, za to w tym zachwycił, pokazując całkiem nową odsłonę.
Dając wam opis, mogłabym coś za dużo zdradzić, więc tym razem go ominę i powiem wam, że czytając ten tom, musicie się przygotować na porządną dawkę emocji. Zawsze płacze na książkach, nawet na zwykłych romansach, jednak to, co się tu wydarzyło… Powiem wam, że byłam tak zapłakana, że nie mogłam spać. DLatego musicie wziąć to pod uwagę, jednak przełykając łzy i tak stwierdzam, że było warto i czekam ogromnie na kolejny tom.
Jak wiecie, lubię wątki romantyczne w fantastyce, jednak nie takie, które przejmują całą historię, a fabuła się opiera tylko na nim. Wolę romans, który jest dodatkiem do historii i właśnie tak było w przypadku “Kuźni bogów”. Dwie pary krążą między sobą, będąc razem, nie będąc, chcąc być razem i nie wiedząc, jak wyznać sobie uczucie. Autorzy operują tymi historiami, jak prawdziwi wirtuozi.
Uwielbiam, być rzucana w wir akcji, jednak powolne wprowadzenie do akcji, też jest ciekawe.
A jak wy lubicie?
Właśnie powolne rozwijanie się akcji w “Kuźni bogów”, było czymś potrzebnym dla tej historii, mogliśmy dzięki temu poznać lepiej siódemkę bohaterów. A jest to bardzo ważne, ponieważ każdy z nich odgrywa wielką rolę.
Kreacja tego świata to prawdziwe mistrzostwo, wszystko jest dopracowane w każdym szczególe, przez co nie można się w nim pogubić. Dodatkowo jest w każdej książce przypomnienie, tego jak jest skonstruowany świat. Grafiki, które można znaleźć w książce, są tak piękne i tak szczegółowe, że zawsze je przeglądam przed czytaniem, w trakcie i po przeczytaniu książki, odnajdując nowe elementy, które mnie najzwyczajniej w świecie zachwycają. O dodatkach do tego cyklu, już wam pisałam, ale powiem wam, że warto zbierać wszystko. Sama mam już plan stworzenia nowego książkowego dziennika, z samymi naklejkami ze świata Erethreis.
Pomysł na karty postaci, jest tak genialny, że chciałabym, by moje ukochane serie, też takie coś miały, jednak przyznajmy szczerze, autorzy oddali całe swoje serce w to, co tworzą i chyba nikt ich już nigdy nie przebije.
Motyw przeznaczenia jest bardzo ważny w tej historii więc jeśli lubicie taki motyw, to bardzo wam polecam cały cykl Vasharoth. Motyw magii jest również bardzo ciekawy. Magia została tu ukazana nie jako moc, która może wszystko zmieść z planszy, ale jako moc, która ma swoje ograniczenia i to bardzo mi się podoba, ponieważ autorzy, budują tym napięcie. Jako czytelnik zastanawiam się, czy w końcu magia dojdzie do tej granicy, że już nie da się wygrać, już nie da się odwrócić nieuniknionego.
Pozostało mi, polecić wam ten tytuł, a ja idę się zastanowić, czy ten tytuł został moim ulubieńcem, czy przez dwa tygodnie może coś jeszcze tę książkę przebić. Dziękuję za zaufanie, jakim obdarzyli mnie autorzy.