Rodzina. Powinna być źródłem miłości, wsparcia, nadziei. A co, jeśli tak się nie dzieje? Kim stanie się osoba wzrastająca w poczuciu osamotnienia i braku akceptacji, pozbawiona czułości i troski? Dzieci, które nie otrzymują odpowiednich wzorców, którym daje się odczuć, że są niechciane czy niepotrzebne, rozwijają w sobie mnóstwo destrukcyjnych zachowań. A dorosłość może stanowić dla nich pasmo niepowodzeń i cierpienia. Temat ten podejmuje Patrycja Żurek w swojej powieści Marcin. Autorka kreśli zaskakująco trafny obraz ludzi marginesu, osób nieszczęśliwych, bo pozbawionych nie tylko środków do życia, lecz także – ba, przede wszystkim – szczęśliwego dzieciństwa. To historia ukazująca próby usilnego wyrwania się z bagna nieporadności i beznadziei. Wizja tym bardziej przerażająca, że często znajdująca odzwierciedlenie w prawdziwym życiu…
O czym opowiada Marcin?
O fabule nie powiem zbyt wiele, bo trudno oddać sens całości w kilku zdaniach. Można powiedzieć, że esencją są tutaj ludzie, ich skomplikowane relacje (od rodzinnych począwszy na partnerskich kończąc), próby pogodzenia się z trudną sytuacją, snucie mglistych marzeń i planów, a wreszcie gorycz porażki i rozczarowania. Anna, Marika i Marcin to osoby przegrane już na starcie. Każde z nich obarczone zostało innym bagażem doświadczeń i przeżyć, a jednak ich sytuacja jest podobna. Wychowani w biednej, zapyziałej dzielnicy jednego z polskich miast, szukają wyjścia z matni dotychczasowego życia. Kroczą własnymi ścieżkami, by wyrwać się z przytłaczającej codzienności. Czy podejmą właściwe decyzje? Czy zdołają się uwolnić? I przed czym tak naprawdę uciekają?
Świat przedstawiony
Patrycja Żurek nie kreuje w swojej książce nowego świata – stanowi on odbicie naszej rzeczywistości. Autorka odważnie sięga do ludzi i miejsc, które większość społeczeństwa na co dzień woli omijać, ignorować. Bezczynnie się im przyglądać lub po prostu odwracać wzrok. Ów świat najlepiej definiują: bieda – poniżająca, pozbawiająca godności, otępiająca; rezygnacja i brak perspektyw; marazm, frustracja i poczucie bezsilności. Proza życia została opisana w sposób zdecydowany i bezkompromisowy. W powieści nie brakuje naturalistycznych opisów, które szokują, chociaż nie powinny być dla nikogo zaskoczeniem. Obskurne uliczki i domy, ubóstwo, głód, zaniedbani mieszkańcy, którzy z dnia na dzień coraz bardziej się staczają. Nałogi, które mają zagłuszyć samotność i ból. Wydźwięk powieści jest mroczny i duszny, a uwiarygodnia go język, jakim posługują się bohaterowie – nierzadko wulgarny. Wypowiedzi poszczególnych postaci odzwierciedlają ich stan psychiczny i emocjonalny, kulturę bycia, dysfunkcje, brak wykształcenia. Książkę cechuje specyficzny, surowy klimat, który utrzymuje czytelnika w pewnego rodzaju napięciu.
Bohaterowie
Autorka konstruuje postacie charakterystyczne, bardzo realistyczne, dopracowane pod każdym względem. Są to osoby uwiązane w schematach, w rolach, które im nie odpowiadają, których nie chcą dłużej grać. A jednak z różnych powodów nie potrafią ich porzucić. Traumatyczne przeżycia z przeszłości odciskają piętno na bohaterach, na ich postrzeganiu otaczającego świata i położenia, w jakim się znajdują. Marika, Anna, Marcin zaznali wielu krzywd, a największą jest obojętność społeczeństwa na ich sytuację. A przecież problemy, z którymi się zmagają, to nie tylko ich osobiste tragedie, lecz również osób, z którymi mają lub mieli styczność. Godnym uwagi jest fakt, że autorka nie bawi się w moralizatorstwo, nie ocenia, nie tworzy sztucznego podziału na czarne i białe, dobre i złe. Nie ugładza życiorysów poszczególnych postaci, lecz ukazuje życie takim, jakie jest naprawdę. To obraz mocny, wyrazisty i prawdziwy.
Miażdżący finał
Sceny zamykające całą historię zaskakują, szokują i dosłownie miażdżą czytelnika. Trudno przejść obojętnie obok takiego zakończenia. Skłania ono do różnych refleksji i wywołuje mnóstwo emocji, niekoniecznie pozytywnych. Jednak w prawdziwym życiu nie każda historia kończy się szczęśliwie, a Marcin to przecież lustrzane odbicie naszej rzeczywistości. Czy powinniśmy więc oczekiwać odrealnionych rozwiązań? Czy jest tu miejsce na iskierkę nadziei?
Kilka słów podsumowania
Marcin to ciekawa powieść, łącząca wątki obyczajowe, psychologiczne i społeczno-socjologiczne. Historia o beznadziei i smutku, które powoli, z dnia na dzień wypełniają człowieka i odbierają mu chęć do życia. A także o próbach walki z nimi na różne sposoby. Czytając powieść Patrycji Żurek, można odnieść wrażenie, jakby podglądało się sąsiada, kogoś mieszkającego w pobliżu. Autorka niezwykle trafnie opisuje to, z czym boryka się wiele rodzin – poczucie odmienności, brak czułości i wsparcia, niska samoocena, chorobliwa zależność, egoizm, duma. A przede wszystkim przeszłość, która dogania każdego, choćby nie wiadomo jak mocno się od niej odcinał. Marcin to dojrzała i skłaniająca do refleksji książka o życiu i współczesności, w której zjawisko wykluczenia społecznego jest stale obecne. Mam wrażenie, że jest to również swoisty apel do czytelników, do każdego z nas, by nie pozostawać obojętnym na cudze krzywdy i problemy. By nie odwracać wzroku, lecz wyciągać rękę do potrzebujących i zagubionych.