Manuela Gretkowska szokuje. To znane nazwisko, aż wstyd się przyznać, że dopiero teraz zetknęłam się z jej twórczością bezpośrednio, poznając jej „Faworyty”. Pozostaje mi tylko sięgnąć po jej wcześniejszą twórczość, bo najnowsza powieść dostarczyła mi niezapomnianych emocji, zbulwersowała, zszokowała, zniesmaczyła nawet. Wydawca obiecuje lekturę pełną seksu towarzyszącego władcom, czego jest w książce obfitość, jednak w takim wydaniu, że oczy otwierają się ze zdumienia.
Autorka osadziła swoją powieść w czasach Stanisława Augusta Poniatowskiego, który został powołany na króla Polski za sprawą carycy Katarzyny II. Jednak nie skupia się na jego działalności politycznej, ani nawet kulturalnej, wszak w powszechnej świadomości Poniatowski kojarzy się z obiadami czwartkowymi, treścią jego życia Gretkowska uczyniła seks. Król ma trzy arystokratyczne kochanki: słodką Magdalenę Sapiehę, ambitną Elizabeth Lubomirską i niedoświadczoną Izabelę Czartoryską – wszystkie zamężne z innymi mężczyznami. W tej historii szokuje wszystko – kobiety są traktowane instrumentalnie nie tylko przez króla, ale również przez swoich mężów, którzy wiedzą o ich romansie z monarchą. Popychają je w ręce innych mężczyzn, którzy potencjalnie mogą dzierżyć władzę. Same też nie odczuwają żadnych skrupułów, gdy chodzi o poszerzanie ich wpływów, zdobywanie władzy i miłości króla. Tak naprawdę nie kochają nikogo – ani swoich rodzin, ani dzieci, ani nawet Poniatowskiego, o którego względy tak zażarcie walczą. Ich jedynym pragnieniem jest władza.
Równie mocno szokuje bezwstyd i prostactwo szlachty. Gretkowska maluje obraz tej grupy społecznej w negatywnym świetle – jako ludzi pozbawionych moralności, nikczemnych, bezmyślnych, rozpustnych, pozbawionych horyzontów, szukających tylko własnych korzyści. Nie lepszą opinię wystawia klerowi. Przepych, jakim otaczają się magnaci i rozrzutność towarzysząca każdemu ich działaniu przeciwstawiona jest skrajnej nędzy chłopów. Obraz społeczeństwa polskiego, jaki ukazuje się nam po lekturze tej książki, szokuje.
Król Poniatowski jest oceniany przez historyków niejednoznacznie. Z jednej strony jest ceniony za dążenie do uchwalenia konstytucji 3 maja, działalność na rzecz kultury, ostatecznie jednak jego polityka doprowadziła do rozbiorów Polski, a on sam krytykowany był za rozrzutność i niemoralne prowadzenie się. W „Faworytach” ujrzymy go jako człowieka słabego, zabiegającego o miłość kobiet bardziej niż dobro ojczyzny.
Gretkowska w świetny sposób pokazała mechanizmy, jakim podlega zdobywanie wpływów w państwie. Ciągłe intrygi, nieszczerość w otoczeniu króla, brak prawdziwych przyjaciół, wszystko podporządkowane polityce, w której brak skrupułów, moralności, sumienia, to codzienność dworskiego życia. Rządzą ci, którzy mają pieniądze, za które kupują ludzkie dusze, głosy na sejmie, kobiece ciała, absolutnie wszystko.
Po tej lekturze osiemnastowieczne kobiety, choć okrzyknięte pięknościami, wydały mi się obrzydliwe za sprawą standardów higienicznych, tak mocno odbiegających od współczesnych. Odpychające zapachy, maskowane perfumami, makijaż odpadający z twarzy płatami, brudne peruki, to również domena mężczyzn. Do tego ordynarna obyczajowość, brak uczuć, kierowanie się tylko ambicją, dążenie do celu po trupach, to wszystko mnie szokowało.
To wszystko zostało ubrane przez autorkę w wybitnie adekwatne słowa, język trochę wulgarny, jednak dopasowany do treści. Jest w tym trochę groteski, specyficznego poczucia humoru, przejaskrawienia obrzydliwości, na które czytelnik zostaje wystawiony. Bardzo mi się to podobało. Seks jest nośnym tematem, tutaj został pokazany jako narzędzie rywalizacji, władzy, bezduszności, bezwzględności. Traktowanie go instrumentalnie jest zwykłą prostytucją, choćby dotyczył nie wiem jak szlachetnie urodzonych.