„My. Kronika upadku” Dmitrija Glukhovsky’ego to książka, która zatrzymuje nas w pół kroku, zmusza do zastanowienia się nad losem Rosji i jej obywateli. Autor, który przez lata zdobył serca czytelników, w tym i moje, dzięki postapokaliptycznemu uniwersum „Metro 2033”, tym razem odsłania przed nami rzeczywistość nie literacką, a realną – mroczną i przygnębiającą, ukazującą, jak kraj, który miał nadzieję na demokratyczną przyszłość, zmierza ku upadkowi.
Książka składa się z felietonów napisanych na przestrzeni lat, które krok po kroku dokumentują zmiany w Rosji: ograniczenie wolności, cenzurę, brutalizację aparatu państwowego i powrót duchów Związku Radzieckiego. Glukhovsky z wyczuciem i przenikliwością przygląda się temu procesowi, w którym wielka nadzieja ustępuje miejsca wszechogarniającej beznadziei i brutalnej rzeczywistości reżimu. Każdy jego tekst w tym zbiorze to świadectwo nie tylko wydarzeń, ale i wewnętrznej walki autora, który – mimo że dziś musi żyć na wygnaniu – wciąż odczuwa głęboki związek z własnym krajem.
Co ciekawe, Glukhovsky opatrzył każdy felieton komentarzem „z przyszłości”, z perspektywy 2024 roku. Ten zabieg tworzy cenną przestrzeń dla autorefleksji oraz pozwala skonfrontować się dawnymi nadziejami i rozczarowaniami Autora, jednocześnie uświadamiając nam, że autorytaryzm nie rozkwita nagle – to proces, który stopniowo, niemal niepostrzeżenie, odziera obywateli z wolności.
„My. Kronika upadku” to książka, która niesie ciężar – opisuje upadek wolności i degradację społeczeństwa, które, zdaniem Autora, poddało się propagandzie i nauczyło żyć w cieniu dyktatury. Ale w tej kronice jest też nuta nadziei: Glukhovsky pokazuje, że nie wszyscy Rosjanie zgodzili się na ten stan. Jego własny głos, choć dziś stłumiony przez rosyjskie władze, wciąż jest donośnym świadectwem walki o prawdę i o prawo do krytyki.
Ta książka to nie tylko obraz Rosji, lecz także uniwersalna przestroga. To przypomnienie, jak kruche mogą być fundamenty wolności i jak łatwo je zburzyć, jeśli nie stajemy w ich obronie. Lektura „My. Kronika upadku” zmusza do głębokiej refleksji, a jednocześnie, choćby dzięki wytrwałości Glukhovsky’ego, daje nadzieję, że nawet w mrokach tyranii można znaleźć tych, którzy zachowali jasność myśli i nie dali się zastraszyć. To książka, która pozostaje po lekturze na długo w pamięci, otwierając oczy na nieoczywiste zagrożenia i przypominając, że walka o wolność to proces wymagający nieustannej uwagi. Serdecznie Wam ją polecam 🔥.
Dziękuję za zaufanie i egzemplarz do recenzji od wydawnictwa @insignis_media (współpraca reklamowa) 🩷.