Leaf to można powiedzieć, zwyczajna dziewczyna. Mieszka z przyjaciółkami i jest kelnerka w barze. To kilka podjętych przez nią decyzji sprawia, że staje się kimś wyjątkowym. Jej współlokatorki namawiają ją na wyjście na imprezę. Trafiają do bardzo dziwnego przybytku, który do typowych nie należy. Ratuje ją jeden mężczyzna, gdy jej ex także się tam zjawia. Łapiąc chwile postanawia się z nim zabawić. Jadą do jego mieszkania i wtedy dzieje się coś nietypowego, zostaje dźgnięta nożem, a z faceta wydobywa się dziwny dym. Na miejscu pojawiają się kolejni panowie ubrani na czarno w szaty. Zabierają ją gdzieś i staje się ich więźniem. O co w tym wszystkim chodzi? Kim był kochanek? Dlaczego została porwana i przetrzymywana?
Odkąd zobaczyłam ten tytuł w zapowiedziach wiedziałam, że to będzie coś dla mnie. Mroczne klimaty, jakieś potwory, podwójny świat od razu skojarzyły mi się z Darami Anioła, które uwielbiam! Dużo od tej historii nie uciekamy i to mnie kupiło.
Widać, że autorka wiedziała jak chce poprowadzić fabułę i miała wszystko bardzo dobrze rozplanowane. Na początku łatwo można się w tym pogubić, bo mamy dużo informacji do zapamiętania i razem z główną bohaterką próbujemy to zrozumieć. Poza tym historia jest opowiedziana z trzech perspektyw, co daje szerszy obraz i większe uzasadnienie zachowań postaci. Od początku czytelnik jest wodzony za nos i nie wie, co za chwilę może się wydarzyć.
Bohaterowie również są świetnie wykreowani. Leaf zachowuje się dokładnie tak, jak każda osoba, która znalazłaby się w takiej sytuacji. Nie rozumie dlaczego znalazła się w takim miejscu, czego się od niej chce, ale wie, że nie odpuści. To dziewczyna uparta, dociekliwa i zawzięta. Jest momentami ślamazarą, ale nie przeszkadza jej to realizować swoich zamierzeń. Falco za to jest męskim bohaterem, którego na pewno kojarzycie z innych powieści. Geniusz w swoim fachu, izoluje się od innych, wszystko chce robić sam i raczej nie należy do gaduł. Chodzący genialny introwertyk. Choć jest ponurakiem to można go polubić po lepszym poznaniu. I na koniec, taka wisienka na torcie, jest jeszcze Lore. To demon wyższej klasy, który wszedł w ciało Leaf. Jego zdecydowanie będziecie uwielbiać za poczucie humoru. Jego komentarze czy docinki, były najlepsze na świecie! I choć kojarzymy demony jako coś złego, to on dba o Leaf i jako nieliczny, tłumaczy jej niektóre niejasności, o ile sam coś na ten temat wie. A im bardziej go poznajemy, tym nabieramy więcej pozytywnych odczuć.
Sama kreacja świata jest naprawdę świetnie skonstruowana. Nie da się ukryć, że autorka mogła się inspirować innymi dziełami kultury, takimi jak właśnie Dary Anioła, Venom czy delikatnie Wednesday. Jednak z nich wybrała najlepsze aspekty i stworzyła coś swojego. Sam pomysł na to, by to egzorcyści walczyli z potworami jest genialne i mają własne, specjalne różańce. Do tego rodzaje egzorcystów, czy klasyfikacja demonów jest naprawdę ciekawie skonstruowana.
Chociaż to może specyfika kraju pochodzenia autorów, ale trudno było mi uwierzyć w relacje pomiędzy bohaterami. Czytałam już kilka powieści niemieckich autorów i nie licząc Kerstin Gier to opisane relacje romantyczne po pierwsze pojawiały się bez podstaw, to były też trochę drętwe. Tutaj było niestety tak samo. Zostajemy tym totalnie zaskoczeni, bo nawet nie było podstaw, by taka sytuacja miała miejsce. Co nie zmienia faktu, że twisty fabularne były w punkt. Do samego końca trudno przewidzieć, co się wydarzy i jaki będzie finał. Kończąc ją zbierałam szczękę z podłogi!
Także jeśli poszukujecie książki pełnej nieoczekiwanych wydarzeń, mroczną Akademią, światem, w którym tylko nieliczni widzą więcej i brakuje Wam polowania na demony to jest tytuł dla Was. Mimo że wątek romantyczny nie jest najwyższych lotów to sama historia mnie kupiła i już nie mogę doczekać się kontynuacji, by dowiedzieć się, jak dalej potoczą się losy postaci, bo pod koniec można wyczuć małą inspirację Percy Jacksonem i dlatego najlepiej jakby kolejna część pojawiła się na wczoraj!