„Za rok o tej porze” to pierwsza publikacja Katarzyny Grabowskiej, po którą miałam okazję sięgnąć. Książka trafiła do mnie w ramach BookToura organizowanego przez @czytam_zawsze_i_wszedzie. Zacznę od tego, iż zgłosiłam się do udziału, skuszona przepiękną okładką oraz opisem książki, który niesamowicie mnie zaintrygował. Bo czy uczucie, które zrodziło się w świetle noworocznych fajerwerków, nie brzmi zachęcająco?
Główną bohaterką historii jest Jola. Młoda kobieta, która nigdy nie zaznała rodzinnego ciepła. Dopiero gdy związała się z Marcinem, łódzkim policjantem, odnalazła stabilizację i bezpieczeństwo. Jednak czy aby na pewno? Za namową partnera, chociaż bardziej wypadałoby napisać, że pod presją z jego strony, Jola zrezygnowała z własnych pragnień, marzeń i z pracy, stając się w stu procentach zależną od partnera. Czy przypadkowe spotkanie z tajemniczym Andrzejem podczas balu sylwestrowego, krótki taniec i skradziony pocałunek o północy odmienią życie Joli?
Andrzej to mężczyzna, który wiele lat spędził za granicą, gdzie pod zmienioną tożsamością mieszkał, uczył się i pracował. Po śmierci ojca postanowił wrócić do kraju, aby rozpracować szajkę zajmującą się sprzedażą lewego alkoholu i wszelkiego rodzaju innych używek. Czy uda mu się tego dokonać? Jakie powiązania z przestępcami ma jego przyrodni brat Aleksander? Tego dowiecie się, sięgając po tę publikację.
Muszę powiedzieć, że treść książki kompletnie odbiegła od moich wyobrażeń o niej. Czytając opis historii, spodziewałam się wielkiego zauroczenia i naprawdę spektakularnej odmiany w życia głównej bohaterki, urozmaiconego ciekawym wątkiem kryminalnym w tle. Niestety literacka rzeczywistość okazała się zgoła inna.
Głównym problemem tej publikacji jest to, że autorka napakowała ją niewyobrażalną ilością wątków fabularnych, które nijak mi ze sobą nie współgrały. Rozgrywki polityczne, intrygi, zdrady, rywalizacja, nowe zauroczenie, przemoc fizyczna i psychiczna na współpartnerze oraz handel nielegalnymi substancjami to w mojej ocenie trochę zbyt dużo, jak na jedną czterystustronicową książkę. W miarę czytania kolejnych stron czułam się nieco zmęczona i przytłoczona ilością wątków, które były w niej poruszane.
Mam też również zastrzeżenia do samych bohaterów. Niejednokrotnie miałam wrażenie, że tracili rozum i swoją osobowość pomiędzy rozdziałami. O ile postać Marcina jest spójna, bo właściwie przez całą książkę jest totalnym palantem, który znęca się psychicznie nad swoją partnerką, to postawy pozostałych osób nie jestem w stanie zrozumieć. Jola — szara myszka, stłamszona przez swojego partnera do granic możliwości. Rozumiem, że jako ofiara przemocy bała się swojego oprawcy i wydawało jej się, że wszystko, co Marcin jej robi, jest w jej ocenie dobre i poprawne, ale jej zachowanie w późniejszych rozdziałach zakrawało już o absurd. Jeżeli chodzi natomiast o Andrzeja, to chociaż naprawdę jestem w stanie wiele wybaczyć, nie mogę przejść obojętnie i bez słowa obok jego poczynań. Jego początkowe zachowanie można jeszcze jakoś wytłumaczyć. Myślał, że został oszukany, chciał zaspokoić swoje potrzeby, dobra mogłam przymknąć na to oko. Wykorzystanie kobiety, aby dobrać się do jej męża, okej, nie popieram, ale był policjantem i chciał rozwiązać sprawę, niech będzie. Jednak w pewnym momencie powiedziałam dość, bo naprawdę niewiele mu brakowało, aby okrzyknąć go żigolakiem. I tak ogólnie rzecz biorąc, mogłabym długo analizować każdą z postaci, ale z pewnością zajęłoby mi to zbyt wiele czasu.
Oczywiście, jak to zwykle w tego typu książkach bywa, na końcu wszystko zostaje wyjaśnione i zmierza do happy endu, którego przecież nie mogło w tym wypadku zabraknąć. I szczerze? Super, że wszystko skończyło się szczęśliwie (chociaż może nie dla wszystkich bohaterów), ale zabrakło mi puenty całej tej historii i wyciągnięcia konsekwencji wobec Marcina za to, co zgotował biednej Joli.
Niemniej jednak podczas samego BookTouru bawiłam się wyśmienicie. Jako że jestem czytelnikiem, który w normalnych okolicznościach nie zaznacza w książkach ulubionych fragmentów i nie umieszcza na marginesach swoich komentarzy, była to dla mnie kolejna niezwykła przygoda. A jeżeli chodzi o samą książkę to chociaż nie do końca przypadła mi do gustu, myślę, że spodoba się niejednemu czytelnikowi, dlatego zachęcam Was do jej samodzielnego przeczytania.