"Współczesność jest nudna, ale dodaj pogłos, a usłyszysz, jak czas odwraca bieg, ześlizguje się w przeszłość, w echo i nieszczęście".
Lubię dziwne historie. Czy to w filmie, muzyce czy książce - kiedy autor balansuje na granicy rzeczywistości i pozwala nam snuć dowolne przypuszczenia. Kupiłam tę książkę na wyprzedaży w Biedronce (!) przyciągnęły mnie brzydkie, przesunięte napisy - koszmar grafika - estety. Przeczytałam opis, brzmiał nieźle - choć teraz po zakończonej lekturze odnoszę wrażenie, że autor tego opisu nie przeczytał tej książki...
Poznajemy dwóch zupełnie różnych chłopaków, których łączy jedna rzecz - ogromne serce, ogromna miłość do muzyki. Jeden pochodzi z biednej rodziny - Seth, drugi jest dziedzicem fortuny - Carter, ale obaj są dość wyalienowani i najlepiej czują się w towarzystwie dźwięków.
Seth chodzi ulicami w słuchawkach i nagrywa wszystko w okół, potem to skrzętnie przesłuchuje i wyłapuje to, czego nikt inny by nie usłyszał. Carter natomiast jest kolekcjonerem płyt winylowych, szuka starych wydawnictw, pojedynczych sztuk, które kupuje za horrendalne kwoty. Kłócą się, godzą i tak w kółko. Udaje im się jednak założyć wspólnie studio i odnoszą ogromny sukces. Produkują utwory z duszą, które brzmią jak z dawnych lat, kiedy dźwięk nie był zupełnie czysty.
Na jednym ze swoich spacerów Seth nagrywa śpiewającego mężczyznę, jego głos jest tak niesamowity, że obaj czują się jakby ich zahipnotyzował. Seth wie wszystko, co się działo, gdy nagrywał jak mężczyzna śpiewa, ale nie potrafi sobie przypomnieć jak wyglądał. Trafia na jego głos jeszcze parę razy i przy każdym takim spotkaniu mężczyzna wygląda inaczej i za nic w świecie chłopak nie potrafi go dokładnie opisać.
Raz udaje mu się nagrać też gitarę i kiedy odsłuchują nagranie w studio łączą tajemniczy głos z dźwiękiem gitary i tworzą utwór. Carter bez wiedzy Setha fałszuje do utworu etykietę - na której jest napisane, że autorem jest Charlie Shaw i umieszcza piosenkę w internecie.
Ludzie są zachwyceni, chcą kupić za ogromne kwoty płytę tego artysty. I wtedy zaczynają się problemy. Carter staje się ofiarą pobicia i leży w stanie śpiączki w szpitalu.
Seth odnajduje osobę, która również poszukuje Charliego Shawa - Chestera - i wraz z nim i siostrą Cartera - Leonie, ruszają śladem wyimaginowanego artysty. Podróżują przez Missisipi - co wraz z wszechobecnym bluesem tworzy niesamowity klimat. Poszukiwania trochę przypominają kryminalne śledztwo.
Pierwszy raz spotykam się z książką, w której - tyle i w tak magiczny sposób pisze się o muzyce. To nie jest książka dla każdego. To doskonała lektura dla tych co widzą, czują i słyszą znacznie więcej niż pozostali. Dla tych co wierzą, że jesteśmy nie tylko organizmem ale i energią. Świetne monologi wewnętrzne Setha, niezrozumienie otoczenia, poczucie wyobcowania i ta łatwowierność przez którą jego życie wywraca się do góry nogami.
Nie można również nie wspomnieć o niebywałym talencie pisarskim autora, lekkość pióra i opisy tonów, dźwięków w tak magiczny sposób, że nie tylko można je usłyszeć, ale i dotknąć. To wszystko otacza ciemna aura wszechobecnego rasizmu, segregacji rasowej. Atmosfera bywa ciężka, wręcz depresyjna.
Nie jest to książka, która "zmieniła moje życie", ale długo o niej nie zapomnę, z uwagi na tak niesamowite użycie zdań do opisania czegoś, czego nie widać.