Jestem wierną miłośniczką lektur przygodowych, jednak mam zasadę, aby wybierać książki o sporej dawce przygód. Lubię, jak wiele się dzieje, wtedy czytanie idzie dużo łatwiej i szybciej, a cały poświęcony czas uważam za niezmarnowany. „W roku skorpiona”, autorstwa Isabell Pfeiffer, skusiło mnie nie tyle co ciekawą okładką oraz tematyką, ale mnóstwo zapowiadającym opisem treści. Po części czuję się zawiedziona, jednak ogólnie wywarła na mnie bardzo dobre wrażenie.
Eleni to nastolatka, która w swym życiu zaznała wiele cierpienia. Po śmierci matki, zdana jest na łaskę wujostwa, które nie traktuje jej dobrze. Chcąc pozbyć się problemu, ciotka Eleni chce wydać ją za mąż. Dziewczyna decyduje się na ucieczkę z wioski, wyrusza w świat z Bertotem, który jest wędrownym kuglarzem. Tajemniczy lecz pełen ciepła mężczyzna doprowadza ją do miasta Tikra, gdzie rządzi okrutny Galeazzo, zwany również Skorpionem. Okazuje się, że Eleni ma do wykonania ciężkie zadanie, a wszystko dlatego, że narodziła się w roku Skorpiona…
„W roku skorpiona” od początku jawiło mi się jako interesująca książka. Intrygujący opis bardzo mocno zachęcił mnie do sięgnięcia po nią. Muszę przyznać, że mimo iż w niewielkim stopniu odczułam niedosyt, to całość wypadła naprawdę dobrze. Po pierwsze bardzo przypadł mi do gustu narrator, który zwięźle i w ciekawy sposób przedstawiał każdy wątek. Niespecjalnie lubię narrację pierwszoosobową, jednak w przypadku tej książki ta forma z miejsca przypadła mi do gustu. Wiedziałam, o co we wszystkim chodzi, a dodatkowo mogłam bez problemu wyobrazić sobie każdą scenę. Mało tego, mimo iż narratorem była nastolatka o niezbyt wyszukanej inteligencji, łatwo wczuć się w sytuację, a co więcej – tekst wygląda przez to atrakcyjniej.
Po drugie: stopniowanie wątków. Autorka postarała się przy składaniu każdego wątku w całość. Każdy z nich jest zaczęty, rozszerzony i dokończony, przez co tekst wygląda na spójną całość a nie chaotyczną historię. Widać, że pomysł jest przemyślany i to zaowocowało dobrze zbudowaną fabułą. Dodatkowo można zauważyć, że cała przygoda, cała historia Eleni toczy się dość długi czas, który autorka zmieściła na niespełna trzystu stronach. Dzięki czemu szybciej się czyta ale również pozostaje uczucie spełnionej lektury.
Tak jak wspomniałam, ogólne wrażenie jest jak najbardziej pozytywne. Jednak jest jedna rzecz, która mnie zawiodła w tej książce. A generalnie chodzi tutaj o akcję, której zabrakło. W książkach przygodowych powinno być jej sporo, tymczasem „W roku skorpiona” wygląda jak zwykła i ciągła historia, w której mało się dzieje. Owszem, nieco dynamiki pojawia się pod koniec lektury, jednak jak na typ literatury jaki reprezentuje powinno być jej znacznie więcej. Niektórym być może to nie przeszkadzać, lecz dla bardziej wymagającego czytelnika książka może wydawać się nużąca. Ciekawa, jednak nużąca…
Podsumowując, „W roku skorpiona” to ciekawa opowieść „przygodowa” nie tylko dla młodzieży. Być może nie chwyta za serce ani nie wzrusza, jednak jest to kawałek świetnie skonstruowanej historii. Połączenie nietypowych wątków z ciekawą narracją dają niezły efekt końcowy, który zadowoli wielu czytelników. Szczególnie polecam ją poszukującym wciągających opowieści, których napędza nie sama akcja lecz bogata treść. Książka Isabell Pfeiffer z pewnością do takich należy i dlatego polecam zapoznać się z jej treścią. Mimo wszystko – naprawdę warto.