Ciekawa jest historia powstania tej książki, oto nasz noblista prowadził w latach 90. wraz z Robertem Hassem seminarium dla studentów anglistyki na Uniwersytecie Berkeley. Czytano tam i omawiano wiersze poetów z całego świata. Materiały z owego seminarium posłużyły za podstawę do książki, która składa się z wielu wierszy pogrupowanych tematycznie (przyroda, chwila, podróż, etc.) z krótkim komentarzami autora.
Bodaj najciekawszy jest wstęp, pisze w nim bowiem Miłosz o swoim poglądach na poezję. Oto jego credo: „Moja propozycja na tym polega, że pokazuję wiersze bardzo, z niewieloma wyjątkami, krótkie, jasne i czytelne, oraz – że użyję niesłusznie skompromitowanej nazwy – to znaczy lojalne wobec rzeczywistości i starające się ją opisać jak najzwięźlej. Obalają więc powszechny sąd o poezji jako o dziedzinie mglistej i wymykającej się rozumieniu.” Przytacza nasz noblista jeszcze jeden znamienny cytat, wypowiedź wielkiego malarza francuskiego Paula Cézanne'a: „Oto minuta świata, która mija. Namalować ją taką, jaka jest rzeczywiście, i wszystko zapomnieć, żeby to osiągnąć. Stać się nią, być nadczułą kliszą, dać obraz tego, co widzimy, zapominając o wszystkim, co widziano przed nami.” Dodajmy, że bardzo wiele wierszy w książce spełnia zalecenia Cézanne'a, notabene, ciekawy to związek między malarstwem a poezją...
Nie ukrywa też Miłosz, że jego ideałem jest prostota, razi go skomplikowanie, niejasność, niespodziewane skojarzenia, nie lubi 'poezji niezrozumiałej' pisze o tym w komentarzach do wierszy Jeana Follaina (s. 196-199). No cóż, to dosyć wąskie spojrzenie na poezję, ale nie ukrywam, że bliskie mi.
Szczególne miejsce w tym zbiorze zajmują wiersze poetów chińskich dynastii T'ang (618-907 r.), prawdziwa fascynacja Miłosza, może u źródeł tej fascynacji jest to, że „nie ten co u nas był ich stosunek podmiotu do przedmiotu, to znaczy do drzewa, kwiatu, górskiego szczytu i wszelkich rzeczy poznawanych zmysłami czy też w ogóle przyrody.” Rozwijając tę myśl, twierdzi Miłosz, że w myśli wschodniej chodzi bardziej o utożsamienie się z rzeczą niż konfrontację z nią, ciekawa to koncepcja, chociaż prawdę mówiąc wiersze starochińskie jakoś mnie nie porywają...
Ta fascynująca książka nadaje się do wielokrotnego czytania, z pewnością będę do niej wracał. Nie ukrywam też, że jest dla mnie inspiracją dla bloga z wierszami.