Wiele razy spotkałam osoby, które na słowo ‘romans’ kręciły nosem, mówiąc, że takich lektur nie czytają. Ja jednak wyznaję zasadę, że raz na jakiś czas dobre romansidło kobiecie nie zaszkodzi. Ostatnimi czasy nadeszła kolej na „Sekrety Los Angeles” autorstwa Susan Crosby, która dodatkowo skusiła mnie wątkami detektywistycznymi, należącymi do jednego z moich ulubionych gatunków literackich. Wydawać by się mogło, że połączenie lekkich opowiastek romansowych z tłem kryminalnym może wypaść blado, jednak po zapoznaniu się z lekturą pani Crosby zanikają wszelkie uprzedzenia, a sama książka wydaje się bardziej charakterystyczna niż może się wydawać.
Nate, Sam i Arianna to trójka przyjaciół, którzy prowadzą agencję detektywistyczną w Los Angeles. Sprawy, które prowadzą, nieuchronnie łączą się z ich życiem osobistym, co doprowadza do diametralnych zmian. Każde z trzech opowiadań, tj. „Zadanie dla dwojga”, „Listy bez podpisu” oraz „Zmowa milczenia” opowiada o jednym z trójki wspólników, którzy przeżywają miłosne rozterki, ciekawe przygody oraz wdrażają mnóstwo życiowych zmian. Wszystkie historie kończą się szczęśliwie, chociaż nic nie wydało się takie proste…
„Sekrety Los Angeles” z miejsca wpadły mi w oko, wątek detektywistyczny skutecznie do mnie przemówił. W dodatku planowałam przeczytać lekką i niezobowiązującą lekturę, przy której będę mogła zrelaksować się w ostatnie dni wolnego. Susan Crosby, choć na pierwszy rzut oka wydaje się, że stworzyła cos banalnego, dodała tło zagadek i działań detektywistycznych, co wyszło lekturze na plus. Bardzo przyjemnie czytało się opowieści romansowe, które przeplatały się z działaniami głównych bohaterów, pracujących w agencji detektywistycznej. Przypuszczałam, że być może wyjdzie z tego poplątana fabuła, która nijak będzie do mnie przemawiać, tymczasem okazało się, że każde z trzech opowiadań bardzo przyjemnie się czytało. Poza tym, choć romanse dominują (jak na typ książki przystało), to nie są one wysunięte na pierwszy plan, przeplatają się przez inne wątki, co dało estetycznie ciekawy efekt.
Ponadto do lektury skusiłam się ze względu na fakt, że wszystkie opowiada zostały napisane przez jedną autorkę, czyli Susan Crosby. Ostatnio czytałam książkę z tej serii, gdzie każda historia miała swojego autora i trochę ciężko było mi ocenić całokształt. W tym przypadku zdanie wyszło jednoznaczne, mogę jedynie napisać, które opowiadanie podobało mi się najbardziej. Wszystkie bynajmniej zostały napisane prostym, zwięzłym i lekkim stylem, co oczywiście pozwala na szybki odbiór tekstu oraz łatwe zrozumienie (chociaż, co tutaj byłoby niezrozumiałe). Podobało mi się to, że autorka nie skupiła się na skrupulatnych opisach scen miłosnych, skupiła się na ogólnikach. Podobnie jak w przypadku innych fragmentów, pani Crosby postawiła na zwięzłe informacje, bez zbędnych szczegółów, co wpłynęło na jakość historii. W przypadku innego gatunku literackiego, brak takich detali mógłby zaszkodzić fabule, tutaj jednak przemawia to na korzyść lektury.
Podsumowując, jeśli ktoś nadal nie jest przekonany do lekkich romansideł, może warto zmienić swoje uprzedzenia? Nie wszystkie książki są aż takie złe, większość jest bardzo ciekawa i sprawia wiele frajdy czytelniczkom (i nie tylko). „Sekrety Los Angeles” zaliczają się właśnie do niewymagającego typu książek, ale jednocześnie pozwalają na świetne zajęcie czasu, który wcale nie będzie odczuwany jako zmarnowany. Ciekawe historie połączone z wątkiem detektywistycznym sprawią, że nie tylko fanki romansów oraz kobiecej literatury mogą zainteresować się tym tytułem. Ja poleciłabym ją każdemu, kto poszukuje lekkiej i wciągającej fabuły, zwłaszcza tym, którzy na wakacjach chcą czegoś prostego i interesującego. Lektura pani Crosby plasuje się bowiem dość wysoko w kategorii romansideł. A dodatkowo jest bardziej charakterystyczna niż typowe przedstawicielki tego gatunku…