Jakie książki zostają najdłużej w Waszej pamięci ?
W mojej te wywołujące najwięcej emocji. Nie ważne czy pozytywnych czy negatywnych. Zakorzeniają się w głowie. Nawet te złe, które rozczarowały ale wzbudziły przy tym emocji pod dostatkiem, pamiętam długo i wyraźnie.
"Miłość pokonuje śmierć" to nie jest książka, którą mogę uznać za złą. To nie jest pierwsze rozczarowanie twórczością Bondy, bo jak dotąd nic takiego nie miało miejsca. Ale dawno, żadna książka, a w szczególności główny bohater, mnie tak wybitnie nie irytował...
Miłość to pewnego rodzaju choroba psychiczna. Buzujące w naszym organizmie hormony odbierają nam rozsądek, zdolność racjonalnego myślenia. I nie da się objawów tej choroby i braku logiki w zachowaniu Nikodema Ferenca, przeoczyć.
"(...) wszystkie przestępstwa rodzą się z chciwości. Pożądasz pieniędzy, władzy, ukochanej osoby, prestiżu, pozycji, szacunku... Chcesz mieć to za wszelką cenę, więc bierzesz siłą, gwałtem."
Rodzinie Skowronów nie brakowało pieniędzy. Można wręcz powiedzieć, że mieli ich za wiele, bo tam gdzie jest ich bardzo dużo, często dochodzi do najgorszych tragedii. Brakowało za to tej tytułowej miłości. Radosław Skowron kochał swoją żonę lecz latami dostawał dowody na to, że na wzajemność nie miał co liczyć. Choć z perspektywy innych, byli idealną rodziną, wiele osób długo żyło w tym przekonaniu. Aż zaginął i po dość długim czasie od zgłoszenia zaginięcia, odnaleziono jego zwłoki.
Winna już od początku wydaje się żona. Przybywa zeznań, które ją obciążają, lub rzucają na nią cień podejrzeń, lecz póki nie ma dowodów jednoznacznie świadczących o winie, nie ma możliwości by stała się oskarżoną. A ciężko też oskarżyć kogoś, kogo nie da się w żaden sposób przesłuchać ....
Anna Skowron to dawna miłość Nikodema Ferenca i kobieta, która z premedytacją wykorzystuje jego słabość do jej osoby. A Nikodem jak taki młokos, daje wodzić się za nos, jak taki szczeniaczek, który dostał kość za którą nie wie z której strony się zabrać, nawala raz za razem.
Czytając tę książkę byłam z jednej strony pewna, że winna jest Anna ale zarazem tej pewności nie miałam, bo nasz główny bohater nie skupiał się na tym co trzeba, nie skupiał się jak należy będąc na takim stanowisku.
Zawodził, irytował niesamowicie.
Byłam sfrustrowana i odczuwałam ogromną bezsilność, bo czułam ( wraz z nim), że dowody są gdzieś tuż przed nosem, że można to wszystko skleić, logicznie wytłumaczyć, tylko trzeba zacząć działać rozsądnie. Ale tego rozsądku brakowało tu na każdym kroku.
"Dobry śledczy nie od razu jest rozumiany. Nie zawsze dowody układają się w wyraźny obraz. Czasami trzeba poświęcić dumę, słono zapłacić frycowe, żeby inni nareszcie zobaczyli, co tobie mówi twój psi węch."
Czy Ferenc jest dobrym śledczym ? Czy Anna zabiła męża? Czy winny zostanie znaleziony ? A przede wszystkim - czy komukolwiek tę winę udowodnią ?
Autorka tu w sumie zostawiła zakończenie takie niejednoznaczne. Czytelnik sam musi sobie sporo dopowiedzieć lecz można te odpowiedzi wywnioskować z całości jeżeli czyta się dość uważnie.
To książka jak dla mnie, zupełnie inna niż te o Sobieskim czy Meyerze. Katarzyna Bonda tworzy bohaterów stojących na straży prawa i zarazem często te prawo oni naginają, interpretują po swojemu, działają na krawędzi by dowieść własnych racji. Pod tym względem Ferenc jest do nich podobny. Ale zarazem taki jeszcze bardziej niedoskonały.
Dla mnie to pierwsze spotkanie z tym bohaterem, choć to 3 tom serii. Może gdybym miała za sobą poprzednie części, czułabym też więź z tym bohaterem i spojrzałabym na niego mniej krytycznie. Ale w tej chwili czuje spore rozczarowanie jego zachowaniem. Jednak książka wciągnęła niezmiernie i jestem usatysfakcjonowana.
A Wy znacie poprzednie tomy ? Ferenc może jest Wam lepiej znany ? Macie coś na jego obronę ? 😅
Dziękuję za egzemplarz do recenzji.