"Czarujący literacki debiut o wartkiej akcji. Postacie Laurie i Jacka, ich gafy i zabawne nieporozumienia oraz kapitalne dialogi sprawiają, że od książki nie można się oderwać!
Laurie nie wierzy w miłość od pierwszego wejrzenia - do chwili, gdy zakochuje się w chłopaku, którego pewnego grudniowego dnia widzi na przystanku przez szybę zatłoczonego autobusu. Wymieniają spojrzenia i Laurie nie umie przestać myśleć o nieznajomym. Odnalezienie go to jedno z jej noworocznych postanowień. Po roku nieśmiałych poszukiwań znów się spotykają na świątecznym przyjęciu u najlepszej przyjaciółki Laurie. Sarah przedstawia go jako miłość swojego życia..."*
"To dziwne, że nigdy nie przestajemy się o kogoś troszczyć, nawet jeśli nie chcemy już z tą osobą być".Ta książka to miał być mój romans na zeszłoroczny okres świąteczny, kiedy to wszyscy są w idealnym nastroju, a miłosne historie wydają się jeszcze bardziej wyjątkowe. Udało mi się za nią zabrać niestety dopiero jakoś pod koniec stycznia.
Każda dziewczyna ma taki okres w swoim życiu, kiedy marzy o księciu z bajki i wyobraża sobie tę wielką, niespodziewaną miłość, która spadnie na nią jak grom z jasnego nieba.
Ta książka jest właśnie o przeżywającej taki etap dziewczynie. Laurie zobaczyła Jacka po raz pierwszy, kiedy w środku zimy, w samotności czytał książkę na przystanku. Ona siedziała przy oknie w autobusie, który akurat się na tym przystanku zatrzymał. I to był ten moment. Doszło do kontaktu wzrokowego, serce szybciej zabiło i Laurie nawet nie zdała sobie sprawy, w którym momencie całej tej sytuacji zaczęła błagać Jacka w myślach o to, aby wsiadł to tego autobusu, aby nie zostawił tak po prostu tej chemii, która zrodziła się między nimi na te kilka sekund, tylko i wyłącznie poprzez same spojrzenia. Chciała, aby zrobił ten pierwszy krok...
To się jednak nie stało, a dziewczyna długo rozpaczała, że jednak sama wtedy nie wysiadła z autobusu, aby poznać tamtego mężczyznę... Więc zaczęła go szukać. Szukała, szukała... przez rok. Aż znalazła... U swojej najlepszej przyjaciółki w domu, na świątecznym przyjęciu, gdzie ta druga przedstawiła go jako miłość swojego życia.
Początek był naprawdę trudny do przebrnięcia. Te poszukiwania tajemniczego mężczyzny z przystanku ciągnęły się w nieskończoność i kilka razy po prostu zamknęłam książkę i odłożyłam mówiąc sobie, że już jej nie ruszę, ale ciekawość nad tym, jak historia potoczy się dalej wzięła górę. Pewnie każdy z Was przynajmniej raz w życiu przeżył coś takiego z książką, która nie była sama w sobie zachęcająca, ale jak już poznało się początek historii, to chciało poznać się i zakończenie.
Przebrnęłam przez trudny początek i powiem Wam, że akcja naprawdę ciekawie zaczęła się toczyć. W pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że już nie potrafię się od tej książki odkleić.
Powieść wbrew pozorom jest całkiem zabawna i satyryczna. Kiedy już przebrnie się przez ciężki początek, można na dobre się zagłębić. Nie brakuje jej humoru, zabawnych, ciekawych dialogów oraz wartkiej i pełnej nieoczekiwanych zwrotów akcji. Styl pisania autorki w pewnym momencie skojarzył mi się delikatnie ze stylem Colleen Hoover, ale umówmy się - jej akurat nikt nie dorówna. :D
Książka głównie dla kobiet, ale gorąco polecam wszystkim. :)
Bookstagram:
http://www.instagram.com/strazniczka_ksiazekx/