„Dotyk Ocalenia. Wyzwolenie” to kontynuacja dylogii zapoczątkowanej przez „Dotyk Ocalenia. Zniewolenie”, którego autorką jest wielce utalentowana Gabriela Smusz. Jak pewnie pamiętacie, pierwsza część przypadła mi do gustu, dlatego też z niecierpliwością wyczekiwałam kontynuacji losów Lei i Damona. Nie sadziłam, że to powiem, ale ten tom jest zdecydowanie lepszy od pierwszego - kiedy to „Zniewolenie” kupiło mnie w zupełności to „Wyzwolenie” powaliło mnie na kolana.
Damon Watson. Imię i nazwisko, które Lea próbowała wymazać z pamięci tysiące razy. Tak jak wspomnienie noszącego je człowieka. I jego czarnych jak węgiel i błyszczących niczym diament oczu. Rany z przeszłości jeszcze się nie zabliźniły, mimo to Lea powoli oswaja się z teraźniejszością i przyszłością, w których nie ma miejsca dla Damona.
Dziewczyna stara się o nim zapomnieć, ale chłopak wraca. Pojawia się ponownie w jej życiu, tak jak za pierwszym razem ― z hukiem. Podobno nic dwa razy się nie zdarza, a jednak Lea znowu wpada pod prowadzony przez Damona samochód. Ból po wypadku jest niczym w porównaniu z tym, co się teraz dzieje w jej sercu…
Z racji tego, że jestem wymagającym czytelnikiem oraz że pierwszy tom bardzo mi się spodobał, miałam duże oczekiwania co do autorki. Przez zakończenie „Zniewolenia” autorka zarzuciła sobie dużą poprzeczkę, którą tym oto tomem pobiła.
Owszem na początku obawiałam się, że tytuł ten okaże się w stu procentach romansem, w którym króluje chemią pomiędzy głównymi bohaterami, to jednak pisarka mnie przechytrzyła i wprowadziła tutaj wątek akcji, który trzymał mnie w napięciu aż do ostatniej strony.
Czy są tutaj fani losów Lei oraz Damona? Jeśli tak, mam dla Was dobrą wiadomość: w tym tomie mamy ich zdecydowanie więcej. Przez ilość akcji byłam ciekawa, jak zakończy się ich relacja - oczywiście finału Wa nie zdradzę, jednak powiem, że finał tej powieści bardzo mnie zaskoczył.
Wiem, że się powtarzam, ale Gabriela ma cudowny styl pisania - jej język jest tak prosty i delikatny, że kiedy zaczynam czytać jej powieści to nie potrafię przestać. Smusz ma pewnego rodzaju dar do tworzenia opisów miejsc, czy uczuć bohaterów, które nie raz pobudziły moją wyobraźnię. W trakcie czytania dało się wyczuć, że pisanie sprawia tej dziewczynie radość, a nie jest to przymus czy sposób na zarobienie - to jej hobby, które powinna rozwijać, ponieważ jestem pewna, że za jakiś czas będzie znaną autorką.
Czy książkę polecam? „Dotyk ocalenia. Wyzwolenie” to historia o losach dziewczyny, która bała się dotyku oraz o chłopaku, który chciał jej pomóc, jednak nie zawsze mu się to udawało. Moja ukochana Lei przeżyła sporą metamorfozę, może nie stała się pewną siebie dziewczyną, to w końcu w pewnym sensie dojrzała i zaczęła inaczej patrzeć na niektóre sytuacje. Poza wątkiem sensacji oraz romansu, Smusz serwuje nam również wątek demonów przeszłości, przed którymi nie ma sensu uciekać, ponieważ prędzej czy później nas one dopadną, jednak czy naszym bohaterom uda się z nimi wygrać? Tego już musicie dowiedzieć się sami!