Porozumienie dusz – czy to się zdarza w „prawdziwym życiu”, czy to tylko wytwór autorek romansów? Jaka by nie była odpowiedź na to pytanie, przyznacie dziewczyny, że – jawnie bądź nie – marzymy o takiej miłości. „Miłość mojego życia spotkałam trzy miesiące po ślubie”[1] tak rozpoczyna się powieść „Bądź moim światłem” Doroty Dei Makowskiej. Smutne wyznanie, prawda? A dramatyzmu opisanej historii dodaje fakt, że owa miłość została opatrzona datą ważności.
W powieści mamy do czynienia ze specyficzną narratorką. Izabela jest kobietą wyjątkowo wrażliwą. Kocha poezję i potrafi zachwycać się rzeczami obok, których inni przechodzą obojętnie. Cudowna postać, która gwarantuje niemal liryczne spojrzenie na świat z książki. Jest to też narratorka bardzo niebezpieczna dla pisarza/pisarki. Łatwo „przeginać” i stracić uwagę czytelnika. Ten dylemat całkiem nieźle rozegrała Dorota Dea Makowska.
Po pierwsze zaintrygowała. W początkowej fazie nie wiemy, na czym ma polegać relacja Izabeli i Marka. Kobieta otrzymuje w kawiarni intrygującą propozycję, a my zastanawiamy się, czy jej autor nie okaże się jakimś zwyrodnialcem. (Może naczytałam się za dużo kryminałów, ale nie mogłam się odpędzić o tej myśli). Kiedy Marek zdradza nam swój sekret, jest nam go zwyczajnie żal. W tym momencie powieść przybiera refleksyjny charakter. Bohaterowie dużo rozmawiają. Opowiadają o sobie i jest to punktem wyjścia do dyskusji o ludziach, sztuce i na inne tematy. Ich więź się zacieśnia, a my nie potrafimy wyobrazić sobie ich oddzielnie, przez co zbliżający się finał i wyrok, którego wykonanie tam czeka, przeraża nas tak samo, jak bohaterów książki.
Myślę, że Marek zachwyci czytelniczki i trochę przerazi (ewentualnych) panów, którzy (być może) sięgną po tę książkę. Jak on patrzy na Izabelę. Niemal ją gloryfikuje. Z jednej strony ma się ochotę powiedzieć – proszę wybaczyć mi wyrażenie - „nie zesraj się”, ale z drugiej, wzdycha się i pragnie, aby twój mężczyzna tak patrzył na ciebie. A co najlepsze, nie ma w tym ani grama taniego romantyzmu. Przemawia przez niego szczerość i wrażliwość, przez co uczucie to nie jest przerysowane. Jest z głębi serca.
A co mogę powiedzieć o Izabeli? Wspominałam już, że jest to bardzo wrażliwa dziewczyna. Pozornie delikatna, ale gotowa podjąć wielkie ryzyko i walczyć o to co dla niej ważne. Izabela może wiele stracić na znajomości z Markiem. Czy kilka tygodni szczęścia jest warte, aby położyć na szli spokojnie prowadzone życie? U niej serce i rozum mówią zgodnym głosem. Według bohaterki powieści jest tylko jedna właściwa decyzja.
Jeżeli miałabym opisać powieść „Bądź moim światłem” jednym słowem było by to „niesamowita”. Opisana przez Dorotę Deę Makowską historia jest niebywała, niczym z hollywoodzkiego filmu, ale napisana została z gracją, delikatnością, uczuciem. Ja raczej nie przepadam, za takimi „lirycznymi” narratorkami – jaką jest Izabela – bo sama mam raczej konkretny, „przyziemny” umysł. Jednak w przypadku tej książki zostałam z jej bohaterami. Potencjał tej historii sprawił, że chciałam ją poznać.
[1] Dorota Dea Makowska, " Bądź moim światłem", wyd. Replika, Poznań 2023, s. 9.