Czy to w ogóle możliwe? Jak znaleźć równowagę między dyscypliną a wolnością?
Drugi rok życia dziecka to jeden z najtrudniejszych etapów. Kończy się opieka nad słodkim niemowlęciem, a zaczyna etap wychowania. Dziecko staje się coraz bardziej niezależne. Może się samodzielnie poruszać, chodzić, biegać i nie zawaha się przed zademonstrowaniem swojego zdania. Niektórzy mówią, że to okres buntu, ja wolę sobie powtarzać, że niezależności. Jak nad tym wszystkim zapanować? Wybuchy złości i niezadowolenia z pewnością nas nie ominąć. Jak przetrwać i nie skrzywdzić swojego dziecka? Głęboko wierzą w to, że jest możliwe wychowanie w atmosferze szacunku do małego człowieka. Bez bicia, klapsów, poniżania i wyśmiewania. Nie jest łatwo, ale na pewno jest to możliwe.
„Głównym przesłaniem, które odbierają dzieci, kiedy rodzice krzyczą czy dają klapsy, jest komunikat, że dorośli są więksi, silniejsi i potężniejsi od dzieci, więc mogą wzbudzać strach i zadawać ból, jeśli są niezadowoleni, bo ich polecenia nie zostały wykonane”.
Wzywamy S.O.S.!
Wydawnictwo MUZA przychodzi z pomocą do rodziców. „Jak kochać swoje dziecko i wyznaczać mu granice” to poradnik z konkretnymi pomysłami i odpowiedziami, na najbardziej nurtujące nas pytania. Jerry L. Wyckoff i Barbara C. Unnel stworzyli prawdziwe kompendium wiedzy – wystarczy spojrzeć na spis treści, by zachwycić się bogactwem możliwości. Został skomponowany według konkretnych problemów, np. „przejada się”, „zazdrości”, „wybucha złością” czy „sprawdza granice”. Mamy tutaj prosty schemat – problem wychowawczy i propozycje rozwiązań. Bardzo ciekawe jest uzupełnienie rozdziałów o opisy poszczególnych przypadków. Możemy wtedy sprawdzić, jak inni rodzice sobie z tym poradzili. Takie przykłady sprawiają też, że mamy poczucie, że nie jesteśmy sami w tym trudnym momencie na drodze wychowania młodego człowieka.
„Nie martw się tym, że dzieci nigdy cię nie słuchają; martw się tym, że nieustannie cię obserwują”.
Jak reagować?
Jednym z najtrudniejszych momentów są chyba wybuchy złości i niezadowolenia. Nie jesteśmy w stanie zrobić tak, by zawsze było wszystko po myśli naszej pociechy. I chociaż bardzo chciałabym wychować moją córkę w poczuciu wolności, to jednak pewne zasady muszą nas obowiązywać. W moim przypadku dotyczą one głównie kwestii związanych z bezpieczeństwem i mam nadzieję również z pewnymi rytuałami, np. posiłki jemy wspólnie przy stole, dziecko siada w krzesełku. I chociaż są dni, że moje dziecko na wszystko odpowiada „tak” – ubierze się, zje, wyjdzie na spacer, pobawi się, to bywa i tak, że się mocno zdenerwuje i nie omieszka tej złości pokazać. Do tej pory działałam intuicyjnie i mogę potwierdzić, że rzeczywiście to, co proponują autorzy poradnika może być skuteczne. Przede wszystkim uczą nas, że ważne są trzy etapy: najpierw trzeba samemu się uspokoić. Gdy się złościmy, przenosimy negatywne emocje na swoje dziecko i na pewno nic dobrego z tego nie wyjdzie. Zacznijmy zatem od tego, by powiedzieć sobie w myślach: spokojnie, to nic osobistego. Drugi etap to empatia, czyli staramy się spojrzeć na sytuację oczami swojego dziecka. W ten sposób można zrozumieć jego złość i pokazać większą wyrozumiałość. Bardzo ważne jest tu, by nie oceniać, nie poniżać i nie wyśmiewać swojego dziecka. Wydaje mi się, że jako dorośli, sami powinniśmy się wiele nauczyć – przede wszystkim panowania nad swoimi emocjami i tego, że każdy ma prawo do złości, tylko trzeba ją w odpowiedni sposób wyładować, nie robiąc ani sobie, ani nikomu innego krzywdy. Dopiero w trzecim etapie, gdy emocje opadną, następuje moment nauki. Tutaj trzeba pomyśleć o tym, jaki długofalowy cel chcemy osiągnąć. Przekupstwo czy targowanie się są dobre, ale na chwilę, w dalszej perspektywie warto sięgnąć po inne metody. Autorzy poradnika wskazują nam kilka takich metod, w zależności od wieku dziecka.
Trzy kroki do rozwiązania problemu zgodnie z metodą zdrowego podejścia:
- Dialog wewnętrzny
- Empatia
- Nauka
Większa świadomość
Gdy biorę do rąk takie książki, bardzo się cieszę, że docierają do naszego kraju tak wartościowe publikacje i mam nadzieję, że świadomość w zakresie wychowania będzie rosła. I choć wciąż słyszę, że klapsy są takie świetne, bo wszyscy byli bici i nic im się nie stało – to jednak mam ogromne wątpliwości w tym zakresie. No chyba jednak nie wszystko z nimi jest w porządku. Dzięki temu poradnikowi można zobaczyć, że jako rodzice mamy pewne narzędzia, z których możemy skorzystać, gdy czujemy się bezradni i jesteśmy o krok od wybuchu. To w połączeniu z intuicją i miłością do dziecka powinno przynieść świetne efekty. A jakie? Dziecko powinno wyrosnąć na człowieka, który potrafi sobie poradzić z każdym problemem i własnymi emocjami.
„Ów ostateczny cel naszych dzieci jest jednocześnie aktualnym celem dla nas – mamy być emocjonalnie odporni, umieć rozwiązywać problemy i radzić sobie, kiedy życie się komplikuje”.