Martha Wells nie miała dotychczas szczęścia do polskich wydawców. Dawno, dawno temu Rebis i MAG wydały po jednej książce z uniwersum Ile-Rien, z których zwłaszcza "Śmierć nekromanty" zapadła mi w pamięć jako jedna z najlepszych książek fantasy, dostępnych wówczas w polskim przekładzie. Z dwóch początkowych wydawców, jedynie MAG zdecydował się na kontynuację i wydał dwa kolejne tomy trylogii "Upadek Ile-Rien", rezygnując jednak z jej dokończenia i włączając się tym samym radośnie w powszechną po dziś dzień wśród rodzimych wydawców praktykę porzucania wydawanych cykli książek w połowie lub tuż przed ich zakończeniem. Przez kilkanaście lat nikt nie odważył się ponownie zakupić praw do książek autorki, której popularność w obszarze anglojęzycznym nieustannie rosła. Wreszcie po latach możemy ponownie ocenić jakość pióra (czy raczej klawiatury) Marthy Wells dzięki wydawnictwom MAG (seria SF o Mordbocie) i Uroboros, które zdecydowało się wydać pierwszy tom jej nowego cyklu fantasy.
Oczekiwałem na tę książkę z dużym zainteresowaniem i po pierwszym rozdziale byłem zachwycony tempem akcji i odwróceniem klasycznie oklepanych motywów przygodowego fantasy, w których dzielni bohaterowi i bohaterki, krążąc po przeróżnych grobowcach i lochach, nieopatrznie przywracają powieściowym światom straszliwe i w różnym stopniu rozłożone mroczne siły lub potwory. Narracja "Wiedźmiego Króla" prowadzona jest z punktu widzenia świeżo uwolnionej z zacisza grobowca, tytułowej mrocznej siły imieniem Kaiisteron, która zaraz po przebudzeniu bezkompromisowo rozprawia się z ekipą śmiałków głupio uwalniających ją z podmorskiego grobowca. Demoniczne zdolności Kaia zdają się jednak nie całkiem pasować do jego osobowości a rzekoma grupa bohaterów okazuje się po chwili składać z czarnych charakterów. Może nie do końca zasługujących na wyssanie do cna sił życiowych, ale jednak nieco usprawiedliwiających użycie ostatecznych argumentów przez Wiedźmiego Króla. Liczyłem, że autorka wykorzysta tę wstępną niejednoznaczność moralną głównych postaci i stworzy coś więcej niż tylko kolejne rozrywkowe czytadło, ale moje nadzieje z czasem okazały się płonne a rozczarowanie kierunkiem rozwoju akcji i poczucie zmarnowanego potencjału narastały we mnie aż do zakończenia powieści, chociaż muszę przyznać, że książka jest poprawnie skonstruowana a rozpoczęte wątki zostają przez autorkę domknięte. Sama fabuła przebiega dwutorowo. Z jednej strony śledzimy wydarzenia następujące po uwolnieniu Kaia z grobowca, w trakcie których usiłuje się on zorientować jak i przez kogo został kiedyś uwieziony. Opis aktualnych wydarzeń jest przeplatany rozdziałami retrospektywnymi, w których możemy zapoznać się z dość powierzchownie opisaną historią Kaia, która doprowadziła go do zostania Wiedźmim Królem. Oba wątki kończą się umiarkowanej intensywności kulminacjami i stanowią potencjalny wstęp do kolejnych tomów, pozbawiony ewidentnego cliffhangera.
Powieściowy świat jest opisany powierzchownie a autorka zasypuje czytelników seriami nazw z przeszłości Kaia, które z czasem zaczynają sprawiać pewne problemy pamięciowe - nie zawsze chciało mi się szukać informacji o tym, czym Patriarcha różnił się od Hierarchy, zresztą zwykle nie miało to żadnego znaczenia dla fabuły. Z pewnością problem ten zniknąłby, gdybym zdołał bardziej zaangażować się w powieściowe wydarzenia, ale tak się nie stało. Dodatkowym rozczarowaniem lub też nadmiarowym zadatkiem zaplanowanym na potrzeby kolejnych tomów, były też postaci drugoplanowe, których rola w fabule w znakomitej większości przypadków była pomijalna i do niczego niepotrzebna.
"Wiedźmi król" okazał się ostatecznie przeciętnym, dość sprawnie skonstruowanym, przygodowym czytadłem. Nie wnosi nic nowego do gatunku a autorka niestety zupełnie nie wykorzystuje możliwości, jakie stworzyła sobie zręcznym i nieszablonowym zawiązaniem fabuły.
Książka została wydana w twardych okładkach, pokrytych zamszopodobną powłoką (nie wiem jak się ona nazywa, ale jest ostatnio bardzo popularna i wręcz idealna do wychwytywanie wszystkich możliwych zanieczyszczeń i demonstrowania malowniczych kolekcji zatłuszczonych odcisków palców), na słabej jakości żółtawym papierze.