Kate Morton już na pierwszych stronach „Milczącego zamku” wprowadza czytelnika w mroczny nastrój powieści gotyckiej. Kilkanaście początkowych kart książki wypełnionych zostało wzbudzającym gęsią skórkę i dreszcze opisem narodzin Człowieka z Błota – fikcyjnej postaci wykreowanej przez jednego z bohaterów „Milczącego zamku”.
„Prawdziwa historia Człowieka z błota” to powieść, która wyniosła Raymonda Blythe’a na literackie wyżyny i zapewniła mu miejsce w elitarnej grupie pisarzy klasycznych. Po siedemdziesięciu pięciu latach od wydania utworu geneza powieści nadal pozostaje okryta woalem tajemnicy.
W roku 1992 Edith Burchill, redaktorka pracująca w małym londyńskim wydawnictwie, dowiaduje się, że jej matka – Meredith – podczas drugiej wojny światowej została ewakuowana z brytyjskiej stolicy i na krótki czas stała się mieszkanką zamku Milderhurst, posiadłości należącej do Blythe’a i jego trzech córek. Zrządzenie losu sprawia, że podczas służbowej podróży Edie, która nie ma za grosz orientacji w terenie, gubi się i trafia wprost pod bramę wspominanego zamku. W kobiecie odżywają wspomnienia. Wie, że już kiedyś była w tym miejscu razem z mamą, jednak Meredith nie odważyła się na przekroczenie bramy posiadłości.
Edie, kierowana zarówno ciekawością miejsca, w którym powstała jedna z najwybitniejszych powieści współczesnych, jaki i pragnieniem poznania domu, w którym podczas wojny mieszkała jej matka, decyduje się zwiedzić zamek. Odbycie wycieczki umożliwia jej pani Bird, właścicielka lokalnego pensjonatu znająca mieszkanki Milderhurst. Zwiedzanie starej rezydencji zapoczątkuje cały ciąg wydarzeń. Edith odkryje nie tylko przeszłość swej rodzicielki, ale pozna również dramatyczną historię powstania jej ukochanej powieści. Persephone, Seraphina i Juniper, córki Blythe’a, ciągle mieszkają w Milderhurst, a jedna z nich jest gotowa na to, by wyznać prawdę i odkryć przed Edie mroczne wspomnienia skrywające się w murach ukochanego domu.
Akcja „Milczącego zamku” płynie dwutorowo, z jednej strony śledzimy poczynania Edith, z drugiej przenosimy się do przeszłości i obserwujemy życie młodych sióstr Blythe. Czytelnik towarzyszy Edith, która stara się odkryć przeszłość swej małomównej i skrytej matki, a wraz z rozwojem akcji staje się powierniczką Percy i Saffy oraz – w pewnym sensie – obłąkanej Juniper, która bierze ją za Meredith. Fragmenty rozgrywające się współcześnie relacjonowane są przez Edith. Bohaterka przyjmuje na siebie rolę narratorki, która nierzadko zwraca się wprost do czytelnika, co w pewien sposób przyczynia się do budowania więzi między osobą czytającą a fikcyjną postacią. W częściach, które koncentrują się na przeszłości sióstr Blythe występuje narrator trzecioosobowy, wszystkowiedzący. Autorka bez problemu radzi sobie z zupełnie różnymi sposobami opowiadania historii, narracja jest płynna i nie wybija z rytmu czytania.
Fabuła „Milczącego zamku” została skonstruowana w taki sposób, że intryguje czytelnika od pierwszych stron i budzi w nim autentyczną potrzebę poznania sekretu sióstr Blythe. Kate Morton ma niesamowita umiejętność budowania świata przedstawionego oraz kreowania ciekawych i wielowymiarowych postaci. Zatracałam się w powieści, słowa stawały się obrazami i nagle przenosiłam się z ulubionego fotela w sam środek akcji. Bohaterki były niezwykle różnorodne, i nawet, kiedy wydawało się, że już wyrobiłam sobie o nich zdanie, pisarka odkrywała nowe fakty, które ukazywały daną postać w zupełnie innym świetle. Nieprzewidywalność jest niewątpliwym atutem tego tytułu, autorka potrafi zaskoczyć czytelnika w najmniej spodziewanym momencie.
„Milczący zamek” to dobrze napisana powieść o ciekawej akcji, której rozwój nie raz zaskoczy czytelnika. Tę książkę, którą bez wahania mogę polecić miłośnikom utworów utrzymanych w nastroju gotyckim oraz czytelnikom, którzy lubią historie bazujące na wątku odkrywania rodzinnych sekretów z przeszłości.