Świetna okładka, intrygujący tytuł, wampiry, wilkołaki i elfy osadzone w polskiej rzeczywistości - no jak nie sięgnąć, po tak ciekawie zapowiadającą się pozycję? Ja bardzo się cieszę, że to zrobiłam!
Milczące słowa to, moim zdaniem, naprawdę świetny debiut młodej pisarki, Jagody Wochlik. Jak widać, można stworzyć fantastyczną historię, osadzoną w kraju tak dobrze nam znanym, i która naprawdę może się podobać. Jednak zacznijmy od początku.
Zuzanna, zwykła, młoda kobieta, studentka. Pewnego wieczoru, wracając z kina, staje się świadkiem morderstwa. Przed podzieleniem losu ofiary, ratuje ją pewien niezwykły mężczyzna - Henry Got. Jak się później okazuje, jest on wampirem. Ale nie martwcie się! Nie jest to kolejna powieść, typu "Zmierzch". Tutaj mamy więcej niepewności, odkrywania samego siebie i niewypowiedzianych słów, niż miłości.
Według mnie Zuza zbyt szybko oswaja się z wiadomością, na temat Henry'ego oraz jego zamiłowania do... krwi. Przyjmuje to do wiadomości, jako coś odrobinę dziwnego, aczkolwiek nie niezwykłego. Dziewczynka, gdyż tak on ją nazywał, jest nim zafascynowana i wręcz nie może spędzić dnia, bez myślenia o swoim wybawicielu. Jednak nie jest to przerysowane, ani nużące. Stale widzimy jej wewnętrzną walkę z samą sobą. Z Henrym natomiast, zaczynają dziać się dziwne rzeczy, które mogą oznaczać dla niego bardzo złe wieści, a mianowicie, nadchodzącą śmierć.
Na naszych bohaterów czekają walki na miecze, prorocze sny, co jest wyjątkowo dziwne w przypadku Gota, ponieważ wampiry nie śnią, oraz zmaganie się z własnymi "demonami". Wrogów im nie zabraknie, gdyż na dziewczynkę zaczną polować wilkołaki, wampiry i egzorcyści. Czy Henry będzie potrafił ochronić Zuzę, i przede wszystkim, czy zechce? Czy miłość rozgrzeje głaz? Jak często rozum przegra z sercem? I czy rzeczywiście miłość jest tym, co połączy tę niezwykłą dwójkę?
Książka jest napisana prostym językiem, czyta się ją szybko i przyjemnie, a postaci są bardzo ciekawe i niezwykłe. Muszę się przyznać, że nie byłam do końca przekonana, czy książka ta przypadnie mi do gustu. Jak słodkie było moje zdziwienie, kiedy nagle dałam jej wciągnąć się bez reszty. Następnie wraz z upływem stron, zaczęłam zastanawiać się, czy zakończenie nie przyniesie mi zawodu. I tutaj kolejne pozytywne zaskoczenie! Zakończenie bardzo mi się spodobało - taki "happy end" bez "happy endu" ;) Moje ukłony w stronę autorki.
Milczące słowa polecam miłośnikom fantastyki, wampirów i elfów (gdyż ich jest najwięcej w tej książce), a także po prostu dobrej literatury. Nie jest to, ostatnio tak często nam serwowana, kolejna powieść o wielkiej miłości człowieka do wampira, i odwrotnie. Jest to zaskakująca historia, która może podbić serca swoich czytelników. Moje już zdobyła. A bardzo dobrą wiadomością jest to, że autorka planuje kontynuację! Trzymajmy za nią kciuki, aby tom drugi sagi był równie dobry, a nawet lepszy!
"Boimy się wypowiadać słowa. Póki myślimy, jest to tylko nasza własność. Ale gdy zamienimy myśli w słowa, zaczynają istnieć. Nabierają znaczenia, siły
i sensu."