A gdyby świat wyglądał całkowicie inaczej niż ten, który znamy? Gdyby był taki, jak z tych wszystkich fantastycznych opowieści, gdzie magia jest czymś realny? Trudno mi to sobie wyobrazić, choć od najmłodszych lat czytam książki pełne magii i niemożliwych ciągów przyczynowo-skutkowych. Czy byłby tak samo ekscytujący? A może koło ekscytacji ze wszystkich stron można by spodziewać się niebezpieczeństwa? Ale ile łatwiejsze mogłoby być życie... Choć czy na pewno? Czy to nie pozory?
Po ostatnich wydarzeniach Brom już wie, że Eryk nie jest Aleksem. Wie też, że czeka go dorosłe życie. Zaczynają mijać lata, a Brom musi sobie poradzić z tym, co ono niesie. Wbrew pozorom wcale nie jest tak łatwo odnaleźć się w tej cudownej w oczach nastolatków dorosłości. Okazuje się tak odmienna od tego, czego można by oczekiwać... Są i dobre chwile – nawet w świecie, gdzie wilkołaki są czymś stosunkowo normalnym, a strzygonie można spotkać na ulicy. Gotowi, by się o tym przekonać?
Zdecydowałam się przeczytać "Brom 2", ponieważ przyciągnęła mnie okładka, tematyka oraz chęć przeczytania jakiegoś komiksu. Myślę, że to perfekcyjny zestaw decyzyjny. Niemniej tak bardzo skupiłam się na rybach na okładce, że nie zauważyłam tej wielkiej dwójki, więc niczego nieświadoma zaczęłam czytać swoim zwyczajem tom drugi, nie mając o tym pojęcia. To nic. Pewnych faktów nie znałam, ale miałam wrażenie, że bardzo szybko się odnalazłam w fabule i że ogólnie to nie są tak bardzo połączone opowieści, by na dłuższą metą czytanie w innej kolejności mogło przeszkadzać. Ale już się nie tłumacząc, zadam standardowe pytanie: jak moje wrażenia? Koszmarnie, choć w pewnym stopniu jest to nieuzasadnione.
Sam pomysł wydaje mi się fantastyczny, choć warto przypomnieć, że mieści się on w moich zainteresowaniach. Uważam, że takie motywy robią się coraz popularniejsze, co mnie niezmiernie cieszy, ale nadal uważam, że jest ich za mało. I tutaj mam poczucie, że jest to ważne. Istoty nadprzyrodzone są różne, lecz mają podłoże w różnych kulturach, w tym naszej mitologii słowiańskiej. Przeszłość ma znaczenie. Może już nie boimy się strzygoni i innych tym podobnych istot, ale jest to część nas, która wieki temu kształtowała naszą kulturę.
Na samej fabule mocno się zawiodłam, gdyż oczekiwałam pasjonującej, pełnej zwrotów akcji historii. Tymczasem mam wrażenie, że jest ona dosłownie o niczym. Nie ma żadnego konkretnego celu, który pozwoliłby się czytelnikowi przywiązać do opowieści. Gdy czytałam, to miałam poczucie, że to cały czas tylko wprowadzenie pozwalające poznać bohaterów i ogólne zasady rządzące światem. W taki sposób doszłam do końca komiksu. Z jednej strony "Brom 2" przedstawia niecodzienne życie, gdzie jest magia, wilkołaki i inne stworzenia. Z drugiej pomijając te nadprzyrodzone fakty, jest ono całkowicie codzienne i nieróżniące się od naszego. Czasami jest w tym piękno i wtedy jest to uzasadnione. Niemniej tutaj po prostu dla mnie przeczyło zamysłowi.
Pojawiło się też sporo wstawek z erotycznymi podtekstami i wulgaryzmami. Czemu zwracam na to uwagę? Przecież nie ma w tym nic złego. Oczywiście, że nie ma. Nadaje historii naturalności i wspomnianej codzienności. W końcu wiemy, jak jest i nie ma, co robić z normalnych rzeczy tematu tabu. I to podejście mi się podoba, ale... Niestety, musi być to sławetne ale. Odbiór – wydawał mi się wymuszony. Jakby ktoś pomyślał coś podobnego jak ja i na siłę wstawiał pewne nawiązania, żeby pojawiła się ta naturalność. Nie wynikało to dla mnie z lekkiego pióra, lecz z niedopracowanego zabiegu literackiego.
Tematyka! I tutaj w punkt, przemówiła do mnie, ponieważ można odnaleźć tutaj wątki podkreślające, jak się czują osoby określane jako "inne". I ta "inność" może wynikać z ich wyboru lub z natury. Czasami ciężko pokonać niektóre rzeczy w sobie lub właśnie odwrotnie – pokonuje się je wyłącznie po to, by pokonać, a tak naprawdę nie ma takiej najmniejszej potrzeby. Za tym idzie samotność i wiele trudnych, często wyniszczających decyzji. Nieważne, czy wilkołak, strzygoń, wiedźma, czy zwykły człowiek. To wszystkich z nas łączy.
Jeszcze parę słów na temat wydania. Przede wszystkim kreska ilustracji nie przypadła mi do gustu i myślę, że to też był aspekt, który zaburzał mi całościowy odbiór. Nie znam się na określeniach plastycznych czy graficznych, ale dla mnie te ilustracje były zbyt miękkie. Dodatkowo uwielbiam wszystko, co doskonale dopracowane, czasami nawet do przesady, a tutaj ilustratorka bazowała na odpowiednim doborze prostych rozwiązań. Bez wątpienia to wyłącznie kwestia gustu, więc też nie mogę na dłuższą metę odbierać tego jako wady. Choć ta prostota sprawiła, że było one bardzo przejrzyste i zrozumiałe. I jestem pod wrażeniem przemyślanego położenia dymków. Test czytało się wspaniale.
Niestety "Brom 2" okazał się dla mnie rozczarowaniem. Gdy rozpoczynałam czytać, miałam całkowicie inne oczekiwania i większość z nich nie została spełniona. Komiks ma naprawdę wiele zalet, lecz ścierają się one z moimi własnym, mocno odmiennymi upodobaniami.