Dary Anioła to jedna z najlepszych trylogii, jakie kiedykolwiek miałam w swoich rękach. Cóż, kiedyś była to trylogia, jednak autorka postanowiła dopisać kolejne części i z Darów Anioła stworzyć serię. Serię, która pochłonęła wiele osób. Zapewne u większości obudziła ukrytą miłość do czytania. Pamiętam, że Dary Anioła dostałam od siostry, aby wyleczyć moje zafascynowanie Sagą Zmierzch. Przyznam szczerze, że książka świetnie poskutkowała. A czy polecam jej lekturę?
W trakcie jednej z wizyt w szpitalu Clary poznaje sposób na uleczenie swojej matki ze śpiączki. Wszystko co musi zrobić to udać się w podróż do Idrysu i odnalezienie czarownika Ragnora Fella. Razem ze swoimi przyjaciółmi miała wyruszyć do Alicante. Jace ma jednak inne poglądy na całą sprawę i nie wyraża swojej zgody na wyjazd jego siostry razem z innymi Nocnymi Łowcami. Ma on jednak ku temu powód. Ich ojciec – Valnetine – zdobył już dwa z trzech Darów Anioła. Trzeci znajduje się w Alicante. Chłopak nie chciał, aby Morgenstern starał się w jakikolwiek sposób wykorzystać córkę po to, aby osiągnąć tylko i wyłącznie swoje cele. Bał się także, że jest on już zbyt potężny, aby mu się przeciwstawić. Kto zwycięży w tej walce dobra ze złem?
Wszystkie zdarzenia opisane w „Mieście Szkła” dzieją się w Alicante – stolicy Idrysu. To tam znajduje się siedziba Clave. To z tamtego miejsca pochodzą piękne krajobrazy uwiecznione na obrazach Jocelyn. To tam znajduje się dom Nocnych Łowców. Z pełnym szacunkiem przyznaję Cassandrze to, że jak nikt inny potrafi poruszyć mnie zwyczajnym opisem krajobrazu! Bajeczne jezioro Lyn a wokół niego piękne zielone tereny, góry, rwące rzeki. A za górami miasto ozdobione szklanymi wieżami. Kamieniczki, wąskie uliczki. Kiedy czytałam opisy wszystko sobie wyobrażałam z najmniejszymi szczegółami.
Nie zabrakło tutaj także nowych bohaterów. Jest to na przykład Sebastian. Niezwykle przystojny młodzieniec o kruczoczarnych włosach i oczach, w których dosłownie można się zatracić. Jest to przemiły chłopak, który gdyby nie był tym, kim się okazuje zyskałby moją sympatię. Podobała mi się jego uprzejmość względem Izzy oraz Clary. Kolejną ważniejszą postacią jest Aline – dziewczyna, która przyciągnęła uwagę Jace’a, jednak jedynie chwilowo. W trakcie jednej walki uciekła, czym przekreśliła swoje szanse na zyskanie u mnie sympatii.
„Miasto Szkła” to powieść, która urzekła mnie swoją dynamiczną, jednak nie poplątaną akcją. W trakcie czytania pojawia się wiele pytań. Wszystkie odpowiedzi na nie znajdują się na ostatnich kartach książki. Oczywiście wszystko jest tłumaczone na bieżąco, jednak sens całej historii wyjaśniony jest na końcu. Mimo nowych postaci coraz mocniej przywiązujemy się do tych „starych”, obecnych od pierwszego tomu. Poznajemy ich tak naprawdę. Na samym końcu dowiadujemy się, dlaczego postępowali właśnie tak, a nie inaczej.
Miałam oczywiście sceny, które podobały mi się bardziej, niż inne. Do jednej z nich mogę spokojnie uznać to, co wydarzyło się w starej posiadłości Waylandów. Jestem niepoprawną romantyczką, więc to, co się tam wydarzyło zapadło w mojej pamięci. Jednak prawdziwy wyciskacz łez znajdziemy dopiero w najdłuższym a zarazem ostatnim rozdziale powieści. Zdradzić Wam mogę, że czytając pewien opis z nieznanych mi przyczyn mogę siedzieć i płakać przez około godzinę. Niezależnie od tego ile razy czytałam tą historię. Za każdym razem właśnie ten moment wyciska mi łzy z oczu.
Oprawa graficzna jak w poprzednich pozycjach jest minimalistyczna, jednak jest także piękna w swoim minimalizmie. Na okładce znajdziemy świetnie zarysowaną kobiecą sylwetkę. W ręce trzyma bicz, który jest jej główną bronią. Przez to pada podejrzenie, że na okładce znajduje się postać Isabelle Lightwood. Tytuł został zapisany tą samą czcionką jak na poprzednich tomach serii. Nie muszę dodawać, że jest to jedna z moich ulubionych okładek.
„Miasto Szkła” pociąga mnie pod każdym względem. Wspaniała oprawa graficzna pokazuje, że treść zawarta na stronicach nie jest w niczym gorsza. Tekst napisano czcionką przystępną dla każdego, która skutecznie ułatwia czytanie. Akcja nie jest zawiła, jednak ciągle pojawiają się jakieś zagadki. Rozwijają się także bohaterowie, co dobrze widać na przykładzie Jace’a. Chłopak szybko musiał dorosnąć, jednak dopiero w ”Mieście Szkła” uświadomił sobie wiele rzeczy, wiele wartości. Książka opowiada naprawdę świetnie przemyślaną a miejscami romantyczną historię dwójki nastolatków, którzy muszą stanąć oko w oko z największym zagrożeniem świata Nefilim, jakim jest Valentine. Czy polecam przeczytanie? Odpowiedź jest prosta. Oczywiście, że tak. Jednak wcześniej polecam zapoznać się z dwoma wcześniejszymi tomami.
invisibl3e.blogspot.comDary Anioła to jedna z najlepszych trylogii, jakie kiedykolwiek miałam w swoich rękach. Cóż, kiedyś była to trylogia, jednak autorka postanowiła dopisać kolejne części i z Darów Anioła stworzyć serię. Serię, która pochłonęła wiele osób. Zapewne u większości obudziła ukrytą miłość do czytania. Pamiętam, że Dary Anioła dostałam od siostry, aby wyleczyć moje zafascynowanie Sagą Zmierzch. Przyznam szczerze, że książka świetnie poskutkowała. A czy polecam jej lekturę?
W trakcie jednej z wizyt w szpitalu Clary poznaje sposób na uleczenie swojej matki ze śpiączki. Wszystko co musi zrobić to udać się w podróż do Idrysu i odnalezienie czarownika Ragnora Fella. Razem ze swoimi przyjaciółmi miała wyruszyć do Alicante. Jace ma jednak inne poglądy na całą sprawę i nie wyraża swojej zgody na wyjazd jego siostry razem z innymi Nocnymi Łowcami. Ma on jednak ku temu powód. Ich ojciec – Valnetine – zdobył już dwa z trzech Darów Anioła. Trzeci znajduje się w Alicante. Chłopak nie chciał, aby Morgenstern starał się w jakikolwiek sposób wykorzystać córkę po to, aby osiągnąć tylko i wyłącznie swoje cele. Bał się także, że jest on już zbyt potężny, aby mu się przeciwstawić. Kto zwycięży w tej walce dobra ze złem?
Wszystkie zdarzenia opisane w „Mieście Szkła” dzieją się w Alicante – stolicy Idrysu. To tam znajduje się siedziba Clave. To z tamtego miejsca pochodzą piękne krajobrazy uwiecznione na obrazach Jocelyn. To tam znajduje się dom Nocnych Łowców. Z pełnym szacunkiem przyznaję Cassandrze to, że jak nikt inny potrafi poruszyć mnie zwyczajnym opisem krajobrazu! Bajeczne jezioro Lyn a wokół niego piękne zielone tereny, góry, rwące rzeki. A za górami miasto ozdobione szklanymi wieżami. Kamieniczki, wąskie uliczki. Kiedy czytałam opisy wszystko sobie wyobrażałam z najmniejszymi szczegółami.
Nie zabrakło tutaj także nowych bohaterów. Jest to na przykład Sebastian. Niezwykle przystojny młodzieniec o kruczoczarnych włosach i oczach, w których dosłownie można się zatracić. Jest to przemiły chłopak, który gdyby nie był tym, kim się okazuje zyskałby moją sympatię. Podobała mi się jego uprzejmość względem Izzy oraz Clary. Kolejną ważniejszą postacią jest Aline – dziewczyna, która przyciągnęła uwagę Jace’a, jednak jedynie chwilowo. W trakcie jednej walki uciekła, czym przekreśliła swoje szanse na zyskanie u mnie sympatii.
„Miasto Szkła” to powieść, która urzekła mnie swoją dynamiczną, jednak nie poplątaną akcją. W trakcie czytania pojawia się wiele pytań. Wszystkie odpowiedzi na nie znajdują się na ostatnich kartach książki. Oczywiście wszystko jest tłumaczone na bieżąco, jednak sens całej historii wyjaśniony jest na końcu. Mimo nowych postaci coraz mocniej przywiązujemy się do tych „starych”, obecnych od pierwszego tomu. Poznajemy ich tak naprawdę. Na samym końcu dowiadujemy się, dlaczego postępowali właśnie tak, a nie inaczej.
Miałam oczywiście sceny, które podobały mi się bardziej, niż inne. Do jednej z nich mogę spokojnie uznać to, co wydarzyło się w starej posiadłości Waylandów. Jestem niepoprawną romantyczką, więc to, co się tam wydarzyło zapadło w mojej pamięci. Jednak prawdziwy wyciskacz łez znajdziemy dopiero w najdłuższym a zarazem ostatnim rozdziale powieści. Zdradzić Wam mogę, że czytając pewien opis z nieznanych mi przyczyn mogę siedzieć i płakać przez około godzinę. Niezależnie od tego ile razy czytałam tą historię. Za każdym razem właśnie ten moment wyciska mi łzy z oczu.
Oprawa graficzna jak w poprzednich pozycjach jest minimalistyczna, jednak jest także piękna w swoim minimalizmie. Na okładce znajdziemy świetnie zarysowaną kobiecą sylwetkę. W ręce trzyma bicz, który jest jej główną bronią. Przez to pada podejrzenie, że na okładce znajduje się postać Isabelle Lightwood. Tytuł został zapisany tą samą czcionką jak na poprzednich tomach serii. Nie muszę dodawać, że jest to jedna z moich ulubionych okładek.
„Miasto Szkła” pociąga mnie pod każdym względem. Wspaniała oprawa graficzna pokazuje, że treść zawarta na stronicach nie jest w niczym gorsza. Tekst napisano czcionką przystępną dla każdego, która skutecznie ułatwia czytanie. Akcja nie jest zawiła, jednak ciągle pojawiają się jakieś zagadki. Rozwijają się także bohaterowie, co dobrze widać na przykładzie Jace’a. Chłopak szybko musiał dorosnąć, jednak dopiero w ”Mieście Szkła” uświadomił sobie wiele rzeczy, wiele wartości. Książka opowiada naprawdę świetnie przemyślaną a miejscami romantyczną historię dwójki nastolatków, którzy muszą stanąć oko w oko z największym zagrożeniem świata Nefilim, jakim jest Valentine. Czy polecam przeczytanie? Odpowiedź jest prosta. Oczywiście, że tak. Jednak wcześniej polecam zapoznać się z dwoma wcześniejszymi tomami.