Są takie serie książek, po których przeczytaniu nie ma mowy o tym, by skupić się na czymś innym. W głowie cały czas krążą myśli o dopiero co przeżytych przygodach, pokochanych bohaterach i niewyjaśnionych wątkach. Od jakiegoś miesiąca na powrót zakochałam się w Darach Anioła Cassandry Clare. To jedna z moich faworytek, jeśli chodzi o autorki młodzieżowych fantasy i byłam przeszczęśliwa otrzymując możliwość ponownego zagłębienia się w świat Nocnych Łowców. Ostatnie tygodnie minęły mi pod znakiem Miasta Kości i kolejnych dwóch tomów serii, a także ekranizacji pierwszego tomu, która skradła moje serce przede wszystkim aktorami i ścieżką dźwiękową. Na dniach pojawi się obszerniejsza opinia na jej temat, a tymczasem zachęcam gorąco do poznania moich wrażeń po przeczytaniu „Miasta kości”.
Clary Fray jest piętnastolatką, która do pewnego czasu wiedzie całkiem spokojne życie. Monotonia kończy się, kiedy podczas wizyty w klubie Pandemonium zauważa interesującego chłopaka o niebieskich włosach i specyficznym sposobie bycia. Zaciekawiona jego osobą, podąża za nim wzrokiem, co prowadzi do kolejnych niepożądanych zdarzeń. Niebieskowłosy zmierza w ustronne miejsce za piękną brunetką, a Clary powodowana dziwnym przeczuciem rusza za nimi i chwilę później jest świadkiem okrutnego morderstwa. Jak się później okazuje, chłopak nie był nikim innym, jak demonem, a brunetka wraz z dwoma swoimi kompanami to Nocni Łowcy, których dziwnym trafem widzi tylko Clary... Tutaj zaczyna się prawdziwa przygoda, odkrywanie tajemnic z przeszłości, szukanie odpowiednich wspomnień i gonitwa za poznaniem własnej tożsamości.
Ileż tu barwnych postaci! Czarne charaktery, odważni Nocni Łowcy, przebiegłe demony, wilkołaki, wampiry i czarownicy, a w tym wszystkim zagubiona Clary. Niewidzialny dla Przyziemnych świat jest niesamowicie rozległy i nieposiadający żadnych ograniczeń. Ma własną, wspaniałą historię i postaci o nadnaturalnych zdolnościach, których pochodzenie wyjaśniają prastare legendy owiane tajemnicą. Cassandra Clare świetnie połączyła monotonne życie mieszkańców dużego miasta z magicznym, pełnym akcji światem Nocnych Łowców. Aż trudno wyobrazić sobie, że poza tym, co widzi każdy człowiek, może istnieć coś, co dostrzegają tylko wybrani. Aczkolwiek to dość kusząca i dająca wiele możliwości perspektywa, a także świetny motyw do wykorzystania w powieści.
O ile w ekranizacji zauroczyli mnie aktorzy, o tyle tutaj stricte sami bohaterowie. Clary to nieprzeciętna dziewczyna, która mimo swojego młodego wieku i braku doświadczenia umie wyrazić własne zdanie oraz wykazuje się dojrzałością, jakiej brak większości nastoletnich dziewcząt. To postać o mocnym charakterze, wielkiej odwadze i determinacji, która znakomicie sprawdza się w roli głównej bohaterki. Ktoś jednak swoim urokiem zdecydowanie spycha ją na dalszy plan. Mowa oczywiście o Nocnym Łowcy, który od pierwszych stron przyciąga uwagę damskiej (i nie tylko) części czytelników. Jace Wayland - arogancki, pyszny i złośliwy, a mimo to niezwykle urzekający. To przykład postaci, która rozbawia do łez i na długo nie daje o sobie zapomnieć. A czym byłyby „Dary Anioła” bez Simona - najlepszego przyjaciela Clary, który wspiera ją na każdym kroku i skrycie liczy na większe zaangażowanie z jej strony...? Oprócz tej trójki pojawia się jeszcze cała plejada barwnych postaci, zarówno dobrych, jak i złych charakterów, z których każdy jest na swój sposób wyjątkowy.
„Miasto kości” to naprawdę świetna powieść. Już od pierwszych stron wciąga czytelnika w wir wydarzeń i trzyma w napięciu do samego końca. Tempo praktycznie nie zwalnia, także nie ma czasu na zbędne gdybania o tym, co może zdarzyć się w kolejnych rozdziałach, tylko w jednostajnym rytmie doświadcza się coraz bardziej emocjonujących przygód wraz z bohaterami. Cassandra Clare to mistrzyni w tworzeniu zabawnych dialogów, pełnych napięcia pojedynków i nietuzinkowych postaci. Gorąco zachęcam do poznania jej twórczości i pokochania jej równie mocno jak ja!