„Nie poznasz granicy między magią, a rzeczywistością
dopóki jej nie przekroczysz”.
Nigdy nie sądziłam po ponad 20 latach, że przeczytam coś lepszego niż seria Pani Rowling. Przez niemal ćwierć wieku przygody małego czarodzieja nie schodziły z listy bestsellerów. Wychowało się na nich całe pokolenie dzieci, a film jeszcze bardziej utwierdził w przekonaniu, że Harry to ikona zagranicznej fantastyki dla młodych ludzi.
Dziś mimo tego, że nadal uważam, że Potter jest świetny, rzadziej już do niego wracam ze względu na wiek (oczywiście mój, a nie Harry’ego:-)) Nie tak dawno otrzymałam nowy newsletter od Wydawnictwa Zysk i S-ka, a w nim wpadła mi w oczy pozycja Powrót Wyntera.Opis mnie skusił i pomyślałam, że muszę tę publikację przeczytać. Z opisu wynikało, jednak, że to kolejna część jakiejś mi nieznanej książki i tak dowiedziałam się, o pozycji lepszej od Harry’ego Miasteczko Rotherweid. Postanowiłam zacząć od tomu pierwszego i muszę napisać, że to prawdziwa petarda. Na odwrocie publikacji jest napisane, że to Harry Potter dla dorosłych, ale moim zdaniem Pan Caldecott stworzył coś lepszego nie tylko dla nas, ale i dla młodych czytelników.
Fabuła książki opowiada o tajemniczym miasteczku. Dwanaścioro niezwykłych dzieci ze względu na swoje zdolności zostaje wygnanych przez królową Marię Tudor z Londynu i osadzonych w miasteczku Rotherweird. Cała rzecz ma miejsce w roku 1558. Przenosimy się w czasy współczesne i okazuje się, że to osobliwe miejsce nadal istnieje. Ponad 450 lat później niewielka miejscowość rządzi się swoim prawem, nie podlega nikomu, oraz jest niezwykle trudna do odnalezienia. Pewnego dnia do miasta przybywa nowy nauczyciel historii współczesnej, który wbrew ostrzeżeniom władz miasta zaczyna się interesować jego historią. W tym samym czasie do miejscowości przyjeżdża także tajemniczy miliarder, który wywołuje niemałą sensację. Nikt nie wie, kim jest ani czego chce… Obaj panowie zaczynają grzebać w przeszłości lokalnej społeczności, to co odkrywają, rozpoczyna niebezpieczny wyścig z czasem, a konsekwencje mogą być apokaliptyczne.
W pozycji tej odnajdujemy nie tylko osobliwą miejscowości oraz głębokie tajemnice, ale także oryginalną szkołę, całe mnóstwo historii, gromadę zaczarowanych zwierząt, mroczne uliczki skrywające tajemnice, oraz niejednoznacznych bohaterów. Nikt nie jest tym, za kogo się podaje, nie wiadomo kto jest naprawdę zły a kto dobry. Teraźniejszość miesza się z tym co było tworząc wspaniałą akcję, która trzyma w napięciu do ostatniej strony.
Czy faktycznie jest to Harry Potter dla dorosłych? Moim zdaniem to dużo lepsza publikacja. Książka posiada wspaniałe opisy, mocno rozbudowane wydarzenia, wciągające zagadki, wartką akcję, oraz intrygujących bohaterów. Dzieło to byłoby wspaniałą ekranizacją, która moim zdaniem przyciągnęłaby tłumy.
Pierwszy raz spotkałam się z twórczością Pana Caldecotta. Miasteczko Rotherweid to tom pierwszy opowieści o niezwykłych ludziach, którzy są samowystarczalni w magicznym i ekscentrycznym mieście. Już czekam na tom drugi Powrót Wyntera, który jest rewelacyjną nowością w tym miesiącu. Bezsprzecznie uważam, że jeśli chodzi o literaturę fantastyczną, dla starszych i młodszych publikacja Pisarza jest jak do tej pory najlepszą w tym roku. Nie sądziłam, że pochłonie mnie coś jeszcze w podobnym tonie jak Harry Potter, ale się myliłam. Pozycja o magicznym miasteczku z przeszłością to historia, która musi znaleźć się na półce wszystkich miłośników fantastyki, a także fanów jak dotąd bezkonkurencyjnego chłopca z blizną na czole. Pan Caldecott stworzył świat, który może być problemem dla serii Pani Rowling.