Oderwane od rzeczywistości Roterwierd, to niewielka miejscowość w Anglii licząca niewielu mieszkańców. Dookoła wzbudza podziw, a jednocześnie strach. Co sprawia,że małe miasteczko posiada swoje prawa miejskie zupełnie różniące się od pozostałych miast, tworzy zamkniętą społeczność, wycofaną z życia współczesnych ludzi.? i dlaczego absolutnie pod żadnym pozorem nie można nikomu badać historii miasta? Do Roterweird jest nie łatwo się dostać i niejeden tego próbował. Trzeba spełniać pewne warunki. Jednymi z pierwszych, którzy przyjechali do miasteczka uczyć się i mieszkać były niezwykle uzdolnione dzieci pod względem intelektualnym i nie tylko. Wygnała je tutaj w XVI wieku królowa Elżbieta I dając szansę na rozwój,przy czym pozbywając się trochę wprawiającego ją w bojaźń kłopotu. Królowa wiedziała, że należy z dwunastką wybranych obchodzić się ostrożnie i z szacunkiem mając na względzie własne bezpieczeństwo, bowiem większość uważała je za pomiot szatana. Czterysta pięćdziesiąt lat później, Roterweird ma się świetnie i nadal funkcjonuje. Cieszy się dobrze renomowaną szkołą i właśnie poszukuje nauczyciela na stanowisko historii współczesnej.
Jonah Oblong, szukający zajęcia nauczyciel zostaje zatrudniony w miasteczku. Jak dotąd ciężko jest mu w to uwierzyć, nie liczył na tak rychłą odpowiedź. Kłębiące się w nim obawy co do tego, czy spełni oczekiwania nie dają mu zasnąć. Nazajutrz stawił się w umówionym miejscu. Przy okazji mężczyzna dowiaduje się, iż miejscowość nie toleruje ulicznego zgiełku w postaci hałasujących aut i zanieczyszczających powietrze spalin. Po nauczyciela podjeżdża riksza , a Jonah wcale nie rozsiada się wygodnie na tylnej kanapie, ale przejmuję rolę kierowcy wrobiony w to przez nieznajomego. Zanim przekroczy próg szkoły w Roterweird jeszcze sporo się wydarzy.
Chrapkę na powrót do dawno temu puszczonego miasta ma również miliarder sir Veronal Slickstone, któremu udało się zdobyć pozwolenie na odnowienie zrujnowanego pałacu. Niedługo potem chociaż sterowani całkowicie innymi pobudkami Slickstone i Oblong starają się połączyć przeszłość z teraźniejszością. Zaczyna się wyścig z czasem. Wraz ze swoimi sojusznikami i sobą nawzajem kopią tam gdzie nie wolno. Konsekwencje okażą się śmiertelne i obwieszczają nadejście apokalipsy.
Opis książki całkowicie mnie zauroczył. Nie mogłam doczekać się aż zacznę ją czytać. Tajemnicza dwunastka wybranych dzieci, odizolowana społeczność niezmiernie mnie zaintrygowały, a to porównanie do Harrego Pottera tym razem dla dorosłych podziałał na mnie sprawiając, że w końcu ją dostałam. To chyba widać po ocenie jaką żałość i zawód poczułam do książki ,co do której miałam wysokie oczekiwania. Jako wielka fanka Harrego Pottera to porównanie z tym czytadłem wątpliwej jakości uchodzi za obrazę. To nie ma z nim nic wspólnego i nigdy nawet koło niego nie stało. Już od pierwszej strony coś mi się nie zgadzało, coś się nie kleiło i niestety tak pozostało do samego końca. Muszę się przyznać, że niewiele z niej pamiętam i to nie dlatego, że nie chciałam jej przeczytać ale dlatego, że szczerze próbowałam. Niejednokrotnie przysypiałam nie doczytując,lecz postanowiłam dokończyć zaczęte. Nie wiem jak tego dokonałam, ale udało mi się. Doczytałam. Mnogość postaci nie pomagał połapać się w tej rozwleczonej pozbawionej sensu jak dla mnie historii. Zawiodłam się totalnie. To co zaserwował nam autor to jakaś psychodelia wywołująca mistyczne doznania duchowe, zniekształcone, wielobarwne efekty wizualne oraz nadwrażliwość na bodźce. Koszmar. Nic tam nie trzyma się kupy. Nie polubiłam także postaci tam występujących, a wspomniane utalentowane dzieci występują tam epizodycznie. Nic o nich nie wiadomo i pod wpływem ciągnących się monotonnych opisów czytelnik o nich zapomina. Nie, to nie mój klimat. Z ciężkim sercem nie polecam.
Książkę otrzymałam z Klubu recenzenta serwisu nakanapie.pl