Miasto upadłych aniołów recenzja



Gdy po raz pierwszy w moje ręce wpadła seria "Dary Anioła", nie spodziewałam się że po książce "Miasto szkła" jest jeszcze jakaś część. Wydawałoby się że wszystko zakończyło się happy endem. Valentine i Sebastian nie żyją Clary i Jace w końcu mogą być razem, Simon jest bezpieczny dzięki znakowi Kaina i co najważniejsze - nastał pokój między Podziemnymi a Nocnymi Łowcami. Świat w końcu wydaje się bezpieczny, jak na realia Nocnych Łowców. Wszystko zaczyna się układać, Jace trenuje Clary, Alec z Magnusem wyjechali na wspaniałe wakacje a Simon..... Cóż, chyba nie ma co narzekać, umawia się z DWOMA, pięknymi dziewczynami-Maią i Isabelle. Oczywiście pierwsza nie wie o drugiej.

"-Najwyraźniej dzieje się coś, o czym nic nie wiem-stwierdził Luke.
-Czasami myślę, że to jest motto mojego życia- powiedział Simon."

Nagle w tej sielance zaczyna się psuć dosłownie wszystko. Dochodzi do morderstw byłych członków Kręgu, Jace zachowuje się bardzo dziwnie a Simon wyjawnil prawdę swojej mamie, powiedział jej ze jest wampirem.
Mam za złe autorce że nie zostawiła w spokoju biednego Jacea. Mimo wielkiego uczucia jakim darzy Clary, zaczyna się od niej odsuwać. Mogłoby się wydawać że właśnie teraz jest im pisane szczęście a jednak Cassie ma dla nich inne plany i myślę że nie tylko mi one się nie podobają.

"To znaczy, że miłość jest najpotężniejszą siłą na świecie. Miłość potrafi wszystko."

Po "Mieście szkła", gdy dowiedziałam się że czeka mnie kolejna książka, bardzo się ucieszyłam. Trochę się bałam że historia będzie na siłę ciągnięta i nie myliłam się, ale tylko w malutkim stopniu. Początek bardzo mi się dłużył ale gdy tylko świat znów zaczoł się rozpadać, moje emocje odżyły i znów czytałam z zapartym tchem. Bardzo mi się spodobało dodanie kilku nowych bohaterów do historii. Cassandra Clare potrafi wykreoeac postacie naprawdę dobrze, albo ich kochasz albo nienawidzisz. Przedstawia nam dobrze dopracowanych bohaterów, nikt nie pozostaje niezauważony, jazdy się czymś wyróżnia. Do stylu pisania Clare również nie mam zastrzeżeń. Jej słowa wciągają nas w wielobarwny świat, idealnie wybalansowane dialogi oraz fantastyczne opisy. Nie nudzą i nie dłużą się.

"A może po prostu jest tak, że świat tak łatwo niszczy piękne istoty."

Mimo tego ze"Miasto upadłych aniołów " Jej moja najmniej lubiana częścią Darów, to mogę napisać iż książka jest zła,jest bardzo emocjonująca. Czyta się ją z zapartym tchem. Szargały mną skrajne emocje - gniew, żal a niekiedy ogromną radość. Nie mogę się ciągle przyzwyczaić do tego że Clary trenuje by zostać pełnoprawnym Nocnym Łowcą. W głowie mam ciągle obraz Clary przyziemnej. Byłam przyzwyczajona do tego iż to ją trzeba ratować, a nie że to ona może kogoś uratować.
Końcówka wbiła mnie w fotel dlatego szybko sięgnęłam po kolejną część. Najbardziej się boję zew końcu zabraknie mi kolejnej części i zostanę z pustymi rękami i niedosytem.