Mikael Blomkvist - dziennikarz i wydawca czasopisma ,,Millenium'', który staje przed sądem za zniesławienie ważnego przedsiębiorcy, Hansa-Erika Wennerströma. Postanawia, że na jakiś czas odpocznie od swojej pracy i przyjmuje propozycję kierownika ogromnego koncernu, Henrika Vangera. Ma o za zadanie rozwiązać tajemnicę zaginionej, przed ponad trzydziestoma laty, Harriet Vanger. Do pomocy dostaje Lisbeth Salander - zamkniętą w sobie, ale jakże genialną, researcherkę. Czy uda im się rozwikłać zagadkę tej niezwykle tajemniczej rodziny?
O książce Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet słyszałam wiele dobrego. Okładkę widziałam na różnych portalach i stronach niezliczone ilości razy, ale czy treść książki była warta tak rozległej reklamy?
Postanowiłam się o tym przekonać i zachęcona opisem z okładki jak i opiniami na jej temat, postanowiłam złożyć na nią zamówienie w bibliotece. Trochę poczekałam, ale w końcu książkę dostałam razem z jej drugą częścią. Wzięłam się za nią jak najszybciej i oto co mam do powiedzenia po przeczytaniu.
Zacznę od początku książki. Pierwsze kilkadziesiąt stron było męczarnią. Zawiłe opisy sytuacji szwedzkiej giełdy i przekrętów Wennerströma zniechęciły mnie do dalszej lektury, ale przemogłam się i wytrwale brnęłam do końca. Nie pomagały mi w tym jednak nieprzetłumaczalne - dla słabo orientującego się w angielskim - zwroty. Nie, nie jakieś utarte powiedzonka, ale zwykłe zdania.
Po przydługim rozkręcaniu się akcji udało mi się dotrzeć do właściwej treści książki i muszę powiedzieć, że tutaj jest o wiele, wiele lepiej. Fabuła wciągnęła mnie całkowicie. Nie umiałam się oderwać. Akcja toczyła się szybko i była dość zaskakująca. Dużo tajemnic, ''nierozwiązywalnych' faktów, oraz zaskakujące wyniki dochodzeń głównego bohatera. To jest między innymi to, co powinno znaleźć się w dobrym kryminale. Tutaj to zdecydowanie było.
Rozdział 29 znów przyniósł rozczarowanie. Pojawiły się, znane nam z początków książki, przydługie opisy sytuacji Wennerströma, które tak naprawdę mnie w ogóle nie obchodziły. Ale uznałam, że skoro to już ostatni rozdział to nie wypada książki ot tak odłożyć na półkę. Doczytałam, więc książkę do końca i tym samym zakończyłam pierwszą część trylogii Millenium, która liczy sobie ponad sześćset stron - tak samo jak jej następna część.
A teraz trochę o samych bohaterach. Może najpierw... Mikael Blomkvist?
Mikael Blomkvist - dziennikarz i wydawca czasopisma ,,Millenium''. Pismo prowadzi razem ze swoją żonatą z innym mężczyzną! kochanką, Eriką Berger i homoseksualny grafikiem Christer’em Malm’em. Czy można sobie wyobrazić bardziej poplątane szefostwo? Byłoby chyba trudno.
Sam Mikael jest dość prostym człowiekiem. Ma córkę, która po rozwodzie rodziców mieszka z matką, a ojca widuje od czau, do czasu. Jest znanym dziennikarzem, który ma na swoim koncie trochę kasy. Na ogół sympatyczny i przyjacielski. Ma dobre stosunki z pracownikami.
Lisbeth Salander. Tajemnicza, młoda dziewczyna z dość nieciekawą przeszłością, która zapewniła jej nadzór prawnego opiekuna. Pierwszego ze swoich opiekunów jeszcze mogła znieść, ale drugi? Nowy adwokat z pewnością nie zaskarbi sobie zaufania i sympatii swojej podopiecznej. Tak samo jest w odwrotnym przypadku.
I tak pokrótce przedstawiają się nasi główni bohaterowie, z którzy towarzyszą nam przez cały czas czytania książki.
Mimo narracji trzecioosobowej to z ich punktu widzenia wszystkie wydarzenia mające miejsce w ich życiu prywatnym jak i zawodowym. Wszystkie ich wzloty i upadki. Chwile szczęścia i załamania. Poznajemy też ich życie seksualne z - niekoniecznie jednym - partnerem.
Książka pisana dość lekkim językiem. Mimo wspomnianych wyżej wstawek w języku angielskim czyta się ją dość szybko, a kiedy akcja się rozkręca, to można nawet powiedzieć, że bardzo przyjemnie.
Rozwlekłe opisy - w sumie nikomu niepotrzebnych rzeczy - na pewno zmniejszyłyby objętość powieści, ale skoro już się w znalazły to niech pozostaną. Nic nam się nie stanie, jeśli je przeczytamy. Lepiej poznamy sytuację, nic nie stracimy.
Tak więc, podsumowując. Mam mieszane uczucia. Fabuła ciekawa, bardzo, ale ciut przydługo się wszystko rozkręca. Długie rozpisywanie się na temat różnorakich sytuacji finansowych tej czy innej firmy też wcale nie pomagało mi w czytaniu. Wręcz mnie do niego zniechęcało. Jednak ciekawy pomysł, który autor niezaprzeczalnie miał wynagradza nam w jakiejś części pozostałe mankamenty. Zakończenie? Nie powiem,. że nie było zaskakujące. Sama na takie rozwiązanie zagadki bym nie wpadła, więc i to jest plusem książki.
Następna w kolejce czeka druga część trylogii, a mianowicie książka Dziewczyna, która igrała z ogniem. Zabieram się za nią już jutro i mam nadzieję, że zagadka z jaką przyjdzie spotkać się Blomkvistovi i pannie Salander będzie równie ciekawa jak ta.