"Mama mówiła, że taniec w deszczu oczyszcza ją z natrętnych myśli (...) A ja poczułam się teraz wolna i szczęśliwa. Nie tylko dlatego, że pozwoliłam sobie zatańczyć w deszczu, ale też przez to, że po raz pierwszy przypominanie sobie o niej nie bolało."
Po perturbacjach z pierwszego tomu, w "Memories she regrets" Sandry Biel Aymee i Shane tworzą szczęśliwą parę. Chłopak zdaje się być spełnieniem najskrytszych marzeń dziewczyny, realizuje każde jej najmniejsze pragnienie, nawet takie, z którego jeszcze sama nie do końca zdaje sobie sprawę. Dzięki jego obecności Aymee nie myśli już tak często o matce i tęsknocie za nią. Owszem, boleśnie odczuwa jej brak, jednak obecność Shane'a zdaje się go skutecznie łagodzić. Jedynym problemem jest nieuchronnie zbliżający się koniec szkoły i związana z tym konieczność podjęcia wiążących decyzji dotyczących dalszego kształcenia. Brak konkretnych planów wyraźnie deprymuje Aymee, która czuje się przez to gorsza od swoich przyjaciół.
Czasem tak jest, że trudno nam rozeznać się w naszych zainteresowaniach, zwłaszcza w sytuacji, gdy poczucie własnej wartości zostało podkopane przez doświadczenia, które stały się naszym udziałem. Powrót do normalności i ponowne rozeznanie się w tym, co jest dla nas najlepsze, z reguły zajmuje dużo czasu. I choć na pierwszy rzut oka wydaje się, że wszystko jest w porządku, nagle okazuje się, że nie jesteśmy w stanie pójść do przodu. Dopiero zamknięcie pewnych spraw, rozliczenie się z przeszłością, umożliwia nam na nowo budować swoją przyszłość.
Finałowy dom dylogii to świetna comfort book, która pozwala nam delektować się szczęściem głównych bohaterów. Wyraźnie widać tu pełne pasji i namiętności pierwsze uczucie, które dominuje życie młodych bohaterów. Czytanie o ich przeżyciach pozwoliło mi wrócić myślałami do moich lat młodości i ponownie poczuć ekscytację związaną z nastoletnią miłością. W moim odczuciu to naprawdę wartościowa lektura, która ukazuje pierwszy raz jako naturalną konsekwencję bliskości dwójki zakochanych nastolatków. Tu nikt nikogo do niczego nie zmusza, a decyzja dotycząca zbliżenia jest przemyślana i podjęta świadomie.
Niestety, nawet w idealnych związkach zdarzają się trudne momenty. Tak też było i tym razem. Po chwilach uniesień i niczym nie zmąconej radości, przychodzi czas próby. Przyznam, iż spodziewałam się go, aczkolwiek nie byłam świadoma, że będzie miał on właśnie taki charakter. Aymee niespodziewanie poznaje fakty, które rzucają światło na pewien ważny moment w jej życiu. W emocjach odsuwa się od bliskich, nie przyjmując żadnych wyjaśnień.
Czy dziewczyna pozwoli sobie ochłonąć i wysłucha tłumaczeń najbliższych?
A może tym jednym krokiem zaprzepaści szansę na szczęście?
"Memories she regrets" to powieść o uczuciu nastolatków, którzy zostali uwikłani w problemy typowe dla dorosłych ludzi. Pokazuje młodym dorosłym jak sobie radzić w trudnych sytuacjach oraz skąd czerpać siłę. Przeczytałam ją z największą przyjemnością i z czystym sercem mogę ją polecić czytelnikom, którzy lubią wracać myślami do lat młodości. To również świetna powieść dla młodych osób, szukających w literaturze odpowiedzi na nurtujące je pytania.
Moja ocena 9/10.