Matteo Strukul nie jest Elżbietą Cherezińską, a szkoda 😉
Pasjonujące postaci i ciekawe wydarzenia przeszłych czasów, zasłużone rody, dworskie intrygi, walki o wpływy - wszystko już samo w sobie jest świetnym materiałem na powieść co najmniej nietuzinkową. "Medyceusze.Mężczyzna u władzy" moim zdaniem do takich właśnie należy, zawarta w niej fabuła naturalną siłą rzeczy intryguje. A jednak ta część serii nie do końca porywa.
Usprawiedliwieniem być może trudność objęcia losów wnuka Kosmy Medyceusza, Wawrzyńca, jednym tomem, podczas gdy złożoność tej osoby wręcz prosi się o kolejne opracowania. Konieczność rezygnacji z wielu wątków i wydarzeń dotyczących znamienitej florenckiej rodziny kazała autorowi ograniczyć się do mniej znanych aspektów jego biografii.
Nie mam mu tego za złe, to raczej pewien brak żywiołowości językowej (może to kwestia tłumaczenia?), sposobu snucia historii, oraz przedstawienie postaci na zasadzie czarno-białej kalki raziło mnie najbardziej.
Mam wrażenie, że M. Strukul wygładził swojego bohatera, naszym oczom ukazuje się tu portret władcy niemal doskonałego, będącego zarówno poetą, mecenasem sztuki i wielkim humanistą - cechami tymi bez wątpienia Lorenzo di Piero dysponował, z pewnością jednak nie był człowiekiem zupełnie bez wad.
Florencja XV wieku to również czas twórczości Leonarda da Vinci, który na kartach tej powieści przedstawiony jest jako artysta i uczony poszukujący własnej drogi, powodowany głodem wiedzy, próbujący sprecyzować swoje szerokie zainteresowania.
Powiem szczerze - chętnie czytam powieści historyczne i lektura "Medyceuszy" mnie satysfakcjonuje, historie spisku możnych mającego na celu obalenie Wawrzyńca, rozterki rządzących uwikłanych w problemy moralne, umacnianie władzy papieskiej, która nie stroni od uznania przemocy i manipulacji faktami - wszystko to składa się na niezłą opowieść.
Dorzućmy do tego wątki kulturalnej epoki renesansu, mając na uwadze, że ówczesne Włochy były wzorem piękna i przepychu dla całej Europy, oraz intrygi wewnątrzpałacowe, małżeństwa rodowe mające na celu wzmocnienie władzy, które niekoniecznie wiązały się z wzajemnymi sympatiami małżonków. Zdrady, pasje, namiętności i mroczne tajemnice - wszystko to było udziałem czasów Medyceuszy i zdecydowana większość tych zagadnień podjęta jest przez autora w powyżej publikacji. Niestety zrobił to nieco powierzchownie, niemniej jednak całość warta uwagi.
Najciekawszy był dla mnie konflikt wewnętrzny Wawrzyńca, rozdartego między głosem prywatnej namiętności a poczuciem obowiązku względem swojego miasta i rodu. Autor stara się pokazać w jaki sposób trud i ciężar władzy zmieniają charakter mecenasa, który coraz mocniej balansuje na granicy między prawem a samowolą. Czy te próby się powiodły? Czy Strukul potrafi oddać siłę oddziaływania wszelkich rozgrywających duszą władcy demonów? To już musicie sprawdzić sami.