W przypadku „Czerwonej pigułki” jedno jest pewne – na długi czas zapamiętam tę książkę. To samo w sobie jest swoistą rekomendacją, ponieważ wiele pozycji jest dziś tak mało wyrazistych, że po pewnym czasie zlewają się w jedną, mętną całość. Troszkę straciłem rachubę ile książek przeczytałem już w tym roku (na pewno ponad 60), ale wiele z nich nie przetrwa próby pamięci – choć najpewniej mają jakiś udział w kształtowaniu mojego „ja”, czy też rozkładania akcentów w postrzeganiu przeze mnie świata, to jednak szybko płowieją. W tej zawiesinie przyjętych przeze mnie treści, książka Hari Kunzru pozostanie wyodrębnioną grudą, którą ciężko rozgryźć i strawić, a jednak ciężko przejść wobec niej obojętnym.
KSIĄŻKA, KTÓRA WAS INTELEKTUALNIE PRZECZOŁGA
Nie do końca wiem czego się po tej lekturze spodziewałem. Intrygujący opis wydawcy oraz pierwsze strony powieści zapowiadały książkę, którą powinienem wchłonąć szybko i bezboleśnie. Nic bardziej mylnego. To książka, która Was zmęczy i intelektualnie przeczołga. Jednocześnie jestem przekonany, że to celowy zabieg autora, który potrafi pisać w sposób „wspierający czytelnika”. Jednak z jakiegoś powodu tego praktycznie nie robi. Otrzymujemy morze tekstu, gdzie oczy rzadko znajdują wytchnienie w postaci kolejnego akapitu, a jeszcze rzadziej w postaci wartkiego dialogu. Nie to, żeby bohater powieści nie odbywał licznych rozmów – są one po prostu wplecione w narrację, a poszczególne kwestie nie są w żaden sposób wyodrębnione z tekstu.
Tym sposobem książkę, którą planowałem przeczytać w weekend, czytałem przez kilka tygodni. W tym czasie zdążyłem się tyle samo razy poirytować na autora i wygrażać mu pięściami, co i zachwycić jego kunsztem i głębokim wnikaniem w ludzką psychikę. Czułem dziwną więź z narratorem powieści – nowojorskim pisarzem, który przeżywa kryzys twórczy i udaje się na kilkumiesięczne stypendium do Berlina, gdzie miał się „odblokować”. Część jego doświadczeń i sposób postrzegania rzeczywistości był dziwnie tożsamy z niektórymi spośród moich, niewypowiedzianych nigdy głośno, obserwacji. Jednak zdaje się, że dobrze funkcjonujący narrator, wraz z rozwojem akcji, popada w obłęd. A może to cały świat jest szalony? O ile w ogóle istnieje poza nami jakikolwiek świat?
„Szedłem dalej, starając się zapanować nad podstępnie mnie atakującym śmiertelnym przerażeniem. Jeśli wszystko dookoła mnie było tylko symulacją, to, logicznie rzecz biorąc, ja także nią byłem. Wbrew przekonaniu, że jestem bytem fizycznym, że posiadam masę i objętość, że chodnik pod moimi stopami jest twardy i opiera się moim krokom, jestem nie bardziej materialny, nie bardziej „prawdziwy” niż te książki na wystawie albo zwykli przechodnie. Czy moje fizyczne ciało istnieje gdzieś jeszcze, śpi w jakiejś kapsule? Czy raczej zostałem od niego odcięty, a moją osobowość wgrano do tej idealnej repliki Manhattanu początku dwudziestego pierwszego wieku, z wszelkimi szczegółami typu nalepki na słupach latarń albo smród bijący z kanalizacji?”
MATRIX DLA INTELEKTUALISTÓW
Sam tytuł książki oraz powyżej cytowane wątpliwości narratora – założenie, że jego fizyczne ciało może spać w kapsule – kierują nasze myśli w kierunku Matrixa, o którym w 1999 roku dyskutowali niemal wszyscy. Ten (niskobudżetowy!) film trafił na wyjątkowo podatny grunt fobii związanych z wkraczaniem w nowe milenium i sprawił, że naprawdę wielu ludzi zaczęło kwestionować prawdziwość tego co widzimy. Hari Kunzru czerpie z tych wątpliwości pełnymi garściami, a może lepiej byłoby stwierdzić, że do płonącego ognia sceptycyzmu dolewa swoją książką całkiem sporą dawkę oliwy.
O ile jednak Matrix – jako film z dużą ilością strzelania i efektów specjalnych – trafił do mas, to „Czerwona pigułka” – książka z dużą ilością odniesień do filozofii i niszowych tekstów kultury – przemówi do znacznie węższego grona odbiorców. Wśród opinii czytelników powtarzają się stwierdzenia, że pozycja ta jest „przegadana”, „mętna” i „przeintelektualizowana”. Ja bym po prostu stwierdził, że to książka bardzo wymagająca i tym samym nie dla każdego odpowiednia. Sam wielokrotnie gubiłem się (i ulegałem przez to zniechęceniu), np. w długich wywodach na temat konstrukcji lirycznego „ja” w poezji, bo nad tym zagadnieniem pracuje główny bohater podczas stypendium w Ośrodku Badań Społecznych i Kulturowych im. Deutera w Berlinie…
A jednak pomimo, że nie potrafiłem odnaleźć się wśród wielu odniesień. Pomimo (fragmentami) męczącej formy narracji. Pomimo zbędnych (w moim odczuciu) dygresji. Pomimo pojawiającej się irytacji. Pomimo tego wszystkiego – chciałem dalej czytać tę książkę, bo byłem coraz bardziej ciekawy gdzie zmierza ta historia. Pomimo pewnych wad, muszę przyznać, że to dobra, przemyślana książka. Pomimo pojawiającego się poczucia chaosu, autor ma nam do przekazania bardzo konkretne przesłanie. Pomimo, że wielokrotnie byłem zagubiony, dzięki „Czerwonej pigułce” odnalazłem w sobie pewne odpowiedzi, na pytania, których wcześniej nie zadawałem.
KWESTIE ALT-RIGHT Z NAZIZMEM W TLE
Hari Kunzru porusza w swojej powieści cały szereg kwestii, z którymi mierzymy się w XXI wieku. Jak radzimy sobie z inwigilacją? Jak znajdowanie się pod stałą obserwacją wpływa na nasze funkcjonowanie? Czy „open space” nie morduje w nas kreatywnego i twórczego myślenia? Czy wymagana transparentność nie jest gwałtem na naszym „ja”?
Oczywiście nie jest przypadkiem, że bohater powieści wybiera się na stypendium do Berlina, stolicy nazizmu, który co jakiś czas, niczym echo, znów wybrzmiewa w przestrzeni publicznej. Autor wykorzystuje swoją książkę aby skonfrontować się ze skrajnie prawicowymi ideologiami. Odnosi się do ruchu alt-right (alternative right), który jest wrogi wobec liberalnej demokracji, sprzeciwia się wielokulturowości, imigracji i poprawności politycznej, łącząc w sobie poglądy białej supremacji, nacjonalizmu, antysemityzmu, homofobii, eugeniki i prawicowego populizmu.
„-Quiz z wiedzy popularnej: na kim opiera się wszelka wielkość, wszelka moc? Byłem pijany, a jednak znałem odpowiedź. To był najsławniejszy ustęp z pism Maistre’a. – Na kacie. – Zdobywasz jeden punkt. Państwo nie może istnieć bez groźby przemocy. Tylko tak można zmusić ludzi do posłuszeństwa. Kat jest tą groźbą. To on trzyma w ręku topór. – Co w takim razie chcesz powiedzieć? Że potrzebujemy Carsona, bo on jest katem? – Kat to nie przestępca, tylko kapłan. Szubienica jest jego ołtarzem. Wszyscy tutaj uprawiają kult, nawet jeśli udają, że tego nie robią. Nie ma nic złego w zabijaniu podczas wojny… podziwiamy żołnierzy, organizujemy im parady, nagradzamy medalami, ale kat robi coś, co jest równie ważne, a jedyną emocją, jaką budzi, jest strach.”
„Czerwona pigułka” to powieść wielowarstwowa. Bez wątpienia na jednym z poziomów jest to literatura zaangażowana politycznie. Książka kończy się zresztą nocą wyborczą w stanach, kiedy Donald Trump pokonuje Hilary Clinton, a relacja narratora uderza w tony iście apokaliptyczne. Czy nazizm na tyle przypudrował nosek, aby znów zwieść miliony? Czy właśnie kończy się świat? Czy on w ogóle istnieje? Czy cokolwiek ma znaczenie? I gdzie w tym wszystkim jest miejsce na miłość?
Książkę polecam tym, którzy lubią się zmęczyć podczas lektury. „Czerwona pigułka” zostanie z Wami na dłużej. Jest inna niż większość wydawniczych nowości. Nie polecam jednak tym, którzy szukają „czegoś lekkiego” na wakacje, i chcą wciągnąć się w wartką akcję, nasłuchując w tle szumu fal i wrzasków mew. Ta książka będzie wymagała od waszych szarych komórek pełnego zaangażowania, a i tak prawdopodobnie uda wam się kilkakrotnie gdzieś zagubić w plątaninie znaczeń, sensów i odkrywania kolejnych warstw pod pierwszym dnem. Jedni nie dobrną do połowy, rzucając w kąt ten „przeintelektualizowany bełkot”, a inni w tym czasie uznają tę powieść za ponadczasowe arcydzieło. To dobra książka, ale nie dla każdego.
Czerwona pigułka to powieść o inwigilacji, wyborach rodem z "Matrixa", kwestiach alt-right, o kreatywności, ludzkiej psychice i historii. To opowieść z XXI wieku opowiedziana przez pryzmat przeszłośc...
Czerwona pigułka to powieść o inwigilacji, wyborach rodem z "Matrixa", kwestiach alt-right, o kreatywności, ludzkiej psychice i historii. To opowieść z XXI wieku opowiedziana przez pryzmat przeszłośc...
Przeczytałam „Czerwoną pigułkę” Hari Kunzro i… do teraz nie wiem o czym jest ta powieść. O ile ta pierwsza, powierzchowna warstwa jest prosta w odbiorze, o tyle pozostałe wątki są niezrozumiałe i ode...
@justyna_
Pozostałe recenzje @atypowy
Niezwykły świat sztuki, miłości i tajemnic
„Czuwając nad nią” Jean-Baptiste’a Andrei to powieść, która zachwyca nie tylko treścią, ale również pięknym stylem i wydaniem. Książka została opublikowana przez Znak Ko...
"Krótka historia ekonomii" autorstwa Nialla Kishtainy to fascynująca podróż przez historię jednej z najbardziej wpływowych nauk społecznych. Autor jest cenionym brytyjsk...