W popularyzacji matematyki, jako narzędzia ułatwiającego zrozumienie świata, pomaga dobra opowieść. Powinna zaskakiwać, wciągać do współuczestnictwa, prowokować do stawiania pytań. Mickaёl Launay taki efekt lekkim stylem osiągnął w "Teorii parasola. Czyli jak matematyka wywraca świat do góry nogami". Wybierając kilka pojęć matematycznych i ich możliwe interakcje z światem rzeczywistym, opowiedział o pułapkach w powszechnym myśleniu i sposobach reinterpretacji sądów, które są błędne lub niepełne. Wykorzystał liczby, geometrię i proces myślenia matematycznego (opartego na ciągu poprawnych stwierdzeń) do zderzenia czytelnika z własną niespójnością.
Przejście od tego, co wydaje się człowiekowi, do faktycznego stanu obiektywnego, to dla Launay'a niekończące się źródło obserwacji ludzkiej natury. Stąd zdecydowanie najbardziej ciekawym, dotykającym naszej neuro-psychologii, okazał się rozdział pierwszy, w którym zderzył dodawanie (addytywność) z mnożeniem (multiplikatywnością) by 'odczarować' ludzkie ułomności wyzwalane poprzez docierające do jego głowy bodźce (*). Kompleksowo i zupełnie niezauważalnie (czytaj - bez niepotrzebnej zaawansowanej terminologii) pokazał jak matematyka wypełnia automatycznie potknięcia odpowiednią (prawidłową) treścią. Zupełnie przy okazji, niemal naturalnie, wprowadza chociażby pojęcie logarytmów, jako oczywistą konsekwencję interpretacji codzienności. Tym, co jest charakterystyczne dla całej książki, okazuje się niekrępujący odbiorcy styl z niewysłowionymi, ale stojącymi za opowieściami, potężnymi twierdzeniami i skomplikowaną maszynerią matematyki. Jakby wyczarowuje świat abstrakcji z niczego (str. 43):
"Oto jedna z jednocześnie niepokojących i olśniewających zalet matematyki: można mówić rzeczy prawdziwe, nie wiedząc, o czym właściwie się mówi."
Kolejne rozdziały, to żonglowanie faktami wydobytymi z rzeczywistości, by przedyskutować je narzędziami podstawowej matematyki. Problem linii brzegowej wysp, państw (które wbrew pozorom są wielkościami nieokreślonymi) prowadzi matematyka do barwnego pojęcia 'fraktal'. Niejednoznaczny problem barw, staje się dyskusją o niezmiennikach, jako grupującej cesze dla zjawisk, obiektów. Podając przykłady z języka potocznego czy posiłkując się percepcją barw, odkrywa przed czytelnikiem matematycznie rozważaną 'relacyjność'. Okazuje się, że dużo składowych rzeczywistości ma sens wyłącznie w jakimś kontekście, w bezwymiarowych właściwościach. Przedyskutowując właściwości przestrzeni i postulaty Euklidesa, zaprasza do geometrii 'zdeformowanych światów', gdzie nasza intuicja o stałości sumy kątów w trójkącie rozpada się, by doprowadzić narrację do zupełnie podstawowych faktów o teorii względności Einsteina. Kawał solidnej wiedzy przyswajanej tak mimochodem.
"Teoria parasola" to świetny tekst dla każdego. Odpowiednia proporcja podstawowej narracji i pobocznych wątków, buduje klarowność wciągającej treści i nie pozwala czytelnikowi na długie przerwy w lekturze do samego końca. Zrównoważona dawka zasadnych i sporo dopowiadających rysunków, ilustruje i rozwiewa ewentualne wątpliwości powstałe podczas czytania. Sporo z idei, które prostym językiem przedstawił Launay, pozostawia odbiorcę z otwartym umysłem, spełnieniem intelektualnym i ciekawością na więcej. To ostatnie łatwo spełnić dzięki załączonej liście dodatkowych lektur. Niewątpliwie warto spędzić z książką te kilka godzin.
BARDZO DOBRE - 8/10
=======
* Choć autor tego nie podaje, to zjawiska o których opowiada, ujmuje formalnie tzw. prawo Webera-Fechnera, które realizuje ludzką subiektywność multiplikatywną. To ono (a właściwie nieliniowa rejestracja skali zmienności bodźców) odpowiada na przykład za logarytmiczne definicje: jasności gwiazd, głośności dźwięków i za możliwość wytłumaczenia sporej klasy innych zjawisk (natury psycho-społecznej), występujących jako powszechna nieliniowość interakcji ze światem.