,,Książkę tę dedykuję wszystkim ludziom, których spotkałam w drodze..." Już sama dedykacja podsuwa mi myśl, że pani Wojciechowska podróżuje nie tylko dla siebie a zwłaszcza dla innych, dla ludzi, dla czytelników, którym będzie mogła opowiedzieć wszystko co przeżyła. Te kilka słów na początku ma w sobie jakąś taką moc, że książka nie jest przechwalaniem się o liczbie zdobytych szczytów i odwiedzonych miejsc a jest ona przede wszystkim dla nas.
[...] ,, Ile pragnień potrafimy wypowiedzieć tak łatwo, jakby od niechcenia, a potem nie robimy nic, żeby je zrealizować? A może nie chcemy tego tak naprawdę? Większość z nas nie ma odwagi zmienić swojego uporządkowanego życia. I szuka wytłumaczenia, dlaczego tego nie zrobiła... Bo przecież zawsze łatwiej powiedzieć, że - owszem, o czymś tam myślałam, ale przeszkodziło mi... No właśnie, co? Zdrowie, dziecko obowiązki, rozsądek, pogoda... niepotrzebne skreślić"[...]
Z całej kolorowej, barwnej i naprawdę zachęcającej oprawy właśnie ten tekst jest dla mnie najbardziej magiczny, najbardziej do mnie przemawia i sprawił, że nie mogłam przejść obok niej, więc kupiłam.
O pani Martynie Wojciechowskiej słyszał chyba każdy i nie znam osoby, która nie zazdrości jej tych licznych podróży wypadów w nieznane, wędrówek po górach. Dziennikarka, podróżniczka, uczyniła swoją największą pasję zajęciem na całe życie i jest pewnie pewna, że taka praca nigdy jej się nie znudzi. Można by powiedzieć: zazdroszczę. Ale dlaczego? Co powstrzymuje każdego z nas przed wyruszeniem w nieznane, kupieniem biletu i spakowaniem się? Bardzo wiele rzeczy, ważnych rzeczy, które jednak tak naprawdę nie są żadnym usprawiedliwieniem.
,,Zapiski (pod)-różne" są fantastycznym zbiorem krótkich opowieści z każdego nowego miejsca, w którym pojawia się pani Martyna. Indie, Japonia, Stany Zjednoczone, Afryka, Tanzania, Wenezuela, Chile, wszystko uwiecznione, sfotografowane i opisane w najdrobniejszych szczegółach, aby przekazać choć część wrażeń czytelnikowi, który być może również podróżuje, lub taki, który o tych podróżach tylko marzy. Wszelkie przeżycia przedstawione są z pewną dozą humoru, niektóre rozdział są smutne, niektóre melancholijne, ale każdy pozostawia jakiś ślad.
Bardzo dużą część zajmują zdjęcia zrobione przez autorkę i jej ekipę telewizyjną. My, czytelnicy oglądając ją możemy rozkoszować się smakiem, zapachem, kolorem tego, co pani Wojciechowska poczuła, dotknęła i zobaczyła osobiście. Jest również garść konkretnych informacji dotyczących każdego z opisanych miejsc, jest refleksja, są listy i cytaty. Autorka pokazuje nam, że każdy ma swój prywatny szczyt do zdobycia w życiu, że warto sięgać po marzenia, nawet jeśli nie jest to prosta sprawa. Pokazuje, że warto przełamywać swój strach, swoje słabości, bo wygrana daje ogromną satysfakcję. Bardzo mi się podoba. Sama jestem zapalonym podróżnikiem, uwielbiam być w ruchu, więc ,,Zapiski..." są dla mnie idealne. I jestem przekonana, że każdy, kto ją przeczyta znajdzie coś dla siebie. Mnie się podoba i żałuję, że ma tylko 194 strony, które pochłonęłam w ciągu dnia.