"Do zakochania jeden urok" to kolejna publikacja przeczytana przeze mnie w ramach "Czytania z Wiedźmami" i druga książka Ludki Skrzydlewskiej, po którą miałam okazję sięgnąć.
Tym razem autorka przenosi czytelników do magicznej Szkocji, zamieszkanej przez kobiety skrywające potężne moce, gdzie jedno niewinne zaklęcie może całkowicie odmienić czyjeś życie. Główna bohaterka pierwszego tomu serii o Czarownicach z Inverness — Margo McKenzie doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Młoda kobieta stara się zupełnie nie używać magii, czym wprawia w rozpacz swoje krewne, należące do jednego z najpotężniejszych klanów czarownic. Margo uwielbia czytać książki, dlatego, jej praca w bibliotece wydaje się spełnieniem jej marzeń, a w przeciwieństwie do członków jej rodziny, używanie magii nie jest jej do niczego potrzebne. Poza pracą dziewczyna spędza czas ze swoją niemagiczną przyjaciółką i innymi znajomymi, a od czasu do czasu zdarza jej się chodzić na randki, które niestety za każdym razem kończą się rozczarowaniami.
Pozornie zwyczajne życie Margo odmienia jeden niewinny żart. Podczas zakrapianego winem wieczoru z przyjaciółką, dziewczyna udaje, że rzuca zaklęcie mające postawić na jej drodze idealnego mężczyznę. I właściwie wszystkim byłoby do śmiechu, gdyby nie fakt, że kilka dni później ideał faktycznie puka do jej drzwi. Inteligentny, oczytany i pociągający architekt Theo, niespodziewanie kupuje pewną ruderę, na której, jak się okazuje ciąży potężna klątwa. Czy Margo zdoła uchronić Theo przed tym, co spotkało poprzednich właścicieli domu? Czy kobieta wreszcie zaakceptuje fakt, że jest czarownicą i zacznie używać swych mocy? Czy rodzinne tajemnice doprowadzą do tragedii? Odpowiedzi na te pytania znajdziecie, sięgając po "Do zakochania jeden urok".
Muszę przyznać, że bardzo lubię książki, w których występują elementy magii i pewnie w dużej mierze jest to zasługą mojej miłości do sagi o losach Harry'ego Pottera. Jednak muszę przyznać, że w przypadku książki Ludki Skrzydlewskiej, mam nieco mieszane uczucia. Dlaczego? Trochę dlatego, że z początku miałam bardzo duży problem, żeby w ogóle wkręcić się w całą historię. I tak naprawdę nie wiem, czy zdecydowałabym się ją kontynuować, gdyby nie fakt, że była to książka wybrana do naszej czytelniczej akcji. Jednak gdzieś mniej więcej od połowy, złapałam już rytm i dosłownie chłonęłam kolejne strony, chcąc jak najszybciej dowiedzieć się, co będzie dalej. Zdecydowanie najlepsze wrażenie zrobiła na mnie sama końcówka, która pokazała, jak ogromnie utalentowaną czarownicą jest Margo.
W "Do zakochania jeden urok" autorka poniekąd skupia się na relacjach rodzinnych, które w rodzinie McKenzie nie są tak wzorowe, jak mogłoby się wydawać. Podczas czytania miałam nieodparte wrażenie, że ciotki specjalnie nie wtajemniczały Margo w pewne rzeczy, aby dać jej nauczkę za to, iż postanowiła nie korzystać ze swoich mocy, nie próbując nawet dowiedzieć się, czym jest to spowodowane.
Niemniej jednak jestem bardzo ciekawa kolejnej części, której główną bohaterką będzie kuzynka Margo — Willow, dlatego z niecierpliwością będę wyczekiwać premiery książki "O jeden urok za daleko".