Marzenie... Każdy z nas ma jakieś, czasem skryte, noszone we wnętrzu, które kiełkuje stopniowo, a które jest wiadome tylko nam. Marzenie, które daje motywację do życia, do zmagań i do walki z codziennymi trudnościami. Bo własne marzenie daje nadzieję i plan na życie. Marzenie przecież trzeba spełnić.
A jakie jest pragnienie tytułowej Panny Benson? To coś, co zasiał w niej tata. Kochany pasjonat atlasów o rzadkich okazach owadów, miłośnik flory i fauny. Mała dziewczyna przychodziła do niego i wraz ze starszym panem pochylali się nad stronami tajemniczych ksiąg i albumów, zanurzali w zdjęciach i obrazkach, snuli opowieści o niespotykanych okazach. Ojciec zaszczepił w małej córeczce pasję i pragnienie. Pragnienie odnalezienia złotego chrząszcza.
Mija trochę lat, czterdziestoletnia obecnie Margery wyrusza w podróż po … chrząszcza. Płynie wraz z asystentką do odległej krainy by poszukać owada, którego widziała w albumie, który przecież jest i żyje. A ona to udowodni. Urzeczywistni niedowiarkom. Przywiezie go z dumą i będzie pierwszą w historii kobietą, która tego dokona. Jednak życie ma swoje drogi, którymi kroczy człowiek i nie zawsze prowadzi tam, gdzie chce serce. Wiele przygód spotyka Margery, wiele podpowiada, by się wycofała, by zaniechała owej eskapady, że nie warto ryzykować. Podczas wyprawy można stracić wszystko, łącznie z życiem. Jest jednak pewien plus tych trudów, obecność asystentki, Enid Pretty. Kobiety nie od razu załapały wspólny język, nie pałały do siebie sympatią. W pewnym momencie dumna Margery rozstała się z nią, zwalniając Enid z pracy i ze stanowiska.
Duma... Jakże ona czasem źle doradza...
Jednak okazuje się, że dwa charaktery mogą się porozumieć. Ba, nawet polubić i chcieć być ze sobą. Pani Benson i Pani Pretty stają się przyjaciółkami, które się wzajemnie wspierają i dążą do jednego celu – złotego chrząszcza. Margery udowadnia, że marzenia są po to, by je spełniać, urzeczywistniać. By, jak szpilką chrząszcza, tak je – przytwierdzać w albumie spełnionych pragnień.
O tym w głównej mierze jest ta powieść. O kobietach, o marzeniach i o życiu. To barwna opowieść, która zmusza do patrzenia. Dlaczego? Bo prócz ciekawej i barwnej fabuły posiada swoje dalekie tło. I właśnie owo tło czytelnik musi sam dostrzec i namalować.
Ta powieść, choć ma prostą fabułę, zaskakuje doborem scen, barwnych opisów i historią. Postaci, jakie w niej umieściła autorka, Rachel Joyce, czasem irytują, czasem zadziwiają. Wszystko w powieści jest właśnie takim kontrastem, grą różnych stycznych – jest spokój, który w moment przeradza się w gonitwę; jest utrata wiary, a koło niej świadomość bycia niemalże u celu. Jest i złość, która przeradza się w pogodę ducha. Dlatego chyba „Marzenie panny Benson” tak ciekawi.
Ta powieść snuje się swoim tempem. Są w niej emocje, nadzieja i szczęście. Często bohaterowie poznają samych siebie w obliczu zaskakujących sytuacji, co pozwala i nam, czytelnikom, wniknąć w siebie samych. Ta powieść jest „sielanką w twardych okładkach”. To lektura, przy której się odpoczywa i podróżuje. Ta powieść to droga do marzeń, to mapa z grubo oznakowaną trasą do celu, do spełnienia. Ta książka pozwala odkryć w sobie dziecko, które z wypiekami na buzi słuchało baśni i legend snutych przez dorosłych, i które wyobrażało sobie siebie zdobywającego cel i wygraną.
#agaKUSIczyta