Czy w przyjaźni jest miejsce na zazdrość? Moim zdaniem, nie. Według mnie przyjaciel to ktoś, kto nie tylko nie zazdrości sukcesów, ale potrafi się nimi cieszyć razem z tobą, wspiera i zawsze dodaje otuchy w trudnych chwilach.
Ania i Iwona są równolatkami i przyjaciółkami.
Podobna sytuacja życiowa i to samo miejsce pracy, sprawiają, że kobiety się do siebie dość mocno zbliżają. Każda z nich próbuje odnaleźć się w nowej sytuacji, każda robi to na swój własny sposób, bo choć mają podobne doświadczenia, to swoje życie postrzegają zupełnie inaczej. Jedna z nich wciąż ma nadzieję na poprawę swojego losu i nadal wierzy, że on się jeszcze do niej uśmiechnie, druga uważa, że jest niewystarczająca, taka niczym niewyróżniająca się szara mysz, której wiatr zawsze wieje w oczy, a los ciągle robi pod górkę. Nawet jeśli próbuje coś zmienić, to niskie poczucie własnej wartości i głęboko zakorzenione kompleksy zawsze wygrywają. Bagaż tak trudnych doświadczeń sprawia, że u jednej z bohaterek pojawia się zazdrość, która zaślepia i sprawia, że szczęście tej drugiej jakoś tak tę pierwszą mocno kłuje w środku, a pod płaszczykiem udawanej troski, kryją się kąśliwe uwagi. Z czasem ich relacja pozostawia naprawdę wiele do życzenia i z pewnością nie można jej nazwać przyjaźnią. Mamy tu raczej obraz niezwykle destrukcyjnej więzi, w której twoja á la przyjaciółka doskonale wie, jak ma z tobą grać i jest w tym bardzo zdeterminowana, bo wizja ewentualnej utraty bliskiej osoby ją przeraża, co w konsekwencji doprowadza do trudnych do zrozumienia, a nawet momentami niebezpiecznych zachowań, gdzie fałszywa troska zmienia się w próbę osaczenia drugiej osoby, a wtedy już naprawdę blisko do obsesji. Nie od początku przekonała mnie do siebie ta historia, ponieważ znalazły się w niej elementy, których się nie spodziewałam i które nie do końca mi odpowiadały. Nie umiałam się zdecydować, czy jedna z bohaterek bardziej mnie denerwuje, czy bardziej jej współczuję. Dość długo złość miesza się u mnie ze smutkiem, ale wraz z rozwojem fabuły, nie mam już żadnych wątpliwości. Akcja toczy się niespiesznie i choć zdaje się być bardzo przewidywalna, to jednak czasem zaskakuje. Niby thriller, ale inny taki. Bez morderstwa i psychopaty, nad czym bardzo ubolewam. Niemniej ciekawy i skłaniający do wgłębienia się w psychikę bohaterek i zastanowienia się również nad sobą. Powiem Wam, że kobiety to naprawdę dużo potrafią! Czasem złoszczę się na siebie o to, że w nowe relacje wchodzę z naprawdę wielką ostrożnością, a bardzo blisko dopuszczam naprawdę niewielu. Przeczytanie tej książki utwierdziło mnie w przekonaniu, że to właściwa droga, która być może nie da mi zbyt wielu przyjaciół, ale z pewnością będą to ci właściwi. Poziom manipulacji i zazdrości osiąga tu naprawdę wysoki poziom, a jeśli chcecie się dowiedzieć do czego doprowadzi, koniecznie sięgnijcie po tę pozycję.
.