Recenzowanie poezji to chyba jedna z trudniejszych rzeczy do zrobienia. Problem zaczyna się już na etapie określenia, czym poezja jest i czemu ma służyć. Sama Szymborska w swoim wierszu ‘Niektórzy lubią poezję’ pisała: ‘Poezję - /tylko co to takiego poezja./niejedna chwiejna odpowiedź/na to pytanie już padła./a ja nie wiem i nie wiem i trzymam się tego/jak zbawiennej poręczy.’ By jednak coś ocenić, trzeba przynajmniej zakreślić definicję tegoż. Przyznam się bez bicia, że dla mnie poezja zaczyna się tak w XIXw. i myślę o niej jako o sposobie przedstawiania myśli. W tym momencie pojawia się jednak kolejny problem, bo musimy sobie jako recenzenci postawić pytanie – czy oceniamy tę myśl, czy formę w jaką ją ujęto i czy w ogóle można te dwie sprawy rozdzielić.
Stąd parę razy przymierzałam się do oceny „Perłowego konterfektu” Patryka Daniela Garkowskiego. W przypadku tego tomiku zresztą pojawia się jeszcze jeden czynnik utrudniający pracę recenzenta – a więc wiek autora. Z reguły staram się oddzielać te dwie kwestie – gdy czytam książkę oceniam ją bez względu na to kim jest autor, ile ma lat i czy hoduje kaktusy, ale w przypadku poezji sprawa staje się trudniejsza o tyle, że nasz wiek ma znaczący wpływ na nasze postrzeganie świata, które wyrażamy przez poezję.
Parę słów o autorze? Wydawca nie szczędzi mu pochwał, określając go ‘uzdolnionym pisarzem, działaczem naukowym i artystą’, ale takie jest przecież zadanie wydawcy. Faktem niezaprzeczalnym jest, że wspomniany tomik poezji napisał w wieku 14 lat. I to widać.
Wiersze w tomiku są krótkim i treściwym zapisem jego poglądu na świat. Zanim jednak o treści – chwilę o formie. Są to wiersze białe, z rzadka okraszone rymem – osobiście polecałabym autorowi odejście od tego, gdyż rymy kuleją bardzo i aż rażą banalnością. Wiersze są przeważnie dość krótkie, podzielone raczej logicznie na wersy, bez podziału na strofy. Autor upodobał sobie wyliczenia, które są jego głównym sposobem na wzmocnienie przekazu, poza tym – metafory i porównania a także najprostsze symbole, głównie nawiązujące do mitologii greckiej i takie, które rozumieją wszyscy – jak na przykład kojarzony z wolnością ptak, czy lalka utożsamiana z manipulacją i poddawaniem się wpływom. Autor rzadko ucieka się do innych środków literackich a jeśli występują, są one również dość proste – jak oksymoron ‘bogaci żebracy’. To wszystko powoduje, że wiersze nie wymagają większego wkładu intelektualnego w ich interpretacje, przesłanie nie jest zagmatwane i można je dość łatwo odczytać.
Ta prostota bywa momentami urocza, lecz chwilami przechodzi w banał – w tekstach pojawiają się takie oklepane potworki jak ‘owoc krwawy’, czy ‘mroczna kotara’ oraz nie wnoszące nic powtórzenia tej samej myśli jak ‘tak odmienna odmienność’ czy ‘kwadratowa szachownica’. W niektórych momentach nie było do końca jasne, czy pewien zabieg był zamierzony, czy jest najzwyklejszym błędem logicznym lub stylistycznym, jak ‘książęce bale trwają za szybko’.
Autor, zapewne z racji wieku, zdaje się utożsamiać poezję z czymś powszechnie niezrozumiałym i pretendując do miana poety chce sprawiać takie wrażenie poprzez niesamowite nagromadzenie słów, które bynajmniej w powszechnym obiegu nie funkcjonują, tu warto wspomnieć takie cytaty – ‘fluktuuje się’, ‘transcendentne miłowanie’ ‘pozłacani hornblendami/ukrywają autunity’.
To wszystko nie pozwala zapomnieć podczas lektury, że autor ma zaledwie 14 lat i popełnia jeszcze wiele błędów. Widać tu pewien potencjał, lecz wiersze są mocno nierówne – znalazłam parę ładnych myśli jak ‘umarła już matka cierpiąca/strawiona przez dzieci swoje’, czy mój ulubiony fragment - ‘Pragnę więc aby moje dzieci/książkowe instrumenty/wraz z osadnikami zamieszkały/na wymarłych księżycach’. Z bólem stwierdzam jednak, że nie potrafię wskazać ani jednego wiersza, który podobałby mi się w całości.
O czym pisze nasz czternastolatek? Jego poglądy są chyba dość typowe dla jego wieku – sama miałam przynajmniej tyle przyjemności z czytania jego wierszy, że z uśmiechem wspominałam, że ja też tak kiedyś myślałam i to nawet tylko parę lat temu! Ma dość idealistyczne wyobrażenie o sztuce i jej twórcach za to niezwykle sceptycznie odnosi się do cywilizacji i technologii, wyrażając dość utopijną tęsknotę za powrotem do natury (‘chciałbym zamieszkać w ogrodzie’). Jego wizja świata jest dość katastroficzna, wieści w swoich wierszach rychły koniec świata, jeśli społeczeństwo nie zmieni swoich nawyków. Odwołuje się już do chyba najbardziej ogranych tematów jak pogoń za pieniądzem, czy utrata wartości a nawet rozpacza nad dzisiejszą młodzieżą, co w ustach (a właściwie w długopisie) nastolatka brzmi raczej zabawnie. Świat ocenia dość surowo, widząc go w typowych dla wieku czarno-białych barwach – mówi nie aborcji na przykład, czy potępia ludzkość za zniszczenie Ziemi. Któryś z wierszy poświęca też tematowi nieśmiertelnemu – a więc miłości.
Wszystko wydaje się raczej sympatyczne, pewnie taka skrajność poglądów przejdzie mu z wiekiem i nabierze jakiś empatycznych skłonności (choć u niektórych niestety to nie następuje), ale czasem posuwa się trochę za daleko w umoralnianiu swoich odbiorców, tworząc takie małe potworki jak ‘wybaczajmy grzechy ludziom/(…)/to nietrudne zadanie’. I choć jego utopijna wizja świata – pełna ludzi nie zważających na pieniądze i oceniających innych po ich wnętrzu i miłości – nie dziwi, lecz jednak człowiek stawia sobie pytanie, czemu właściwie to czyta.
W końcu ja też pisałam coś takiego jak byłam młodsza i myślę, że niejeden z nas pisał – było to równie naiwne i banalnie moralizatorskie, lecz na swój sposób urocze. Tyleże dobrze się stało, że większość tych wierszy skurzyła się na dnie szuflady i jest powodem do miłych wspomnień. Pewnie dzisiejsi wielcy poeci też mają takie podstawówkowe wiersze. To samo byłoby lepiej, gdyby stało się z wierszami Patryka Daniela Gorkowskiego – mógł pokazać je rodzinie i przyjaciołom i pisać tymczasem dalej. Pewnie za parę lat będzie miał do powiedzenia coś znacznie ciekawszego i w jego wierszach pięknych myśli wyszukiwać nie będzie trzeba, lecz całe będą ‘do zacytowania’. Póki co – traktuję to jako sympatyczną ciekawostkę na rynku wydawniczym i taki sentymentalny powrót do czasów sprzed paru lat, gdy ja byłam trochę taka jak on.