„Opium w rosole” jest piątą częścią z serii książek „Jeżycjada”, autorką jej jest pani Małgorzata Musierowicz pisarka książek dla dzieci i młodzieży oraz ilustratorka. Urodzona 9 stycznia 1945 roku w Poznaniu. Nigdy nie miałam zamiaru przeczytać tej książki, ale okazało się że jest ona lekturą u mnie w szkole, mimo tego że podeszłam do niej z niechęcią, bo zazwyczaj lektury są dla mnie nieciekawe, to nie zawiodłam się na niej. Powieść ta była pisana najdłużej z całej serii „Jeżycjady”, ukazała się po pięciu latach od wydania czwartej części: „Idy sierpniowej” Ale zaczynając od początku: Akcja rozgrywa się w Poznaniu w latach osiemdziesiątych XX w. Opowiada o życiu paru osób, których drogi schodzą się w pewnych momentach książki. Bohaterami są: Kreska czyli Janina Krechowicz, wnuczka profesora Dmuchawca. Mieszka wraz z dziadkiem ponieważ jej rodzice zniknęli, (o czym w wydanej w 1986 roku i poddanej cenzurze książce się nie mówi) nie radzi sobie zbyt dobrze w szkole, czuje się tam zawsze źle i ma problemy z matematyką i z wychowawczynią. Profesor Dmuchawiec, już nie pracuje; niegdyś uczył w szkole, był wychowawcą wielu klas, teraz dręczą go wyrzuty sumienia że nie wszystkim jego uczniom dobrze się powiodło. Janina chodzi do szkoły, w której uczył jej dziadek, on myśli że jej się tam podoba a ona wie że nienawidzi tej szkoły. Kreska dorabia szyjąc ubrania, ponieważ w domu ciągle brakuje pieniędzy, sama dla siebie też szyje ciuchy. Pociechą dla niej jest przyjaźń z sąsiadem, starszym kolegą ze szkoły Maćkiem Ogorzałką, jednak kiedy skrycie zakochana w nim Kreska odkrywa, że sam Maciek stracił głowę dla innej – pięknej, efektownej i świetnie ubranej Matyldy i przestaje mieć czas dla Kreski, ich przyjaźń zaczyna się chwiać. Główną bohaterką w książce jest jednak ciągle pojawiająca się dziewczynka podająca się za Genowefę Pompke, Trompke, Zombke, Rombke, Sztompke, Lompke lub Bombke, chodzi ona od domu do domu i wprasza się na obiadek, nikt jednak nigdy nie odmawia tego by okazać jej gościnności, pod koniec książki ukazuje się czyim dzieckiem jest tak naprawdę Genowefa. Autorka wiernie przedstawiła w powieści realia życia codziennego w tamtych czasach. Ukazała jak ważne jest to aby myśleć pozytywnie i realizować swoje plany i marzenia, mimo niedogodzeń i wielu utrudnień. Poruszyła też temat typowych problemów nastolatków, oraz mówi o tym jak bardzo potrzebne jest każdemu ciepło domowego ogniska. Książkę czyta się bardzo szybko, ale po przeczytaniu jej czuje się niedosyt, co z też zachęca czytelnika po to by sięgnąć po następną część z tej serii. Z jednej strony cała akcja skupia się najbardziej na wątku miłosnym Janiny i Maćka, a z drugiej na wątku, w którym pojawia się Genowefa. Uważam że książkę czyta się szybko i lekko, przez łatwy język i ciekawą fabułę. podzielona jest ona na 11 rozdziałów i wielu podrozdziałów, po których nazwach można stwierdzić że wszystkie wydarzenia działy się zaledwie w ciągu ponad dwóch i pół miesiąca. Według mnie najciekawszą postacią jest Genowefa, gdyż czytelnik przez cały czas zastanawia się kim ona jest i dlaczego sama włóczy się po mieście wpraszając się do każdego, wszystko okazuje się dopiero pod koniec, jest ona też tajemnicza, zabawna i odgrywa ona bardzo ważną rolę w poszczególnych wydarzeniach. Dla mnie PRL to już historia, ta książka przybliżyła mi też trochę tamte czasy. Akcja w książce jest wartka i dynamiczna, pełna zwrotów akcji - nie znudzi nikogo. Rysunki w książce, oraz sama okładka to wspaniałe rysunki pani Małgorzaty Musierowicz, które bardzo przypadły mi do gustu. Osobiście polecam książkę i teraz mam zamiar zabrać się za wcześniejsze części tej serii a później następne po tej.