„Sąsiadka” Helen Flood to thriller psychologiczny, który przyciągnął mnie okładką. Zaintrygował mnie również opis książki obiecujący powieść w skandynawskim stylu, pełną kłamstw, tajemnic i małżeńskich zdrad z morderstwem w tle.
Historia opowiedziana jest z perspektywy Rikke, żony i matki dwójki dzieci, która jednocześnie ma romans z sąsiadem z góry. Pewnego dnia jednak sąsiad zostaje zamordowany. Wszelkie poszlaki wskazują na to, że musiał tego dokonać któryś z mieszkańców czterorodzinnego domu, w którym mieszka ofiara. Rikke zaczyna zdawać sobie sprawę, że jej romansu nie da się dłużej utrzymać w tajemnicy, jednak chce współpracować z policją, dlatego opowiada śledczym o relacji, jaką utrzymywała z ofiarą. Oczekuje w zamian kilku dni zwłoki w śledztwie, by przygotować się do tej ważnej rozmowy z mężem, a jednocześnie, w miarę swoich możliwości, próbuje ustalić, kto jest mordercą.
Ze zbrodnią wiąże się jeszcze sprawa kotów, które w ostatnim czasie giną w okolicy, a ciała niektórych z nich znajdowane są w makabrycznym stanie. Sąsiedzi zaczynają podejrzewać, że w pobliżu czai się zło. A prywatne śledztwo Rikke przynosi odkrycie tajemnic, które ma każdy z mieszkańców ich domu. W obliczu zabójstwa wszyscy zachowują się podejrzanie i każdy mógłby mieć motyw. Kto jednak zabił naprawdę?
Tego zdradzić nie mogę, jednak sprawa nie jest oczywista. Im więcej dowiadujemy się o życiu mieszkańców domu, tym więcej mamy podejrzeń. Im bardziej analizujemy pewne słowa i zachowania osób związanych ze sprawą, tym wiele z nich wydaje się dziwniejszych. Rikke, która jest zmęczona bezsennością i ogromnym napięciem, w jakim żyje przez konieczność przyznania się do zdrady, nie dostrzega drobiazgów, które w innych okolicznościach mogłyby wzbudzić jej wątpliwości.
Powieść „Sąsiadka” stawia tezę, że ludzie potrafią zrobić rzeczy, o które nigdy by ich nie posądzono, jeśli tylko znajdą odpowiedni motyw. Czasami logika ich rozumowania jest przerażająca. Wydawałoby się, że nie są w stanie skrzywdzić nawet muchy, ale odpowiednio nastawieni potrafią być bezwzględni. Tak jak matki, które pod wpływem impulsu chronią swoje dzieci i potrafią przenosić góry.
Akcja tej powieści nie jest wartka, jednak przyspiesza pod koniec, kiedy już zagadka jest blika rozwiązania. Mimo wszystko w „Sąsiadce” napięcie nie spada, bo cały czas towarzyszymy głównej bohaterce w jej rozterkach. Atmosfera jest przez cały czas ciężka, a podejrzliwość wobec wszystkich sąsiadów udziela się czytelnikowi.
Kiedy sięgam po thrillery, to oczekuję właśnie tego, co dostałam w „Sąsiadce”. Jest zbrodnia, ale nie ma dużo makabry. Powoli, krok po kroku dochodzi do rozwiązania zagadki, a cała historia jest wiarygodnie umotywowana pod względem psychologicznym. Dostajemy obraz mordercy, który z zimną krwią planuje swoje czyny, bo ma ku temu powody.
Opis w blurbie sugeruje, że powieść skupia się na postaci Rikke, która ukrywa zdradę przed mężem i ostatecznie jej rola w zbrodni okazuje się znacząca, choć przez większość czasu na to nie wygląda. Kobieta opisuje, jak doszło do pierwszego spotkania, jak kłamała, by doprowadzić do kolejnych oraz jak niechcianą ostatecznie relacją był romans z ofiarą. Mimo kilku prób, nie potrafiła jej zerwać. Mimo, że w swoim małżeństwie była szczęśliwa. No, powiedzmy, umiarkowanie szczęśliwa.
„Sąsiadka” nie jest może powieścią wyjątkową i szczególnie porywającą i sądzę, że w księgarniach znaleźć można wiele podobnych, jednak ja akurat nie czytam takich książek zbyt często, więc w tym przypadku nie miałam poczucia powtarzalności czy banalności. W pełni mnie usatysfakcjonowała, bo autorka starannie zbudowała postaci pod względem psychologicznym. Intryga kryminalna być może nie jest zbyt zawiła, ale mi to nie przeszkadza. Dobrze mi się czytało, dlatego i Wam polecam.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta w serwisie nakanapie.pl