Charlie, młoda studentka chce zaznać wolności, użyć studenckiego życia, doświadczać nowych rzeczy, stać się w końcu kobietą. Co nie jest łatwe gdy jest się pilnowaną przez braci. Nieoczekiwanie pomocą przychodzi jej Ashton, starszy brat jej przyjaciółki,czego Charlie totalnie się nie spodziewała. Ashton chce wprowadzić ją w ten intymny etap dorosłości, chce nauczyć ją seksualności i jak czerpać z niej przyjemność. Czy Charlie przystanie na propozycje Ashtona i jakie będą tego konsekwencje, musicie się koniecznie przekonać. Mówię Wam warto!
"Mała Charlie" to pierwsza książka od autorki jaką miałam okazję przeczytać, więc nie wiedziałam czego mogę się spodziewać po piórze Zuzanny Kulik, ale podświadomie czułam, że to będzie dobry wybór. No a jak zobaczyłam jakie są tutaj motywy to wiedziałam, że to jest moje #mustread. No bo sami zobaczcie, te motywy aż do mnie krzyczały: różnica wieku (19/30); studentka/prawnik; brat przyjaciółki ; zakazana relacja; sekretny układ; on zakochuje się pierwszy. No nie mogłam przejść obojętnie i to była bardzo dobra decyzja.
Jestem bardzo, bardzo pozytywnie zaskoczona tą książką, a styl w jakim pisze Autorka totalnie mnie kupił i z całą pewnością zapoznam się z innymi tytułami.
Historia Charlie i Ashtona wciągnęła mnie od samego początku i doskonale się bawiłam. Chłonęłam rozdział za rozdziałem, że aż miałam wrażenie, że za krótko spędziłam czasu z tą książką. Zdecydowanie nie brakowało mi tu zadziorności, zabawnych sytuacji, potyczek słownych, sybtelnych uniesień, momentów które pobudzały wyobraźnię czy były pełne czułości, zwyczajnie komfortowe i od których robiło się ciepło na sercu.
Zarówno głowni bohaterowie, jak i Ci drugoplanowi wnoszą coś szczególnego do tej książki, każdy jest inny, ale razem tworzą spójną całość. Nie można narzekać na nudę, bo cały czas coś się dzieje, są też małe zwroty akcji, które dodatkowo nadają tej książce atrakcyjności. Momentami było spokojnie, a za chwilę robiło się dynamicznie, by czytelnik doznał swego rodzaju otrzeźwienia. Jak wspomniałam, nie ma miejsca na nudę.
A jeśli chodzi o relacje Charlie z braćmi, to mimo, że byli nadopiekuńczy to podobało mi się, że są dla siebie wsparciem i w każdej chwili mogli na siebie liczyć.
Natomiast jeśli chodzi o relacje Charlie i Ashtona to cieszę się z tego jak się ona rozwijała, że nie była ona pośpieszna i, że Autorka ten ich układ wprowadziła w swoim czasie i, że działał on w swoim tempie.
Może i miałam nikłe momenty gdy Charlie ciut mnie irytowała; ale za każdym razem przywoływałam swoją irytację do porządku, no bo przecież ona ma tylko 19 lat, i ma prawo czasami zachowywać się irracjonalnie, prawda. Mimo wszystko polubiłam tą dziewczynę i gdzieś wewnętrznie jej kibicowałam, bo wyobrażam sobie, że mając trzech nadopiekuńczych starszych braci, którzy byli niczym strażnicy cnoty i niewinności swojej 'małej siostrzyczki', nie ułatwiali jej doświadczania nastoletniego życia, więc potrafię zrozumieć jej buntownicze momenty 🤭 Za to Ashton rekompensował mi wszystkie niuanse, no po prostu skradł moje serce już w pierwszej scenie w jakiej się pojawił. Wiecie to ten typ nieco gburowaty, mrukliwy, poważny, zaborczy, ale potrafi być jednocześnie opiekuńczy i czuły, a jak kocha to najmocniej na świecie.
Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że to książka jak każda inna, że nic tu nie zaskoczy, że będzie przewidywalnie, ale czasami coś niepozornego, coś do czego nie mamy konkretnych oczekiwań może okazać się strzałem w dziesiątkę. Ta książka jest moim osobistym przykładem, że czasami warto zaryzykować i sięgnąć po nieznane, i że można się pozytywnie zaskoczyć. Dla mnie "Mała Charlie" taka była, zaskakująca.
Jedynie co mi się nie podobało to zakończenie (ale spokojnie, nie ma ono wpływu na mój ogólny odbiór tej historii, bo ten jak widać jest totalnie pozytywny) Po prostu żadna czytelniczka albo prawie żadna, nie lubi zostawać w zawieszeniu i to w takim momencie, ja myślałam, że zejdę na zawał 🤭
Byłam do tego stopnia zdesperowana, że jak tylko skończyłam "Małą Charlie" poszłam sobie na wattpada i przeczytałam dostępne tam rozdziały kontynuacji. I powiem Wam, że podobały mi się one jeszcze bardziej i zdecydowanie jest na co czekać 😍
Mam nadzieję, że się skusicie na poznanie historii Charlie i Ashtona. Osoby które mnie znają, wiedzą, że jak mi coś nie pasuje to nie boję się o tym napisać, a jak się zachwycam to znaczy, że było czym.
Polecam i bardzo zachęcam do lektury 🩷