Miałam ogromne trudności z określeniem uczuć własnych wobec tej powieści. Zachęcona entuzjastyczną recenzją Pabla postanowiłam przeczytać tę książkę. Przyznaję, że innych opinii na jej temat nie przeczytałam z całą świadomością, bo nie chciałam się nastawiać, chociaż już byłam nastawiona - oczekiwałam rewelacji. Pojawianie się recenzji tego tytułu na wielu blogach też nie wydaje mi się być in plus, jeśli chodzi o nastawienie czytelników, ale na pewno książka zaistniała w świadomości blogerów. Ten upiorny kozi łeb pojawiający się często na monitorze na pewno zostanie w pamięci.
Przechodząc do sedna - ta książka nie była dla mnie. Wiem, że można ją odczytywać na wiele sposobów i interpretacji będzie zapewne dużo i różnych i każda będzie dobra. Bo nieważne, co poeta miał na myśli, tylko co wyczytał odbiorca. Każda książka żyje tyle razy, ile razy jest czytana i książki są lustrem - zobaczysz w nich to, co już masz w sobie - któż z nas nie zna tych cytatów? Co ja zobaczyłam w Dżozefie?
Zobaczyłam obraz współczesnej literatury - nic tak nie potrafiło ratować Staśka, jak proza starego dobrego Conrada. Nic innego. Czyżby autor próbował naigrawać się z dokonań literatury "poconradowskiej"? Nie wiem, czy próbował, ja tak to odebrałam. A może śmiał się z czytelników i ich ucieczki od życia w książki?
Kolejny temat:
Znowu zacznę od cytatu: "Niebo gwiaździste nade mną i prawo moralne we mnie." - I. Kant
Czytając o przeżyciach Staszka, wciąż nasuwał mi się ten cytat, uparcie i bez przerwy. Dzieciak tak się nakręcił wyrzutami sumienia, że nie mógł się z nich pozbierać przez całe życie, dopiero koledzy ze szpitala pomogli mu się uporać z własnymi demonami. Czyli możemy tak tłamsić w sobie wszystko długo, oczyszczająca rozmowa pomaga itp. Nie było to zbyt odkrywcze, ale rozumiem, że kogoś mogło zachwycić.
Na koniec zostawiłam sobie to, czego najbardziej nie lubię - majaki, przywidzenia, jakieś omamy, coś, co widzi tylko nasz bohater, inni nie - nie lubię nikomu opowiadać swoich snów, nie lubię, gdy ktoś chce się ze mną dzielić swoimi sennymi majakami, nie lubię czytać o przywidzeniach, nierealnych obrazach migoczących w świecie realnym. Albo coś jest fantastyką (SF, fantasy) i wtedy czytam z nastawieniem na odbiór takiego gatunku, albo nie. Nie, nie lubię gadających rzeźb, przesuwających się ścian w szpitalu.
Być może nie odczytałam wszystkiego tak, jak potrafiłby zrobić to ktoś inny. Może nie dokopałam się do drugiego dna, może... A może po prostu ta książka nie jest dla mnie, tak jak napisałam na samym początku. Kiedyś przy innej książce wspominałam, że nie rozumiem chorób psychicznych i związanych z nimi komplikacji. Dla mnie Staszek był chory psychicznie.
I jeszcze jedno - to jest moja opinia, a nie analiza utworu. Analizować można z kimś, kto już przeczytał, więc nie zagłębiam się w szczegóły.
Zaletą powieści może być świat dresiarzy - specyficzny język, kultura, specyficzne postrzeganie świata. Na pewno inne od mojego. I tę część czytałam z dużym zainteresowaniem - Grzesiek i jego świat bardzo mnie zainteresował i dlatego książce stawiam 4, bo uważam, że była dobra.
Jeśli ktoś doczytał tę moją opinię do końca, to powiem szczerze - polecam - książka jest dość niezwykła i nie wpisuje się w żadne schematy, warto wyrobić sobie o niej własne zdanie.