„Rzeczy niewypowiedziane gdzieś się ulatniają - i wtedy człowiek żałuje. Belman mawiał, że ,,szczęśliwe decyzje są owocami sekund'', a ,,wieczna miłość rozkazuje sercu''. Ja zaś mówię: miłość wymaga nieraz kradzieży.”
Sięgając po tę książkę, zaczęłam zastanawiać się skąd wziął się tytuł książki - ,,Magia krwi''. Krew, która kojarzy nam się z wampirami, bólem, kolorem czerwonym. Magia - czarownice, zaklęcia, starodawne języki.. Moje przypuszczenia trochę się sprawdziły, ale nie do końca. Nie wiedziałam tak naprawdę czego mam się spodziewać po tej powieści, nie czytałam wcześniej żadnych recenzji i chyba dobrze, bo się nie rozczarowałam, ani specjalnie nie zachwycałam nad nią - ale o tym za chwilę.
Kim jest sam autor? Zaczynał jako opiekun osób starszych, następnie był obnośnym sprzedawcą odkurzaczy. Przełomem była jednak oferta pracy we Francji, w Arkane Studios, zajmującej się produkcją gier komputerowych. W wolnym czasie zakończył pracę nad debiutancką powieścią, „Magią krwi”, będącą pierwszym z dwóch planowanych tomów cyklu.
Caliph Howl, główny bohater, studiuje w Desdae. Nie jest jednak zwykłym studentem, jest następcą tronu Księstwa Stoneholdu. Na uczelni poznaje niesamowitą i tajemniczą kobietę o imieniu Sena, z którą będzie spędzał każdą wolną chwilę. Nie wie jednak, że za jakiś czas go wykorzysta do swojego celu. Do Stoneholdu wielkimi krokami nadchodzi wojna, król umiera tragiczną śmiercią. Caliph opuszcza mury Wyższej Szkoły, w najbliższym czasie czeka go walka o własne dziedzictwo i królestwo. Wiedźmy poszukują zaginionej książki ,,Cisrym Ta'', nie wiedzą i nie podejrzewają jednak kto ją może mieć. Sena wie, że będzie potrzebowała Calipha, aby jej plan się powiódł..
,,Magia krwi'' nie jest kolejną książką o nieszczęśliwej miłości śmiertelniczki i wampira, albo czarownicy i śmiertelnika. Anthony Huso wprowadził wątek miłości, ale to nie było najważniejszym elementem tej książki i fragmenty z Seną i Caliphem nie były sztuczne. Czytało się je naturalnie, dzięki temu, że autor nie stworzył tej ostatnio popularnej ,,nieszczęśliwej miłości''. Za to można mu dziękować. Lektura jest obszerna, więc nie jesteśmy zdziwieni jej wielowątkowością.
Pozycja ta wywarła na mnie pozytywne wrażenie, ale były momenty, w których z trudem przychodziło mi jej czytanie. Autor stworzył świat, w którym spotkamy się z magią, staromową i technologią, która tak mnie w tej książce irytowała, że miałam ochotę ją wtedy odłożyć. Nie wiedziałam o co chodziło ze statkami, jakimiś dziwnymi urządzeniami, które miały uratować albo zniszczyć królestwo, dlatego że autor posługiwał się językiem, który sprawiał trudność w czytaniu. Według mnie było to niepotrzebne i gdybym mogła wyrwałabym strony na których były te obszerne opisy.
Postacie, które stworzył Huso, zostały przedstawione barwnie, o każdym bohaterze mogliśmy się czegoś dowiedzieć. Minusem jednak jest to, że postaci w tej książce jest mnóstwo. Non stop poznajemy kogoś nowego, a każda postać tak naprawdę jest ważna i odgrywa jakąś rolę w tej historii. Dlatego możemy się w tym wszystkim pogubić i nie wiedzieć o co chodzi, a gdy dojdą jeszcze obszerne opisy o technologii, wtedy jest jeszcze gorzej..
Fragmenty o wiedźmach, zaginionej książce, napadzie na zamek, zdradzie, studiach w Desdae i związku Calipha z Seną są tak naprawdę tymi najciekawszymi, w których było najwięcej akcji. Nie nudziłam się i czytałam z wypiekami na twarzy, bo chciałam wiedzieć wszystko: co będzie dalej, dlaczego tak, po co itd. Książka jest przepełniona szybkimi zwrotami akcji, więc za to ogromny plus dla autora. A dla Was czytelnicy taka mała wskazówka: nie ufajcie żadnemu bohaterowi, nawet swojemu ulubionemu. Polecam! :)