Powieść „Stary król na wygnaniu” to zapis jego życia i relacji z chorującym na Alzheimera ojcem. Jest to książka niebywale poruszająca. Autor stara się przybliżyć czytelnikowi postać swojego ojca- Augusta, z czasów przez objawami choroby, jak i już jej się poddającego. Mimo ciężkiego życia na wsi, trudnych chwil w czasie II wojny światowej, które spowodowały, że nie chciał podróżować, ani opuszczać swojego rodzinnego domu, jawi nam się jako ktoś, kto ma swoje osobiste miejsce na ziemi, do którego jest niesamowicie przywiązany. Autor przyznaje, że choroba ojca bardzo go do niego zbliżyła, i że wprost niebywałe jest, że to co z reguły powoduje gorsze relacje, w jego przypadku pozwoliło na poznawanie się nawzajem na nowo, i stworzenie jeszcze większych więzi. „Jest między nami coś takiego, co sprawia, ze dzięki niemu otworzyłem się bardziej na świat. Coś, że tak powiem, przeciwnego temu, co mówi się o chorobie Alzheimera – ze tnie więzi. Czasami jednak je zawiązuje.”
Poruszający jest brak zgody zarówno całej rodziny, jak i autora na postępującą chorobę. Strach jaki ich opanował, nie dawał na początku szans na racjonalne postępowanie. Dopiero poznanie przebiegu choroby jak i jej akceptacja, pozwoliła na zorganizowanie konkretnej i fachowej opieki. Nawet już w chwili gdy August znajduje się w domu opieki, nie wszyscy w rodzinie są w stanie poradzić sobie z tymi faktami – zarówno choroby, jak i miejsca w którym przebywa..
Na tym tle zupełnie inna jest relacja autora z ojcem. Naprawdę czarujące są przytoczone rozmowy które toczyli, sposób w jaki się obydwoje traktowali, i wzajemna miłość, która przebija się przez każdą stronę powieści.
August jawi nam się się jako filozof z mnóstwem trafnych określeń i powiedzonek. Może bawić, rozczulać i niesamowicie wzruszać. Ciężko stwierdzić, czy budzi naszą sympatię przez sposób jaki opisuje go syn, czy faktycznie jest tak bardzo w swojej nieporadności czarujący. Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że jego mózg nie pracuje tak jak trzeba, nieustanie szuka domu nawet w nim będąc, w wielką konsternację wprowadza go wykonywanie znanych do tej pory czynności. Na pytanie jak się miewa, odpowiada -”No więc muszę powiedzieć, miewam się dobrze. Aczkolwiek w cudzysłowie, bo nie jestem w stanie tego ocenić”.
Mnie osobiście „Stary król na wygnaniu” ogromnie się podobał. Pomimo tego, że z reguły unikam literatury podejmującej problemy chorób, ta pozycja zaciekawiła mnie i czytało mi się ją bardzo dobrze. Autor dodatkowo w fabułę wplótł historię swojej rodziny, jak i pierwszych prób swojego pisarstwa. Podziwiam go, że mimo tak trudnych chwil, w których był potrzebny ogrom cierpliwości, nie stracił pogody ducha, która w pośredni sposób dawała jego ojcu poczucie bezpieczeństwa.
Jaki naprawdę jest August Geiger? Myślę, że najlepiej to zilustruje cytat: "jestem takim niegroźnym człowieczkiem na boskim padole, który nie robi większych psikusów i daje innym pożyć.”
Zapraszam do lektury tych wszystkich, którzy lubią, jak przeczytana książka nie daje im długo spokoju, żyje w nich i zmusza do przemyśleń.