Arkadiusz Kasprzak zadebiutował powieścią „Psoriasis Vulgarna”, w której – opisując przygody chorego na łuszczycę Łukasza Wilka – zaraża tolerancją. „Psoriasis Vulgarna” jest moim numerem jeden w kategorii tzw. książek uświadamiających. Dowiedziałam się z niej dużo o łuszczycy, a Arkadiusz Kasprzak oczarował mnie stylem przekazu. Przede wszystkim brakiem roszczeniowości. On nie mówi: „Łuszczyca nie zaraża, więc masz nas szanować ty nietolerancyjny narodzie.” On akceptuje, że ktoś może tego nie wiedzieć i mieć obawy widząc nieestetyczne plamy, dlatego opowiada o chorobie. W drugiej części perypetii Pana Wilka, zatytułowanej „Psoriasis Sequentia”, autor zaraża motywacją. Sprawdźmy z jakim skutkiem.
Fabułę mogłabym opisać krótko – dalsze lody Łucji i Łukasza. Domyślam się jednak, że wam to nie wystarczy. Pewnie jesteście ciekawi, czy będzie burzliwie. I tak, i nie. W książce ciągle coś się dzieje. Arkadiusz Kasprzak opisuje zarówno codzienne życie małżeństwa – herbatka na werandzie, czy zabawy z córeczkami – pracę Łukasza (oj, tu będzie namieszane), realizację jego pasji (przypominam, że bardzo lubi jeździć na rowerze), nowy projekt, relacje rodzinne (szczególnie z bratem), a nawet pojawia się krótki, ale pełen akcji, wątek kryminalny.
W tym szaleństwie udaje się zachować naturalność. Myślę, że to dzięki temu, iż Łukasz Wilk jest alter ego autora. Wystarczy zerknąć na jego profile w mediach społecznościowych, żeby zobaczyć, że Arkadiusz Kasprzak również choruje na łuszczycę, lubi sport, ma córki, a do tego bohater powieści, podobnie jak jego twórca, zmotywowany chorobą pisze książkę.
O tempo akcji świetnie dbają 3 postacie drugoplanowe: znani z pierwszej części Oliwia (mistrzyni intryg) i Daniel (brat Łukasza i czarna owca rodziny), a także nowa znajoma Antonina (samotniczka). One sprawiają, że życie głównego bohatera nie kręci się wyłącznie wokół pracy, domu i pasji. Wprowadzają do fabuły ten element: „O co chodzi?”, tak potrzebny, żeby zaciekawić czytelnika.
A jak poszło „zarażanie” motywacją? Wydaje mi się, że zostały tu pomylone pojęcia „motywacja” i „inspiracja”. Bohatera powieści choroba zainspirowała do napisania książki, a jego motywacją był ostracyzm, z którym spotykają się chorzy na łuszczycę. Zamiast ubolewać nad swoją, nota bene nieuleczalną chorobą, wykorzystuje ją, aby zrobić coś dobrego, czyli uświadamiać, i pomagać innym chorym. Takie jest dla mnie przesłanie „Psoriasis Sequentia”, żeby nie użalać się nad sobą, żeby złe emocje zamienić na energię do działania. Na swoim przykładzie mogę wam powiedzieć, że warto. Swojego bloga zaczęłam pisać w ciężkim dla mnie czasie. Był on odskocznią od osobistych problemów. Coś co miało tylko zająć myśli przekształciło się w coraz prężniej działającą stronę
www.
Na koniec wypada napisać, czy ta powieść mi się spodobała. W „Psoriasis Sequentia” Arkadiusz Kasprzak podejmuje nieco więcej tematów niż w swojej poprzedniej książce. Pojawiają się wątki depresji, cukrzycy, uczciwości i in. Malkontenci pewnie powiedzą, że za dużo, albo skrytykują opisy życia rodzinnego – że za zwykłe. Ale ja malkontentem nie jestem. Może książka ta ma lepsze i gorsze momenty, jednak szala przechyla się ku lepszym. Do tego autor umie stworzyć więź czytelnik-bohater. Ja miałam wrażenie, że Łucja i Łukasz to moi bliscy znajomi. I jeszcze jedno „do tego”. Może się powtarzam, ale podoba mi się co Arkadiusz Kasprzak robi i jak to robi. Forma jest ciekawa, a ja – odbiorca – nie czuję się atakowana za swoją niewiedzę. Co prawda motywacją nie zostałam „zarażona”, ale ja chyba tego nie potrzebowałam.