Aniołowie objawili się ludziom. Teraz "potwory" muszą walczyć o to, aby broń ludzka nie trafiła do rąk Serafinów, co z pewnością nie przyniosłoby niczego dobrego żadnemu ze światów. Karou po tym, jak wróciła do swoich, zajmuje pozycję wskrzesiciela i robi wszystko, aby im pomóc. Bez niej chimery nie miałyby szans w starciach z aniołami, które zdają się nigdy nie kończyć. Jednakże, teraz, po przewrocie Akivy, zarówno aniołowie jak i chimery stają przed niełatwym zadaniem - podjęcia sojuszu przeciwko Jaelowi.
Nawet jeśli dla chimer wróg niewiele się zmienił, to z pewnością zmieniło się ich podejście do walki. Teraz przyjdzie im walczyć o swoją przyszłość i przyszłość całego Eretz, które zdaje pogrążać się w coraz większym chaosie. Jednak nawet tak szlachetny cel nie spowoduje, że obu grupom łatwiej będzie, nie tylko współpracować, ale i się porozumieć. Czy sojusz ten ma szanse na powodzenie? Czy od lat walczące przeciwko sobie strony zjednoczą się, aby ocalić nie tylko swój świat, ale i świat ludzi? Co dzieje się w krainie Stelian, gdzie niebo wygląda, jakby krwawiło? Kim tak naprawdę jest Eliza, której sny zdają się kryć w sobie prawdę? Jakie tajemnice jeszcze skrywa przed nami autorka?
"Powstały ze zdrady i desperacji, pośród rozwścieczonych potworów i w obliczu inwazji aniołów, na tle oszustwa, które przypominało oczekiwanie na wybuch, jakimś cudem to tutaj był początek."[s. 35]
Pozycja ta to przede wszystkim gromadzenie sił przed ostatecznym starciem z Jaelem i jego wojskiem. Chimery i Serafini Bastardzi jednoczą się w kruchym porozumieniu, aby pokonać wspólnego wroga i ocalić swój świat, i swoją przyszłość. Dlatego też książka ta zawiera głównie budowanie napięcia przed wielkim finałem, szkoda zatem, że wydawnictwo zdecydowało się ostatni tom podzielić na dwie części - ważniejsze jednak, że powieść ta w ogóle została u nas wydana! Tak czy inaczej, akcja dzieje się w bardzo krótkim czasie, a autorka skupia się głównie na budowaniu napięcia, rozwoju postaci, opisach sytuacji w różnych miejscach i u różnych bohaterów, dodając przy tym nowe, zapewne kluczowe, postaci. Pisarka także dokłada czytelnikowi kilka niezwykle ciekawych informacji, które, choć są szczątkowe, powoli wprowadzają zamęt i niepewność względem tego, co naprawdę ma się w przyszłości wydarzyć.
Pisarka świetnie łączy wszystkie wątki, wplatając do całości kolejne, przez co czytelnik w ogóle nie wie, czego może się spodziewać. Wątek romantyczny nadal pozostaje w tle innych wydarzeń, które napędzają całą akcję, dzięki czemu w pozycji tej nie uświadczy się przesłodzonych dialogów bądź przemyśleń zakochanych bohaterów, co zresztą od początku nie było zamysłem autorki. Laini Taylor postawiła na większy i ciekawszy obraz, ukazując m.in. wieloletnią wojnę pomiędzy dwoma obozami, przenikanie się światów, a także tajemnicze pochodzenie niektórych bohaterów.
Warto zauważyć, że nawet po dwóch świetnych tomach, autorka nadal ma pomysł na rozwój wykreowanego przez siebie świata i rozwój bohaterów, dzięki czemu wciąż potrafi ona zaskoczyć i, nawet jeśli akcja stoi w miejscu, sprawić, że czytelnik nie nudzi się, a wręcz przeciwnie - z zainteresowaniem pochłania kolejne strony powieści. Moim zdaniem Laini Taylor spisała się naprawdę dobrze i utrzymała świetny poziom, zarówno fabularny i stylistyczny, aż do ostatniego tomu, a przynajmniej do jego początku. Już odczuwam smutek na myśl o konieczności rozstania się z tym światem i jego mieszkańcami, jednakże wiem, że kiedyś z pewnością jeszcze do niego wrócę.
"Ludzie mający tajemnice nie powinni sobie robić wrogów [...]"[s. 75]
Pozycja ta, to dobrze napisana kontynuacja, aczkolwiek stwierdzam to tylko na podstawie pierwszej części powieści, która, tak czy inaczej, przypadła mi do gustu i w związku z tym żywię nadzieję, że tak samo będzie z następną i ostatnią już częścią trzeciego tomu, a obraz całości pozostanie na równie dobrym poziomie. Muszę przyznać, że z jednej strony szkoda, że powieść ta została podzielona na dwie części, bowiem pierwsza książka urywa się w najciekawszym momencie, jednak z drugiej strony oznacza to, że finał został odroczony aż o całą książkę, co z kolei gwarantuje (pozornie) dłuższą rozrywkę.
Pierwszą część "Snów bogów i potworów" zdecydowanie polecam wszystkim ciekawym dalszych losów bohaterów tej serii. Pamiętajcie jednak, że przed sięgnięciem po tę pozycję może warto będzie zaopatrzyć się od razu także w drugą część, aby nie musieć przerywać lektury w jej najciekawszym momencie. Choć część pierwsza nie obfituje w nagłe zwroty akcji, o czym już wspominałam, to jednak tak do końca nie można tego po niej oczekiwać, skoro jest to tylko początek właściwej książki - dlatego też nie można uznać tego za jej wadę. Ja właśnie, podekscytowana opisanymi w tej pozycji wydarzeniami, już nie mogę doczekać się dalszej części tej powieści i poznania końca historii, która podbiła moje serce już kilka lat temu. Liczę na masę różnych wrażeń i emocji, bowiem jak dotąd autorka na tym polu mnie nie zawiodła, zatem i tę powieść czytało mi się równie dobrze, szybko i przyjemnie, co i dwa poprzednie tomy.
"Wiele jest między nami śmierci, ale zachowujemy się tak, jakbyśmy mieli zwłoki przyczepione do kostek. A to są dusze wolne w świecie żywiołów. [...] Już ich nie ma, nie można ich zranić, ale my ciągniemy za sobą wspomnienie o nich i robimy wszystko, co najgorsze, tak jakby wymagały, żeby je pomścić."[s. 200]