Opowiadając historię czarnoskórej Cory, która zbiegła z plantacji w Georgii i ucieka przed prześladowcami po całej Ameryce, przedstawia autor czasy niewolnictwa w USA w początkach XIX wieku. Mimo że w książce jest trochę fantazjowania i mieszania planów czasowych, dostajemy przerażającą i realistyczną (opartą na faktach!) opowieść. Oto na plantacjach bawełny niewolnicy są traktowani jak woły robocze i niemiłosiernie bici za każde nieposłuszeństwo. W Karolinie Północnej kolorowych prześladuje się jak żydów w czasach Holokaustu: samozwańcza milicja obywatelska patroluje okolice i przeszukuje domy, a biała rodzina przechowująca zbiegłego niewolnika karana jest śmiercią. Zaś cotygodniową publiczną rozrywką jest lincz murzyńskich zbiegów oraz białych, którzy im pomagają, itd., itp.
Wszechobecna w książce jest przemoc, śmierć, nieszczęście. Jakbym czytał opowieści o łapankach na Żydów i ich eksterminacji w czasie wojny, albo o Kołymie. I to tak trwało w Ameryce przez dziesięciolecia.
A podstawą owych praktyk był ugruntowany system przekonań i zachowań, biali głęboko wierzyli, że czarni są niezdolni do samodzielnej egzystencji, głupi i zepsuci, muszą być zatem kontrolowani i poddani ostrej dyscyplinie. No cóż, jakby się zastanowić, to w historii ludzkości przeważał czas, gdy jedni ludzie traktowali innych ludzi jak zwierzęta gospodarskie, zaganiając ich do wyniszczającej pracy, pozbawiając wszelkich praw i bestialsko bijąc za najmniejsze przewinienia. Nawet w XX wieku to rzecz znana, wystarczy wspomnieć obozy hitlerowskie czy sowieckie łagry. Zatem z naszej, europejskiej perspektywy to nic nowego, ale Amerykanom trzeba to przypominać: wypierają ze zbiorowej pamięci niewygodne fakty ze swojej historii (nie tylko oni!). Nie bez przyczyny w Waszyngtonie, stolicy USA, jest imponujące Muzeum Holokaustu, a nie ma Muzeum Niewolnictwa. Dlatego ta powieść jest też wielkim oskarżeniem Ameryki, nieprzypadkowo jeden z bohaterów mówi: „Ten naród nie powinien istnieć, jeżeli istnieje sprawiedliwość na tym świecie, jest bowiem zbudowany na mordzie, kradzieży i okrucieństwie.”
Pokazuje również Whitehead pęknięcie społeczeństwa amerykańskiego, z jednej strony Północ gdzie kolorowi mają pełne prawa i żywy jest ruch abolicjonistyczny, z drugiej Południe gdzie niewolnictwo jest podstawą systemu społecznego i ekonomicznej prosperity. To pęknięcie zaowocowało wojną secesyjną, a jego skutki są widoczne do dziś.
Rzecz cała napisana jest poprawnie, ale bez przepychu, dosyć chłodno powiedziałbym, czasami autor wręcz przynudza. Myślę, że to jedna z owych powieści, która bardziej przemawia do Amerykanów niż do nas.
Słuchałem audiobooka w doskonałym jak zwykle wykonaniu Marcina Popczyńskiego.