Raymond E. Feist jest twórcą literatury fantasy i zajmuje się tym zawodowo od ponad 30 lat. Akcja jego książek dzieje się w dwóch fikcyjnych światach: Midkemii i Kelewanie, połączonych ze sobą za pomocą magicznych szczelin.
Pierwszym napisanym przez Feista cyklem była Saga o wojnie światów, powstała w l. 80. W następnych latach powstawały kolejne serie, podejmujące nowe wątki, częściowo nawiązujące również do wydarzeń już opisanych oraz z udziałem już znanych bohaterów.
Lot Nocnych Jastrzębi rozpoczynający trylogię Saga Wojen Mroku jest moim pierwszym spotkaniem z twórczością tego autora i na pewno nie ostatnim.
Początkowo akcja toczy się w dwóch odrębnych wątkach, które z czasem połączą się w jeden.
Konklawe Cieni czyli rada zrzeszająca magów staje przed poważnym problemem. W okrutny sposób giną ludzie, co szybko zostaje przypisane tajemniczej gildii asasynów Czarnym Jastrzębiom. Zabójcy ci są nieuchwytni i święcie wierzą we własną ideologię, co bardzo utrudnia jakąkolwiek infiltrację grupy od środka. Złapani, wolą umrzeć, niż wydać kompanów.
Oprócz tego gdzieś wśród ważnych tego świata kryje się szalony mag, który potrafi przenosić swoją duszę z ciała do ciała, dzięki czemu nie tylko długo żyje, ale i jest równie nieuchwytny jak Nocne Jastrzębie.
Rada czarodziejów z Pugiem i jego bliskimi na czele wszczyna dochodzenie. Odkrycie w czyim ciele przebywa Leso Varen jest kluczowe dla losów całego kraju.
We wszystkie te intrygi zupełnie przypadkiem zostają wplątani dwaj przybrani bracia: Zane i Tad. Ich matka, w trosce o ich przyszłość, prosi swojego kochanka Caleba (notabene syn Puga) o pokierowanie edukacją braci i nadanie im celu w życiu. Caleb, żeniąc się z matką chłopców, staje się jednocześnie ich ojcem, więc szybko wciąga młodzieńców w rodzinne sprawy.
Historia toczy się dość przystępnym tempem, ani za szybko, ani za wolno, dialogi są zabawne, a postaci ciekawe, czyta się więc naprawdę dobrze, tym bardziej, że książka do opasłych nie należy. Opowieść jest spójna, zaskakuje dobrze zbudowaną intrygą, co powoduje, że odbierałam ją bardziej jako powieść przygodową, niż fantasy. Zakończenie nie rozwiązuje wszystkich wątków, przeciwnie zapowiada kolejne, wszak jest to trylogia.
Pewna trudność przy odbiorze książki tkwi jednak zupełnie gdzie indziej. Już na samym początku lektury autor zarzuca czytelnika masą imion, pojawiają się nowi bohaterowie i stale są odwołania do tego co już się kiedyś wydarzyło. Dla czytelnika, który poprzednich serii nie zna, stanowi to pewne utrudnienie. Niby Saga Wojen Mroku jest oddzielną historią, ale autor wciąż odwołuje się do innych momentów z życia swoich bohaterów. Przejrzałam sobie listę tego co napisał Feist, a trochę tego jest i okazało się, że jest cykl, o tym, kiedy Pug był młody i magiem dopiero się stawał oraz kilka innych serii o ważnych dla tej krainy wydarzeniach. Opisy treści tych książek brzmią ciekawie i aż chciałoby się od razu do nich sięgnąć, jednak pierwsze książki tego autora w Polsce pojawiły się w połowie l. 90 i teraz o niektóre z nich będzie trudno, chyba że ktoś lubi przepłacać. W trakcie lektury Lotu Nocnych Jastrzębi odzywało się też we mnie uczucie niedosytu oraz wrażenie, że coś przegapiłam, co podejrzewam jest efektem nieznajomości pozostałych książek tego autora.
Dla mnie stanowi to zachętę do zapoznania się z innymi książkami Feista. Jeśli idzie o kontynuację Lotu Nocnych Jastrzębi zarówno sam świat przedstawiony, jak i bohaterowie są na tyle sympatyczni i ciekawi, że od razu sięgam po drugi tom.
opublikowana także na moim blogu W Pępku Trójmiasta