Fascynująca powieść historyczna, utkana misternie z losów kobiet w siedemnastowiecznej Persji. Ukazująca codzienność przetykaną przypowieściami i marzeniami kilkunastoletniej dziewczyny. Towarzyszymy bohaterce w trudnych wydarzeniach, jakie doświadczają tak młodą i zasadniczo głupiutką jeszcze osobę. Poczynając od żalu po stracie ojca, poprzez utratę możliwości godnego wyjścia za mąż, podejmowania pochopnych decyzji i często marnowania szans na polepszenie swego losu. Jednak czy piętnastolatka wychowująca się w środowisku wiejskim może mieć bogate wyobrażenie o życiu w ogóle, a o życiu w Isfahan, na łasce dalekiej rodziny w szczególności?
Pokrótce opisane perypetie kilku osób są nierozerwalnie związane z motywem przewodnim, jakim jest splatanie przędzy dywanów. Każdy, jeśli tylko potrafi i stać go na wełnę, może tworzyć barwne obrazy. Jednak nie każdy tkający może zostać rzemieślnikiem, do tego uznanym, dzięki czemu zyskuje się i w oczach społeczeństwa, i jest się dobrze wynagradzanym za swą pracę. Pracą również rządzi tradycja, to w jaki sposób tworzy się wzory i to kto może być przyuczany do fachu. Zresztą tradycja przenika do każdej elementarnej cząstki przedstawionego nam świata. Wyznacza szczegółowo ramy życia rodzinnego, sposobu przyjmowania gości oraz traktowania rodziny, a przede wszystkim kobiet i pozycji, jaką każdy w niej zajmuje. Społeczeństwa patriarchalne dają władzę mężczyznom, ale to nie znaczy, że kobiety na jakimś polu nie przejmują roli głównodowodzących. To one rządzą w domu, a jeśli są dość mądre, bądź przebiegłe - jak żona Gostahana - potrafią właściwą manipulacją skutecznie osiągnąć każdy cel. I w takim środowisku przychodzi egzystować wiejskiej dziewczynie, która wraz z matką staje się z dnia na dzień służącą. Nie najlepszy los jest im pisany, ale to co odróżnia bohaterkę od innych dziewcząt, to szczera chęć nauki i praca przy kobiercach. I choć wydaje się, że irańskie kobiety mają niewielką szansę na dokonywanie samodzielnych wyborów, to nikt nie zabroni im marzyć i w sprzyjającym momencie wykorzystać okoliczności by je urzeczywistnić.
Osoba, którą poznajemy na początku opowieści to zupełnie ktoś inny, niż bohaterka, którą dostrzegamy na końcu. Doświadczenia jakim w krótkim czasie podlega zmieniają ją nieodwracalnie. I mimo dotkliwych upokorzeń i rozczarowań, które jak ciernie wbijają się w nią z każdej strony, zyskuje siłę i pewność, w którym kierunku podążać.
Anita Amirrezvani posługuje się tak barwnym, plastycznym językiem, że za każdym razem, gdy trafiałam na fragmenty dotyczące pracy kobierniczej zaczynałam odtwarzać w wyobraźni wzory dywanów. Dzięki "Krwi kwiatów" łatwiej mi zrozumieć kulturę krajów osmańskich, gdzie tradycja wzornictwa odgrywa pierwszoplanową rolę. A przy tym dywany, gobeliny nie są tylko zwykłymi kawałkami tkaniny, ale historią czyjejś ciężkiej pracy, aż po utratę zdrowia.
Ta książka oczarowała mnie głównie ze względu na lekki, nieco baśniowy sposób narracji. Bo "Krew kwiatów jest jak opowieść Szeherezady, w którą z przyjemnością zatapiamy się, szczególnie po ciężkim dniu. Mimo iż nie dostajemy smakowitych opisów z życia w haremie, jak to sugeruje się na okładce, to jednak podczas czytania towarzyszy to szczególne uczucie magii i nostalgii za dawnymi czasami. A otwarte zakończenie, takie, które nie kieruje czytelnika na konkretne drogi kształtujące dalsze losy bohaterów, stanowi dla mnie dodatkowy atut tego typu opowieści.