Henryk Grynberg jest polskim prozaikiem, poetą, eseistą i dramaturgiem mieszkającym na stałe w USA. Przeżył wraz z matką lata okupacji hitlerowskiej dzięki pomocy Polaków. Natomiast jego ojciec został zamordowany przez polskiego chłopa, któremu powierzył swoje krowy, a dwuletni brat wydany przez polską rodzinę i zamordowany przez Niemców. Jednak na stwierdzenie, że rodzinę zamordowali mu Polacy, odpowiada : „nie, to byli bandyci”. Po wojnie skończył studia dziennikarskie, a później występował w Teatrze Żydowskim. Wraz z Teatrem wyjechał w 1967 roku do USA i tam pozostał. W swojej twórczości zajmuje się głównie tematyką Holocaustu i losów polskich Żydów. Jedną z tych powieści jest „Kadisz”. Na wstępie autor ostrzega, aby nie łączyć osoby narratora z autorem, ale też nie utożsamiać postaci z powieści z autentycznymi. Bardzo wymowny jest tytuł książki „Kadysz”. Kadysz jest jedną z najważniejszych i najczęściej odmawianych modlitw w judaiźmie wyrażająca wiarę w Jedynego Boga i sławiącą Jego wielkość. Kadysz jest obowiązkowo odmawiany po śmierci przez 10 dorosłych mężczyzn żydowskich. Narrator tej powieści poczuł się dopiero Żydem i uwierzył w tą modlitwę, gdy odmawiano ją po śmierci ojczyma. Jednak po śmierci matki uniemożliwiono jej odmówienie. „Kadisz” jest bolesną opowieścią, gdyż dotyczy śmierci najbliższych. Opowiada o ciężkim losie ludzi, którzy uratowali się z Holokaustu, a teraz próbują żyć w obcym im świecie. Opowiada o odchodzeniu ludzi, którzy jeszcze pamiętają „tamten świat”, świat z przed tej wielkiej tragedii i mogliby o nim dać świadectwo. Opowiada o ludziach, o których pamięć zanika. Jednak główny jej wymiar jest bardzo kameralny. Jest to opowieść o odchodzeniu i umieraniu matki narratora i związane z tym cierpieniem najbliższych. Śmierć matki jest zerwaniem ostatniego ogniwa ze światem, który już nie istnieje, a który był im tak bliski. Obok tego przyglądamy się trudnym relacjom narratora z bratem przyrodnim (narrator cały czas to podkreśla) i dość powierzchownych relacji z innymi członkami rodziny. Jednak trochę rozczarowało mnie zakończenie, no cóż życie musi się toczyć dalej. Z jednej strony cierpię wraz z narratorem, z drugiej strony wzbudza mój sprzeciw. Jest to osoba niezwykle bierna, która jednak ma pretensje do wszystkich dookoła, że sprawy nie toczą się tak jakby on to widział. Książka na jeden wieczór, którą warto poznać.