Ostatnio w poszukiwaniu czegoś do czytania weszłam na strych i zajrzała do wielkiego pudła z książkami. Tak, wiem, że nie jest to odpowiednie miejsce do przechowywania woluminów, ale mając ograniczoną przestrzeń w domu, trzeba sobie jakoś radzić. No i w tym pudle znalazłam właśnie "Ławeczkę pod bzem" autorstwa Agnieszki Olejnik. Do tej pory czytałam mniejsze objętościowo powieści, ta zaś jest nieco grubiutka, jednak wcale mnie to nie zniechęciło. Zwłaszcza, że tytuł i okładka przypominają, iż wkrótce nadejdzie wiosna.
"Ławeczka pod bzem" to druga powieść Agnieszki Olejnik, którą przeczytałam. Pierwszą z nich była "Już nie czekam". Objętościowo "Ławeczka..." ją przebija. Czy fabularnie też? Mam troszkę problem z oceną, gdyż początek mocno mi się dłużył i już kilkakrornie chciałam porzucić czytanie, ale końcówka nabrała takiego tempa, że gdyby nie ci sami bohaterowie, to miałabym wątpliwości, czy to cały czas jest ta sama historia.
Główną bohaterką jest Iga, dziewczyna, która pomimo dorosłego wieku mieszka nadal z mamą. Jej życie charakteryzuje się brakiem perspektyw na zmiany i rozwój w kierunku, w którym marzyła. Pewnego dnia jednak los uśmiech się do kobiety i wygrywa ona główną nagrodę na loterii pieniężnej. Po początkowym szoku dociera do niej ten fakt i kobieta zaczyna wydawać pieniądze. Jednak nie szasta nimi na prawo i lewo. Pomimo wzrostu stanu konta, jej charakter pozostaje niezmienny. Jej marzeniem jest dom z ławeczką pod bzem. Czy uda jej się je spełnić? Po drodze do tego celu spotka kilku mężczyzn. Życie uczuciowe również odgrywa w tej książce wielką rolę. W tej kwestii też liczcie na niespodziewany przebieg wydarzeń.
Jak już wcześniej wspomniałam zbyt długi początek przynudza. Jest w nim wiele wewnętrznych monologów bohaterki, retrospekcji z przeszłości i niestety... braku nadziei na interesujący rozwój wydarzeń. Jednak w końcu to wrażenie mija i ostatecznie nabrałam ciekawości, jak zakończy się ta historia. Wzbogacenie się to jeden z głównych tematów tej powieści. Z jednej strony to zjawisko przedstawiono z rozsądnej strony, gdyż protagonistka nie zmienia się na gorsze pod wpływem zastrzyku gotówki, tylko chce zrealizować swoje marzenia. Jednak nie brak w niej także chęci zemsty na pewnych osobach i momentami z premedytacją wykorzystuje swoje niebywałe szczęście, by dopiec innym. Nic w sumie dziwnego, myślę, że każdy z nas, gdyby w nieszkodliwy sposób mógł dopiec komuś, kto zalazł mu za skórę, zrobiłby to bez wahania. Zatem to są ludzkie, realistyczne decyzje, które stawiają Igę w świetle człowieka z krwi i kości, nie tylko takiego fikcyjnego. Autorka nie wybiela jej, ale nadaje wad, ludzkich odruchów, mimo że mogłaby całkowicie pójść w stronę zanielenia głównej bohaterki. Akcja rozgrywa się w kilku porach roku, więc odbędziemy podróż jako obserwatorzy wewnętrznych i zewnętrznych zmian dotyczących bohaterki i jej otoczenia.
Agnieszka Olejnik postawiła też na żartobliwy styl w tej powieści, Iga ma do siebie niebywały dystans i mimo życiowych niepowodzeń mają one bardziej humorystyczny niż rozpaczliwy wydźwięk . Niektóre śmieszne sceny autorce udały się bardzo dobrze i wywoływały uśmiech na mojej twarzy, inne były bardziej sztuczne i mniej udane, jednak zapamiętam tylko te pierwsze i między innymi ze względu na nie warto przeżyć tę czytelniczą przygodę.