"Look at me Princess" autorstwa Aleksandry Nil to publikacja, którą chodziła już za mną od dłuższego czasu, ale jakoś nie mogłam się za nią zabrać. Co nóż przesuwałam palcem po jej grzbiecie, by w ostatniej chwili zdecydować się jednak na inną z licznych książek, które znajdują się na moim regale. Dlaczego? Muszę przyznać, że po przeczytaniu opisu książki, miałam bardzo duże oczekiwania wobec tej publikacji i chyba gdzieś z tyłu głowy nie chciałam, aby rozminęły się z rzeczywistością. Czy było to uzasadnione? Odpowiedź na to pytanie poznacie nieco później. Najpierw skupmy się na tym, o czym w ogóle ta historia jest.
Rodziny Rihana Taylora i Leili Harrison mieszkają w swoim bliskim sąsiedztwie, co miało znaczący wpływ na to, że już w dzieciństwie zostali najlepszymi przyjaciółmi. Niestety ich wyjątkowa zażyłość nie podobała się ich rodzicom, którzy nie pałają do siebie sympatią i starają się zrobić wszystko, aby ich rozdzielić. Jednak dzieciaki zupełnie się tym nie przejmują i mimo niezadowolenia swoich rodzin, kontynuują przyjaźń.
Do czasu.
Gdy nastoletni Rihan odkrył, że Leila jest dla niego zdecydowanie kimś więcej niż tylko przyjaciółką, postanowił postawić wszystko na jedną kartę i wyznać jej swoje uczucia. Niestety dziewczyna, która jest zakochana w szkolnym playboyu, łamie mu serce, dając jasno do zrozumienia, że ona nie odwzajemnia jego uczuć. Niezadowolony z obrotu sytuacji Rihan nie może poradzić sobie z odrzuceniem i postanawia zerwać przyjaźń, a niedługo potem wyjechać do Londynu na prawie dwa lata.
Kiedy wraca, relacja obojga jest jeszcze bardziej naładowana nienawiścią niż przed wyjazdem. Chłopak nie ukrywa, że nie znosi dawnej przyjaciółki. Jednak nie ma pojęcia, że życie Leili uległo zmianie, podobnie jak jej uczucia. Czy zraniony chłopak będzie umiał wybaczyć byłej koleżance? Czy jest jeszcze szansa, aby odbudować tę przyjaźń? Po odpowiedzi na te pytania odsyłam do lektury debiutanckiej powieści Aleksandry Nil.
Muszę przyznać, że historia nie do końca pokryła się z moimi oczekiwaniami. Liczyłam na piękną, choć trudną opowieść o przyjaźni, która swoje początki miała we wczesnym okresie dzieciństwa. W rzeczywistości jest to historia o dwójce pogubionych nastolatków, którzy nie do końca wiedzą jak odnaleźć się w otaczających ich świecie.
W miarę dorastania ich przyjaźń ewoluowała, a kiedy okazało się, że jedno z nich oczekuje czegoś więcej, w zasadzie niemal od razu się rozsypała. Rozumiem, że świat nastolatków rządzi się swoimi prawami, przecież kiedyś też nią byłam, ale wydaje mi się, że tak głęboka przyjaźń nie powinna była rozsypać się w dosłownie jednej chwili niczym domek z kart. Trochę wydawało mi się to mało realne, że przeszli tak płynnie od mogłoby się wydawać głębokiej przyjaźni do nienawiści.
Po powrocie Rihana było wprawdzie już nieco lepiej, ale napięcie między nim a Leilą było mocno wyczuwalne. Gdyby ich negatywne emocje umieścić w jednym garnku z pewnością wszystko niemal od razu by wykipiało. Jednak wyczuwałam w tym wszystkim drugie dno i z niecierpliwością czekałam na rozwój sytuacji i zmianę frontu. Aż wreszcie się doczekałam!
Bardzo podobało mi się, że historia została przedstawiona, jako opowieść, którą babcia opowiadała wnuczce i jej przyjacielowi, co było dość ciekawym nawiązaniem do dziecięcej przyjaźni Leili i Rihana. Historia opisana w "Look at me Princess" była trudna i emocjonalna, a dodatkowo autorka nie odpuściła czytelnikom do samego końca i pozostawiła go z mnóstwem pytań bez odpowiedzi. Po przeczytaniu zakończenia pierwszej części mam prawdziwy mętlik w głowie i jestem bardzo ciekawa, jaki koniec będzie miała ta historia, dlatego z pewnością sięgnę po drugi tom.