Lokatorka Wildfell Hall recenzja

Lokatorka Wildfell Hall

Autor: @Trinity801 ·3 minuty
2012-09-16
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
Są książki, gdzie wystarczy jedno spojrzenie na nie, gdzie nie trzeba czytać fabuły, gdzie wystarczy nam jak najbardziej ogólny zarys, o czym jest, żeby wiedzieć, że książka spełni nasze oczekiwania. Są bowiem powieści, czy to sprawdzonego autora, czy po prostu osadzone z akcją w określonym czasie, po które możemy sięgnąć w ciemno wiedząc, że nam się spodobają. Tak właśnie było ze mną i „Lokatorką Wildfell Hall”. Wystarczyło mi to, że spojrzałam na okładkę – moim zdaniem piękną i na pewno przykuwającą uwagę – i to, że wiedziałam mniej więcej, że to Anglia XIX wieku, nie mówiąc już o autorce, bo któż nie słyszał o słynnych siostrach Brontë? Jeśli więc chodzi o „Lokatorkę Wildfell Hall”, wiedziałam od początku, że ta powieść mnie nie zawiedzie. I nie zawiodła.

Nie mam pojęcia, co takiego jest w powieściach, których akcja dzieje się w Anglii poprzednich wieków, ale takie książki zawsze potrafią mnie oczarować. A sama fabuła również jest bardzo ciekawa. Bowiem główna bohaterka, niejaka Helen Graham, pewnego dnia wraz z kilkuletnim synkiem zjawia się w posiadłości Wildfell Hall. Wzbudza tym niemałe zainteresowanie okolicznych mieszkańców, ponieważ kobieta sprawia wrażenie osoby niezwykle tajemniczej. Wkrótce jednak zdobywa zaufanie jednego z mieszkańców, Gilberta Markhama i aby wyjaśnić mu swoją sytuację i całą tajemnicę, jaką wokół siebie stworzyła, daje mu do przeczytania swój pamiętnik. Dziennik Helen wyjaśnia wszystko zakochanemu w niej Gilbertowi, Gilbert poznaje przeszłość, często niezbyt kolorową i szczęśliwą, głównej bohaterki… oraz tajemnicę największą ze wszystkich…

Zaskoczyły mnie w tej powieści już jej pierwsze strony. Całą opowieść snuje bowiem sam Gilbert, ale ciekawe jest przede wszystkim to, w jaki sposób ją opowiada. Całość jest bowiem listem do najlepszego przyjaciela Halforda, w którym zwierza się ze swojej przeszłości. Narratorem jest tu więc Gilbert, poznajemy dzięki temu bliżej samego bohatera, emocje, które nim targają, jego uczucia, myśli, problemy. Jednak nie jest tak, że ciągnie się to przez całą książkę. Autorka tak skonstruowała swoją powieść, że w pewnym momencie narrację przejmuje pośrednio sama Helen. Gilbert dostaje od niej swój dziennik, w liście więc pojawia się również opowieść Helen. Muszę przyznać, że spodobał mi się ten zamysł na narrację, dzięki temu książka tylko zyskuje w oczach czytelnika, w moich zyskała naprawdę dużo.

A bohaterowie? Są kolejnym elementem, który mnie mile zaskoczył. Często w takich powieściach bohaterowie nakreśleni są niezwykle barwnie, wyraźnie – i tak też jest tutaj. Każdy z osobna jest wart uwagi, nie tylko sam Gilbert i Helen, ale wszyscy po kolei, nie pomijając absolutnie nikogo. Zapałałam niemałą sympatią do niektórych z nich, inni wywoływali u mnie wręcz przeciwne emocje, jeszcze inni całkiem skrajne, raz dobre, innym razem wcale mi się nie podobali… Jednym słowiem, mamy w tej powieści bohaterów, którzy wywołują u czytelnika całą gamę emocji i uczuć. Do tego są tak barwnie opisani, że mamy nierzadko uczucie, jakbyśmy stali tam obok i uczestniczyli w wydarzeniach, nie tylko o nich czytali...

Sama Helen jest na początku postacią bardzo tajemniczą. Nie wiemy o niej nic, prócz tego, że jest ponoć wdową, że mieszka z pomocą domową i małym synkiem w opuszczonej do tej pory posiadłości Wildfell Hall. Jednak za sprawą jej pamiętnika poznajemy ją dogłębnie – całą jej przeszłość i wszystkie tajemnice, które chciałaby ukryć przed nowymi znajomymi i sąsiadami. Każdy wie, jaka była sytuacja kobiet w XIX wieku nie tylko w Anglii, które musiały podporządkować się mężczyznom, bardzo często były od nich zależne. Helen pragnie złamać ten schemat. Powieść więc doskonale ukazuje sytuację kobiet w tym czasie, nie tylko na przykładzie samej głównej bohaterki, ale także za pośrednictwem innych, drugoplanowych postaci.

„Lokatorkę Wildfell Hall” czytałam z niezwykłym zainteresowaniem. Zarówno opowieść Gilberta, jak i Helen. Autorka na zmianę od dość wartkiej akcji przechodzi do spokojniejszych wydarzeń, może książka ta nie trzyma w napięciu do ostatniej strony, to nie jest powieść z tej kategorii. Akcja jest dość spokojna, ale to właśnie mnie w niej urzekło. Jeśli dodać do tego bohaterów, klimat XIX-wiecznej Anglii i tajemniczość, którą w tej książce czuć od pierwszej niemalże strony – wyjdzie nam powieść, od której nie można się oderwać i która zdecydowanie za szybko się kończy. Takie powieści są dokładnie w moim stylu i polecam ją wszystkim.


[http://mojeczytadla.blogspot.com/2012/09/lokatorka-wildfell-hall.html]

Moja ocena:

Data przeczytania: 2012-09-09
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Lokatorka Wildfell Hall
9 wydań
Lokatorka Wildfell Hall
Anne Brontё
8.7/10

Losy kobiety walczącej o niezależność w świecie, w którym w oczach społeczeństwa i w świetle prawa żona jest jedynie własnością swojego męża. Pojawienie się we dworze Wildfell Hall pięknej i tajemnicz...

Komentarze
Lokatorka Wildfell Hall
9 wydań
Lokatorka Wildfell Hall
Anne Brontё
8.7/10
Losy kobiety walczącej o niezależność w świecie, w którym w oczach społeczeństwa i w świetle prawa żona jest jedynie własnością swojego męża. Pojawienie się we dworze Wildfell Hall pięknej i tajemnicz...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Już na samym początku nadmienię, że ta książka wymaga szacunku, wewnętrznej pokory i zmiany perspektywy czytelniczej. Dlaczego? Bo „Lokatorka Wildfell Hall” wydana w 1848 roku jest niemalże autentycz...

@aga.kusi_poczta.fm @aga.kusi_poczta.fm

Niezwykle rzadko sięgam po tego typu książki, powodem jednak nie jest nie lubienie samego gatunku, a niejednokrotnie dłuższy czas i zdecydowanie większe skupienie w porównaniu do większości książek, ...

@sija002 @sija002

Pozostałe recenzje @Trinity801

W cieniu kaplicy
W cieniu kaplicy

Są książki, które darzę wielkim sentymentem między innymi ze względu na czas, w którym je czytałam. Tak jest również z pierwszą powieścią Melvina Starra, która wpadła mi ...

Recenzja książki W cieniu kaplicy
Karminowy szal
Karminowy szal

Pamiętam, jak w zeszłym roku, w lato, trafiła do mnie niesamowita książka. Była to „Sukienka z mgieł” Joanny Chmielewskiej. Nie była to ta znana Chmielewska od kryminałów...

Recenzja książki Karminowy szal

Nowe recenzje

Akademia Pana Kleksa
Akademia pana Kleksa
@Marcela:

Jan Brzechwa (właściwie Jan Wiktor Lesman) to polski poeta pochodzenia żydowskiego, autor bajek i wierszy dla dzieci, s...

Recenzja książki Akademia Pana Kleksa
Okupacja od kuchni
Sztuka przetrwania
@Bookmaania:

"Okupacja od kuchni. Kobieca sztuka przetrwania", to książka, która.. Rozwaliła mnie na łopatki. Dosłownie. Lektura ta ...

Recenzja książki Okupacja od kuchni
Ciuciubabka
Czas na duchy
@stos_ksiazek:

I to jest dobra książka o duchach! „Ciuciubabka” to najnowsza książka Pauliny Ziarko, która podczas lektury może wywoła...

Recenzja książki Ciuciubabka
© 2007 - 2024 nakanapie.pl