Można sprzeczać się i prowadzić długie dysputy, co do tytułów książek z półki opatrzonej nazwą „Klasyka Literatury”. Można, ale po co? Każda z książek na swój sposób zasługuje na to miejsce. Bowiem klasyka literatury to szkatułka skrywająca diamenty. Zachwyca zarówno pod względem treści, stylu pisania autora, jak i treścią. Najczęściej porusza tematy lat, w jakich powstawała i już sam ten fakt stanowi nieocenioną wartość. To często skarbnica wiedzy historycznej i społecznej. Dlatego cieszy mnie fakt, że wraca i że jest czytana, a tym bardziej zachwyca oczy. Pojawiają się nowe wydania powieści, o których albo nikt nie słyszał, albo zapomniał, a wszystko to podane jak wykwinty obiad literacki. To uczta dla każdego czytelnika. I przywilej.
Ja zasiadłam do „Lochów Watykanu” Andre Gide`a, które ujrzały światło dzienne w 1914 roku. Oto papież, Leon XIII, zostaje uwięziony przez masonerię w lochach Zamku Świętego Anioła. Rozpoczyna się akcja zbierania datków na jego uwolnienie. Niektóre rodziny wręcz planują odbić Jego Świątobliwość poprzez zaplanowany szturm. Każdy liczy się z klerem, a z najwyższymi Monarchami tym bardziej... O religijności się mówi, z nią się żyje i propaguje. Ale są i niewierzący, których się niejako przekreśla i uznaje za niegodnych Pana. W kontrze z wiarą autor stawia wolność człowieka, wolność zarówno pod względem myśli, słów, jak i czynów. Religia nie może pętać, ale czy pęta świadczą o pokorze wobec Boga? Jak się mają dewoci do rzeczywistości?
Jednak nie o fabule chciałabym pisać, bo tą można wyczytać choćby z obwoluty. Aczkolwiek niedopowiedziane w niej jest, według mnie, to co najistotniejsze. „Lochy Watykanu” są powieścią karykaturalną. To historia o ludziach i ich zmienności, poniekąd o ich braku poczucia własnej wartości. O ich chwiejności i niestałości, ale i przesadyzmu i wyolbrzymianiu wszystkiego. Każdy reaguje pod wpływem chwili lub pod wpływem innych, zacniejszych od siebie. Gide stworzył niesamowity obraz społeczny, cały wachlarz ludzkich osobowości i charakterów. Wrzuca wszystko w fabułę i pokazuje nam zachowania ludzi w różnych sytuacjach, co zmusza do myślenia. Czy ja, 100 lat temu postąpiłbym tak, jak bohater?
W powieści, przy okazji trwającej burzy z papieżem w roli głównej, Gide odtworzył niebywały wręcz pejzaż różnorodności wśród ludów Europy. I tu tkwi piękno i wartość „Lochów Watykanu”, które porywają od pierwszych stron. Przenosisz się w czasie i stąpasz po nowej dla ciebie ziemi. Wchodzisz do domów, by poznać, co skrywają w swych czterech ścianach. Poznajesz ludzi, którzy inni są w towarzystwie, inni w domu, inni na zewnątrz. Grają, a ich grą kieruje sam autor.
Gdy wczytasz się w „Lochy Watykanu”, w tamtejszy język i słowa, gdy poczujesz mentalność ludzką i ich dylematy codzienności – przepadłeś. Komizm miesza się z dramatem, powaga ze śmiechem. To powieść, która, wbrew pozorom, wraca do czytelnika. Myśli krążą wokół fabuły, bo ta w pewien sposób magnetyzuje i raduje. Ją się po prostu przeżywa.
Klasyka literatury przez duże „K”.
#agaKUSIczyta